Budzę się
gwałtownie spadając z łóżka. Wstaję z podłogi. Czemu mam takie głupie sny?
Igrzyska się jeszcze nie zaczęły, a ja już o nich śnię. Biorę gorący prysznic.
Moje mięśnie się odprężają się. Mam lekkie zakwasy w rękach. Nic dziwnego,
kilka godzin podnosiłam ciężary. Gorąca woda sprawia, że czuję ulgę. Wycieram
się mięciutkim ręcznikiem. Dziś ostatni dzień szkolenia. Będą przeprowadzone
testy. Nie wiem co pokazać organizatorom.
Ubieram się i idę do jadalni.
Przed drzwiami spotykam Dixi.
Ubieram się i idę do jadalni.
Przed drzwiami spotykam Dixi.
-Akurat
miałam cię już budzić.
Siadam przy
stole. Nie jem dużo, nie jestem głodna.
Greg wchodzi do pokoju i siada naprzeciwko mnie.
Greg wchodzi do pokoju i siada naprzeciwko mnie.
-Dziś będą
testy. Postarajcie się –mówi. Kiwam głową. Nie mam siły na rozmowę.
Zaraz po śniadaniu wchodzę do windy i jadę na dół. Idę na salę. Część trybutów już ćwiczy. Znów idę podnosić ciężary. Ignoruję ból w ramionach. Poboli i przestanie. Wytrwale ćwiczę przez ponad godzinę. Następnie postanawiam porzucać włócznią. Nieźle mi to idzie. Może dlatego, że jestem całkiem silna. Potem wiążę parę węzłów. Umiem już zastawiać doskonałą pułapkę. Kto w nią wejdzie, zwisa głową w dół na drzewie, zaplątany jedną nogą w sznur. Bardzo przydatna.
Idziemy na lunch. Kiedy wszyscy kończą, zbieramy się przed wejściem na salę. będą przeprowadzone indywidualne testy. Każdy jest wywoływany i ma piętnaście minut na pokazanie co potrafi. Najpierw idzie chłopak, następnie dziewczyna.
Zostaję wywołana jako dziesiąta. Wchodzę na salę. zauważam, że organizatorzy rozmawiają. Nawet mnie nie zauważyli. Staję przed nimi i głośno chrząkam.
Zaraz po śniadaniu wchodzę do windy i jadę na dół. Idę na salę. Część trybutów już ćwiczy. Znów idę podnosić ciężary. Ignoruję ból w ramionach. Poboli i przestanie. Wytrwale ćwiczę przez ponad godzinę. Następnie postanawiam porzucać włócznią. Nieźle mi to idzie. Może dlatego, że jestem całkiem silna. Potem wiążę parę węzłów. Umiem już zastawiać doskonałą pułapkę. Kto w nią wejdzie, zwisa głową w dół na drzewie, zaplątany jedną nogą w sznur. Bardzo przydatna.
Idziemy na lunch. Kiedy wszyscy kończą, zbieramy się przed wejściem na salę. będą przeprowadzone indywidualne testy. Każdy jest wywoływany i ma piętnaście minut na pokazanie co potrafi. Najpierw idzie chłopak, następnie dziewczyna.
Zostaję wywołana jako dziesiąta. Wchodzę na salę. zauważam, że organizatorzy rozmawiają. Nawet mnie nie zauważyli. Staję przed nimi i głośno chrząkam.
-Debby
Teach. Dystrykt Piąty.
Biorę jeden
sznur i wiążę skomplikowany węzeł. Wieszam na linie jedną z kukieł. Sznur
zaczepiam na haku. To będzie jeden z moich celów. Robię jedną pułapkę i
zaczynam pokaz. Zostało mi niewiele czasu. Biorę noże. Nie są to zwykłe noże.
Idealnie wyważone z mocnych i lekkich materiałów. Idealne. Rzucam. Nóż
przeszywa kukłę na wylot. Drugim celuję w inną. Kukła popycha drugą, która
wpada w pułapkę i zawisa na sznurze kilka centymetrów nad ziemią. Szybko
odwracam się i rzucam. Ku mojemu zdziwieniu, nóż wbija się w sam środek kukły.
Pierwszy raz mi się udało trafić w środek celu rzucając od tyłu. Czas się
skończył.
Główny organizator Igrzysk, Seneca Crane wstaje.
Główny organizator Igrzysk, Seneca Crane wstaje.
-Dziękujemy
panno Teach.
Robię
symboliczny ukłon i wychodzę z sali. Szczęśliwa idę do windy. Udało mi się.
Może zdobędę nawet siedem albo aż osiem punktów. Mam szansę zdobyć sponsorów.
Greg mówił, że nie będzie przesyłał mi prezentów, ale może zmieni zdanie.
Bez prezentów też mam szanse. Oczywiście mniejsze, ale jednak. Siadam przy stole. Nakładam sobie trochę potrawki z jagnięciny. Bardzo mi smakuje. Po zjedzeniu kolacji idziemy do salonu aby obejrzeć wyniki testów. Siadam na kanapie i wpatruję się w telewizor. Cesar Flickerman czyta wyniki. Są one podawane w tej samej kolejności w której wchodziliśmy na salę. zawodowcy jak zwykle dostają od ośmiu do dziesięciu punktów. Zawsze tak jest. Logan dostał szóstkę. Na ekranie pojawia się moja twarz. Po chwili widzę cyfrę dziewięć. Dziewięć punktów! Dixi podchodzi do mnie i mocno mnie ściska.
Bez prezentów też mam szanse. Oczywiście mniejsze, ale jednak. Siadam przy stole. Nakładam sobie trochę potrawki z jagnięciny. Bardzo mi smakuje. Po zjedzeniu kolacji idziemy do salonu aby obejrzeć wyniki testów. Siadam na kanapie i wpatruję się w telewizor. Cesar Flickerman czyta wyniki. Są one podawane w tej samej kolejności w której wchodziliśmy na salę. zawodowcy jak zwykle dostają od ośmiu do dziesięciu punktów. Zawsze tak jest. Logan dostał szóstkę. Na ekranie pojawia się moja twarz. Po chwili widzę cyfrę dziewięć. Dziewięć punktów! Dixi podchodzi do mnie i mocno mnie ściska.
-Brawo!
Jak to
możliwe?
-Dobrze
sobie poradziłaś. Musimy pomówić o taktyce. Kiedy tylko usłyszycie gong,
uciekajcie spod Rogu Obfitości. Będę wam pomagał, jak…
-A co nam to
da? –pytam. –Co nam da ucieczka spod Rogu?
-Co wam da?
Przeżyjecie.
-Nawet
jeśli, to bez broni nie mamy szans na przeżycie.
Patrzy na
mnie uważnie.
-Chcesz
przeżyć? –pyta. Kiwam głową. –To się mnie słuchaj.
Patrzę na
niego ze złością.
-Nie mam
zamiaru cię słuchać! To co mówisz mi nie pomoże!
Greg znów
się denerwuje.
-Tak
myślisz? –pyta. Patrzy się na mnie mściwie.
-Ja to wiem!
-No to radź
sobie sama!
-No i sobie
poradzę! Lepiej niż z twoją pomocą!
Wchodzę do
pokoju i zatrzaskuję drzwi. Miałam się już nie denerwować. Ale skoro mi nie
pomoże to będę radzić sobie sama. Pokażę Gregowi na co mnie stać. Będę
uczestniczyć w bitwie przy Rogu Obfitości. Wezmę broń i dopiero ucieknę. Uda mi
się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz