sobota, 25 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 2

Mimo, że byłam gotowa usłyszeć to nazwisko, to i tak jestem w szoku. Moja siostra, moja jedyna, kochana siostra. To jakaś pomyłka! To niemożliwe! Przecież ona miała jedna karteczkę na wiele tysięcy! A jednak. Przypominam sobie swoją obietnicę. Obiecałam sobie, że jeśli ją wylosują to ją zastąpię. Przeciskam się przez tłum. Rose jest już przy schodach. Chcę do niej podbiec, ale drogę zastępują mi Strażnicy Pokoju. Nie chcą mnie przepuścić. Zaczynam panikować.
-Zgłaszam się na ochotnika! –krzyczę rozpaczliwie. Odpycham Strażników.
-Chcę być trybutem.
To zdanie wypowiadam z pewnością i siłą na jaka mnie tylko stać. Nie chcę wyjść na słabeusza. Podbiegam do Rose i mocno ja przytulam.
-Znajdź mamę i idźcie stąd. Rozumiesz?
Przytakuje, ale nie chce mnie puścić. Próbuję oderwać ją ode mnie, ale mi się nie udaje.
-Rose –mówię błagalnym tonem. –Proszę, idź.
Te słowa na nią działają. Puszcza mnie. Odwracam się i wchodzę na scenę.
-Proszę, proszę –mówi Dixi. Przygląda mi się z zainteresowaniem. –Brawa dla naszego pierwszego ochotnika!
Rozlegają się ciche brawa, jednak większość osób patrzy się na mnie ze smutkiem. Dziwne, bo połowy tych ludzi nie znałam. Chwilę temu bałam się, że się rozpłaczę, ale wiem, że tak się nie stanie. Nie chce mi się płakać. W głębi duszy cieszę się, że się zgłosiłam, że uratowałam Rose.
-Jak się nazywasz? –pyta kobieta.
-Debby Teach.
-Zapewne wylosowałam twoją siostrę, zgadza się? –przytakuję. -Cóż za emocje! –krzyczy Dixi. Może dla ciebie, ale nie dla mnie. –Teraz czas na wybór trybuta wśród chłopców.
Podchodzi do kuli w wkłada głęboko rękę. Po chwili wyjmuje ją wraz z karteczką. Szybko podchodzi do mównicy.
-Logan Shale!
Na scenę wchodzi wysoki piętnastolatek. Znam go, to syn koleżanki mojej mamy. Wiem, że nie będzie żadnych ochotników, ponieważ chłopak jest jedynakiem. Zresztą rzadko kiedy poświęcenie dla rodziny sięga zgłoszenia się na Igrzyska.
-Brawa dla naszych trybutów!
Tłum klaszcze jednak atmosfera jest inna niż na poprzednich dożynkach. Większość osób jest w szoku z powodu mojego zgłoszenia się. Symbolicznie ściskam rękę Logana. Zachowuje zimną krew, jednak w jego oczach widzę strach. Zresztą nie dziwię mu się. Rzadko kiedy wygrywa ktoś kto nie jest z Pierwszego, Drugiego lub Czwartego Dystryktu. Tamte dzieciaki od urodzenia przygotowują się na Głodowe Igrzyska. To niby zakazane, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Wszyscy tolerują oszukiwanie tych dystryktów. Zresztą i tak dziwne, że nikt się jeszcze nie buntuje. Ludzie zbytnio się boją, żeby przeciwstawić się władzy. 
Dixi bierze nas za ręce i wyprowadza z placu. Pod nadzorem Strażników Pokoju idziemy do Pałacu Sprawiedliwości. Zbliża się najgorsza część Głodowych Igrzysk –pożegnanie z bliskimi. Za nami, z hukiem, zamykają się drzwi Pałacu Sprawiedliwości

2 komentarze:

  1. Podoba mi się ten blog. Mam nadzieję, że nie masz słomianego zapału i będziesz pisać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie sie nie podoba. akcja jest niemal taka sama jak w 'IŚ'.

    OdpowiedzUsuń