Podchodzimy do wielkiego, zastawionego stołu ze
szklanym blatem. Siadam obok Logana i nakładam sobie kilka najbliżej mnie
stojących potraw. Mam nadzieję, że obecność stylistów wpłynie na Grega i będzie
się on do mnie normalnie zwracać.
Na razie jest spokojnie. Opiekuni chwalą stylistów za przygotowanie dla nas świetnych strojów na paradę. Kiedy kończymy jeść odzywa się Greg.
Na razie jest spokojnie. Opiekuni chwalą stylistów za przygotowanie dla nas świetnych strojów na paradę. Kiedy kończymy jeść odzywa się Greg.
Siadamy na
kanapach w salonie. Ktoś włącza telewizor. Słychać muzykę i po chwili na ulice
wyjeżdża pierwszy rydwan. Trybuci z jedynki wyglądają naprawdę imponująco.
Jednak kiedy na ulicy pojawia się nasz rydwan, mimowolnie wydaję z siebie ciche
„Och”. Rzeczywiście, wyglądamy pięknie. Przy nas inni trybuci przestają
istnieć. Słychać wielki wrzask widowni. Wykrzykują moje imię. Patrzę na ekran z
szeroko otwartymi oczami. Nie wierzę w to co widzę.
Otwarcie się kończy. Zaczynam klaskać. Dołączają do mnie Logan, Dixi i Greg. Oklaski są kierowane w stronę stylistów.
Otwarcie się kończy. Zaczynam klaskać. Dołączają do mnie Logan, Dixi i Greg. Oklaski są kierowane w stronę stylistów.
-Świetnie
się spisaliście –mówi mentor. Uśmiecha się szeroko. –Teraz nie jesteście bez szans.
Sponsorzy zaczną się wami interesować. Ale na wywiadach i testach musicie dać z
siebie wszystko.
Odruchowo kiwam
głową. No tak. Sponsorzy będą się chcieli upewnić, że inwestują w dobrą osobę. Trzeba
będzie przez to przebrnąć.
Chcę iść już do pokoju, ale Greg mnie zatrzymuje.
Chcę iść już do pokoju, ale Greg mnie zatrzymuje.
-Co się
dotyczy waszego szkolenia –mówi. No tak, jutro pierwszy dzień szkoleń. Na samą
myśl robi mi się niedobrze.
-W czym
jesteście najlepsi?
-Już się pan
o to pytał –odpowiadam.
-Chodzi mi o
coś w czym jesteście najlepsi. Jedna dziedzina.
Patrzy na
nas pytająco.
-Ja będę
polegać tylko na sile –mówi Logan. –To jedyne w czym jestem nawet dobry. Nic innego
nie umiem.
Mentor przenosi
wzrok na mnie.
-Chyba
rzucanie nożami. Sama nie wiem. Jestem też dobra we wspinaczce.
-A więc tak.
Debby, trzymaj się z dala od noży, a ty Logan od ciężarów. Poćwiczcie
strzelanie z łuku, walkę wręcz. Nauczcie się wiązać węzły.
Patrzę na
niego pytająco.
-Dlaczego
mamy tak robić? –pytam.
-Nie
pokazujcie wrogom w czym jesteście dobrzy. Lepiej jeśli nie będą tego wiedzieć.
Uwierz mi.
Kiwam głową
i idę do pokoju.
Wchodzę do łazienki, chcąc się umyć. Jednak zamiast zwykłego kranu jest tam panel sterowania z ponad setką opcji regulacji temperatury wody, jej ciśnienia, wyboru rodzaju mydła i szamponu oraz gąbek masujących. Mija trochę czasu zanim udaje mi się ustawić wszystko tak jak chcę. Nie muszę się wycierać. Wystarczy, że stanę na macie i włączają się dmuchawy z ciepłym powietrzem które szybko mnie osusza. Kiedy położę dłoń na małej skrzynce, wydzielany przez nią strumień wiatru szybko rozplątuje i suszy włosy.
Wychodzę z łazienki i podchodzę do szafy. Ona również ma panel sterowania. Wybieram jedną z pokazanych piżam i szybko ją zakładam.
Siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju. Jest tu mnóstwo elektroniki. Okna przybliżają i oddalają widok na wybrane części miasta. Wystarczy, że wyszepczę do specjalnego mikrofonu nazwę potrawy z wielkiego jadłospisu, to w niecałą minutę pojawia się, gorąca.
Wystrój pokoju jest delikatnie mówiąc dziwny. Jednak ludzie z Kapitolu mają inne gusta, inne rzeczy są modne. Na peronie widziałam mnóstwo kolorowo poubieranych ludzi z kolorowymi włosami, kolorowym makijażem, kolorowymi kamieniami szlachetnymi w skórze, która również była kolorowa. Każdy miał kolorowego zwierzaczka w kolorowym ubranku z kolorowymi ozdobami. Jakby tego było mało wszystkie te kolory są jaskrawe. Oczopląsu można dostać. Przez chwilę było mi żal tych zwierząt, ale nie teraz. My, ludzie z dystryktów harujemy po to, aby Kapitolińczycy mogli zjeść to na co mają ochotę, nakarmić zwierzątka, pooglądać telewizję i pozakładac się który z trybutów dłużej pożyje. Wszystko robimy za nich.
Kładę się i po jakiejś godzinie zasypiam w bardzo złym humorze.
Wchodzę do łazienki, chcąc się umyć. Jednak zamiast zwykłego kranu jest tam panel sterowania z ponad setką opcji regulacji temperatury wody, jej ciśnienia, wyboru rodzaju mydła i szamponu oraz gąbek masujących. Mija trochę czasu zanim udaje mi się ustawić wszystko tak jak chcę. Nie muszę się wycierać. Wystarczy, że stanę na macie i włączają się dmuchawy z ciepłym powietrzem które szybko mnie osusza. Kiedy położę dłoń na małej skrzynce, wydzielany przez nią strumień wiatru szybko rozplątuje i suszy włosy.
Wychodzę z łazienki i podchodzę do szafy. Ona również ma panel sterowania. Wybieram jedną z pokazanych piżam i szybko ją zakładam.
Siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju. Jest tu mnóstwo elektroniki. Okna przybliżają i oddalają widok na wybrane części miasta. Wystarczy, że wyszepczę do specjalnego mikrofonu nazwę potrawy z wielkiego jadłospisu, to w niecałą minutę pojawia się, gorąca.
Wystrój pokoju jest delikatnie mówiąc dziwny. Jednak ludzie z Kapitolu mają inne gusta, inne rzeczy są modne. Na peronie widziałam mnóstwo kolorowo poubieranych ludzi z kolorowymi włosami, kolorowym makijażem, kolorowymi kamieniami szlachetnymi w skórze, która również była kolorowa. Każdy miał kolorowego zwierzaczka w kolorowym ubranku z kolorowymi ozdobami. Jakby tego było mało wszystkie te kolory są jaskrawe. Oczopląsu można dostać. Przez chwilę było mi żal tych zwierząt, ale nie teraz. My, ludzie z dystryktów harujemy po to, aby Kapitolińczycy mogli zjeść to na co mają ochotę, nakarmić zwierzątka, pooglądać telewizję i pozakładac się który z trybutów dłużej pożyje. Wszystko robimy za nich.
Kładę się i po jakiejś godzinie zasypiam w bardzo złym humorze.
Bardzo mi się podoba. Pisz dalej, jestem ciekawa wywiadów :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak dalej ale na razie fabuła dosłownie taka sama jak w oryginale:(
OdpowiedzUsuńMary