poniedziałek, 3 września 2012

ROZDZIAŁ 10

Biegnę. Uciekam przed jednym z trybutów. Biegnę najszybciej jak potrafię. Muszę uciec. Odwracam się. Widzę dziewczynę z pierwszego dystryktu. Wymachuje wielką maczugą. To nią chce mnie zabić. Na horyzoncie dostrzegam pierwsze drzewo. To tam się ukryję. Jestem tak wpatrzona w drzewo, że nie zauważam przepaści u mych stóp. Zatrzymuję się, ale jest już za późno. Wpadam w przepaść i spadam, spadam…. 
Budzę się gwałtownie spadając z łóżka. Wstaję z podłogi. Czemu mam takie głupie sny? Igrzyska się jeszcze nie zaczęły, a ja już o nich śnię. Biorę gorący prysznic. Moje mięśnie się odprężają się. Mam lekkie zakwasy w rękach. Nic dziwnego, kilka godzin podnosiłam ciężary. Gorąca woda sprawia, że czuję ulgę. Wycieram się mięciutkim ręcznikiem. Dziś ostatni dzień szkolenia. Będą przeprowadzone testy. Nie wiem co pokazać organizatorom.
Ubieram się i idę do jadalni.
Przed drzwiami spotykam Dixi.
-Akurat miałam cię już budzić.
Siadam przy stole. Nie jem dużo, nie jestem głodna.
Greg wchodzi do pokoju i siada naprzeciwko mnie.
-Dziś będą testy. Postarajcie się –mówi. Kiwam głową. Nie mam siły na rozmowę.
Zaraz po śniadaniu wchodzę do windy i jadę na dół. Idę na salę. Część trybutów już ćwiczy. Znów idę podnosić ciężary. Ignoruję ból w ramionach. Poboli i przestanie. Wytrwale ćwiczę przez ponad godzinę. Następnie postanawiam porzucać włócznią. Nieźle mi to idzie. Może dlatego, że jestem całkiem silna. Potem wiążę parę węzłów. Umiem już zastawiać doskonałą pułapkę. Kto w nią wejdzie, zwisa głową w dół na drzewie, zaplątany jedną nogą w sznur. Bardzo przydatna.
Idziemy na lunch. Kiedy wszyscy kończą, zbieramy się przed wejściem na salę. będą przeprowadzone indywidualne testy. Każdy jest wywoływany i ma piętnaście minut na pokazanie co potrafi. Najpierw idzie chłopak, następnie dziewczyna.
Zostaję wywołana jako dziesiąta. Wchodzę na salę. zauważam, że organizatorzy rozmawiają. Nawet mnie nie zauważyli. Staję przed nimi i głośno chrząkam.
-Debby Teach. Dystrykt Piąty.
Biorę jeden sznur i wiążę skomplikowany węzeł. Wieszam na linie jedną z kukieł. Sznur zaczepiam na haku. To będzie jeden z moich celów. Robię jedną pułapkę i zaczynam pokaz. Zostało mi niewiele czasu. Biorę noże. Nie są to zwykłe noże. Idealnie wyważone z mocnych i lekkich materiałów. Idealne. Rzucam. Nóż przeszywa kukłę na wylot. Drugim celuję w inną. Kukła popycha drugą, która wpada w pułapkę i zawisa na sznurze kilka centymetrów nad ziemią. Szybko odwracam się i rzucam. Ku mojemu zdziwieniu, nóż wbija się w sam środek kukły. Pierwszy raz mi się udało trafić w środek celu rzucając od tyłu. Czas się skończył.
Główny organizator Igrzysk, Seneca Crane wstaje.
-Dziękujemy panno Teach.
Robię symboliczny ukłon i wychodzę z sali. Szczęśliwa idę do windy. Udało mi się. Może zdobędę nawet siedem albo aż osiem punktów. Mam szansę zdobyć sponsorów. Greg mówił, że nie będzie przesyłał mi prezentów, ale może zmieni zdanie.
Bez prezentów też mam szanse. Oczywiście mniejsze, ale jednak. Siadam przy stole. Nakładam sobie trochę potrawki z jagnięciny. Bardzo mi smakuje. Po zjedzeniu kolacji idziemy do salonu aby obejrzeć wyniki testów. Siadam na kanapie i wpatruję się w telewizor. Cesar Flickerman czyta wyniki. Są one podawane w tej samej kolejności w której wchodziliśmy na salę. zawodowcy jak zwykle dostają od ośmiu do dziesięciu punktów. Zawsze tak jest. Logan dostał szóstkę. Na ekranie pojawia się moja twarz. Po chwili widzę cyfrę dziewięć. Dziewięć punktów! Dixi podchodzi do mnie i mocno mnie ściska.
-Brawo!
Jak to możliwe?
-Dobrze sobie poradziłaś. Musimy pomówić o taktyce. Kiedy tylko usłyszycie gong, uciekajcie spod Rogu Obfitości. Będę wam pomagał, jak…
-A co nam to da? –pytam. –Co nam da ucieczka spod Rogu?
-Co wam da? Przeżyjecie.
-Nawet jeśli, to bez broni nie mamy szans na przeżycie.
Patrzy na mnie uważnie.
-Chcesz przeżyć? –pyta. Kiwam głową. –To się mnie słuchaj.
Patrzę na niego ze złością.
-Nie mam zamiaru cię słuchać! To co mówisz mi nie pomoże!
Greg znów się denerwuje.
-Tak myślisz? –pyta. Patrzy się na mnie mściwie.
-Ja to wiem!
-No to radź sobie sama!
-No i sobie poradzę! Lepiej niż z twoją pomocą!
Wchodzę do pokoju i zatrzaskuję drzwi. Miałam się już nie denerwować. Ale skoro mi nie pomoże to będę radzić sobie sama. Pokażę Gregowi na co mnie stać. Będę uczestniczyć w bitwie przy Rogu Obfitości. Wezmę broń i dopiero ucieknę. Uda mi się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz