-Zgłaszam
się na ochotnika! –krzyczę rozpaczliwie. Odpycham Strażników.
-Chcę być
trybutem.
To zdanie
wypowiadam z pewnością i siłą na jaka mnie tylko stać. Nie chcę wyjść na
słabeusza. Podbiegam do Rose i mocno ja przytulam.
-Znajdź mamę
i idźcie stąd. Rozumiesz?
Przytakuje,
ale nie chce mnie puścić. Próbuję oderwać ją ode mnie, ale mi się nie udaje.
-Rose –mówię
błagalnym tonem. –Proszę, idź.
Te słowa na
nią działają. Puszcza mnie. Odwracam się i wchodzę na scenę.
-Proszę,
proszę –mówi Dixi. Przygląda mi się z zainteresowaniem. –Brawa dla naszego
pierwszego ochotnika!
Rozlegają
się ciche brawa, jednak większość osób patrzy się na mnie ze smutkiem. Dziwne,
bo połowy tych ludzi nie znałam. Chwilę temu bałam się, że się rozpłaczę, ale
wiem, że tak się nie stanie. Nie chce mi się płakać. W głębi duszy cieszę się,
że się zgłosiłam, że uratowałam Rose.
-Jak się nazywasz?
–pyta kobieta.
-Debby
Teach.
-Zapewne
wylosowałam twoją siostrę, zgadza się? –przytakuję. -Cóż za emocje! –krzyczy Dixi.
Może dla ciebie, ale nie dla mnie. –Teraz czas na wybór trybuta wśród chłopców.
Podchodzi do
kuli w wkłada głęboko rękę. Po chwili wyjmuje ją wraz z karteczką. Szybko
podchodzi do mównicy.
-Logan
Shale!
Na scenę
wchodzi wysoki piętnastolatek. Znam go, to syn koleżanki mojej mamy. Wiem, że
nie będzie żadnych ochotników, ponieważ chłopak jest jedynakiem. Zresztą rzadko
kiedy poświęcenie dla rodziny sięga zgłoszenia się na Igrzyska.
-Brawa dla
naszych trybutów!
Tłum klaszcze jednak
atmosfera jest inna niż na poprzednich dożynkach. Większość osób jest w szoku z
powodu mojego zgłoszenia się. Symbolicznie ściskam rękę Logana. Zachowuje zimną
krew, jednak w jego oczach widzę strach. Zresztą nie dziwię mu się. Rzadko
kiedy wygrywa ktoś kto nie jest z Pierwszego, Drugiego lub Czwartego Dystryktu.
Tamte dzieciaki od urodzenia przygotowują się na Głodowe Igrzyska. To niby
zakazane, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Wszyscy tolerują oszukiwanie tych
dystryktów. Zresztą i tak dziwne, że nikt się jeszcze nie buntuje. Ludzie
zbytnio się boją, żeby przeciwstawić się władzy. Dixi bierze nas za ręce i wyprowadza z placu. Pod nadzorem Strażników Pokoju idziemy do Pałacu Sprawiedliwości. Zbliża się najgorsza część Głodowych Igrzysk –pożegnanie z bliskimi. Za nami, z hukiem, zamykają się drzwi Pałacu Sprawiedliwości
Podoba mi się ten blog. Mam nadzieję, że nie masz słomianego zapału i będziesz pisać :D
OdpowiedzUsuńa mnie sie nie podoba. akcja jest niemal taka sama jak w 'IŚ'.
OdpowiedzUsuń