niedziela, 6 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 22

W końcu to dodaję :D Myślałam, że już nie napiszę tego rozdziału.
____________________________

Z szeroko otwartymi oczami wpatruję się w Dave’a. Tysiące myśli przechodzi mi przez głowę. Sojusz? Ale tak serio? On to wszystko widział? Co na to Rose i mama? A może jednak zawrzeć ten sojusz… widział wszystko, słyszał wszystko, wie jaka jestem. Ciekawe co myśli mama o takim szpiegowaniu? Jezu, ale mnie boli to ramię… Wstawaj Debby, nie mogą wziąć cię za słabeusza!  Czy on też mnie szpiegował? A co jeśli nóż uszkodził jakąś dużą żyłę? Ale tu gorąco, ło matko. Śledził mnie? Debby natychmiast coś zrób! Ale bym sobie zjadła truskawki… Są takie słodkie. Czy organizatorzy naprawdę muszą tak podwyższać temperaturę?! Krwawisz kobieto, ten chłopak coś ci na pewno uszkodził. Wstawaj Debby i zawrzyj ten durny sojusz!!!
Niezdarnie podnoszę się do pozycji siedzącej. Czuję lekki ból w okolicach żeber. Ręka pulsuje niemiłosiernie, ale nie daję po sobie poznać, że mnie coś boli. Grunt to zachować spokój.
-Sojusz, tak? –upewniam się tak na wszelki wypadek. Jakby miało się okazać, że to kolejne złudzenie, wytwór mojej chorej wyobraźni.
-Tak –potwierdza Dave. Aby zbudować napięcie, przez chwilę udaję, że się zastanawiam nad odpowiedzią.
-Zgoda –mówię po krótkim namyśle. Chłopak uśmiecha się lekko i podchodzi do mnie. Wyciąga dłoń w moją stronę. Łapię go zdrową ręką i, z pomocą Dave’a, wstaję.
Gdy stoję już o własnych siłach, spoglądam w dół. W jednym miejscu koszulka jest rozerwana. Przez dziurę widać całkiem sporą ranę.
-Cholera –mówię cicho, ale niestety nie zbyt cicho. Dave unosi lekko brwi i spogląda na mnie ze zdziwieniem. Jego wzrok pyta „Stało ci się coś?”.
-A, nie, to nic takiego –mówię szybko. –Tylko ja po prostu… polubiłam tę bluzkę.
Chłopak uśmiecha się lekko i bez słowa podaje mi bielusieńki bandaż. Patrzę na niego błagalnie.
-Obwiąż sobie ramię. Chyba, że na swoją śmierć wybrałaś wykrwawienie się –mówi ze złośliwym uśmiechem.
-Bardzo śmieszne –burczę w odpowiedzi, ale posłusznie obwijam rękę materiałem. Następnie biorę plecak i patrzę na Dave’a.
-Lepiej stąd chodźmy, żeby mogli zabrać ciało –wskazuję na chłopaka, który dopiero co próbował mnie zabić. I by mu się to udało. Mogłam być już martwa. Ale teraz mam za to dług u Dave’a. Wcale mi się to nie podoba.
-Dobra, chodźmy stąd –zgadza się brunet. Rusza w przeciwną stronę niż ta, z której przybiegłam. Idę za nim, osłaniam tyły. Dobrze się czuję w takiej roli. Mam świetny słuch i nikt nie zdoła mnie zajść od tyłu i zabić. Zresztą nie mam zbytniej ochoty iść przed jednym z zawodowców, który może w każdej chwili wbić mi nóż w plecy.
Po kilkunastu minutach marszu doganiam Dave’a.
-Czemu się odłączyłeś? –pytam wprost.
-Odłączyłem od kogo? –odpowiada chłopak pytaniem.
-Od reszty zawodowców –wyjaśniam zniecierpliwionym głosem. Przecież to co powiedziałam, było zrozumiałe…
-Po tym jak spadłaś z drzewa –tu Dave posyła mi spojrzenie mówiące „Gratuluję”. Wywracam oczami. –Sophie znalazła cię najszybciej. Ona biegała najlepiej z naszej szóstki. Myśleliśmy, że na nas czeka, znęca się nad tobą, torturuje, ale kiedy ją znaleźliśmy była sama. Glint się wkurzył, wpadł w furię. Zaczął na nią wrzeszczeć. Ale Sophie tylko chwilami nas słyszała. Raz miała nieobecny wzrok i coś do siebie mamrotała, innym razem zaczynała się w panice tłumaczyć. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje. W końcu dotarło do nas jedno. Że zwiałaś. Glint się zezłościł i zabił Sophie. Wtedy się rozdzieliliśmy. Ja uważałem, że możesz nam pomóc wybić resztę, Catelyn spanikowała, bo Sophie była jej przyjaciółką i postanowiła się ulotnić. Lexi została z Glintem, który oczywiście był z tego powodu zadowolony.
-Dlaczego nie poszedłeś z Catelyn? –pytam od razu. –Przecież ona jest zawodowcem, bardziej by ci się przydała niż ja…
Przez chwilę panuje cisza.
-Nie zniósł bym jej towarzystwa –mówi szybko Dave. Patrzę na niego ze zdziwieniem.
-Dlaczego?
Przecież odniosłam wrażenie, że Catelyn jest osobą sympatyczną. Poza areną oczywiście.
-Nie sądzisz, że dobrze by było trochę odpocząć? –pyta brunet, pospiesznie zmieniając temat. Odwracam głowę i uśmiecham się lekko. Najwidoczniej nie dowiem się dlaczego.
-No dobra –mówię z westchnieniem. Spoglądam na chłopaka. –Możemy sobie zrobić przerwę. To ja pójdę po drewno czy coś.
-Ok.
-A i może sobie zapoluję –dodaję jeszcze i odchodzę. Głos chłopaka zatrzymuje mnie jednak.
-Po co? Przecież mamy mnóstwo jedzenia.
Tylko uśmiecham się do niego. Słyszę jak mruczy:
-I weź tu zrozum kobiety…
Śmieję się cicho. Chyba po raz pierwszy od wkroczenia na arenę. Przynajmniej nie mogę sobie przypomnieć innych razów.
Łapię za łuk, z kołczana wyjmuję strzałę i nakładam ją na cięciwę. Dzięki polowaniu poćwiczę trochę strzelectwo. Słyszę cichy szelest liści z prawej strony. Błyskawicznie się obracam i wypuszczam strzałę. Wiewiórka pada na ziemię. Szybko znowu się przygotowuję. Już mam strzelać, gdy moją uwagę przykuwa postać stojąca przy drzewach. Ma piękną twarz o delikatnych rysach i płomiennorude włosy.
-Rose… –szepczę cicho. Nie do końca wiedząc co robię, zbliżam się do niej.
-De… ebby –słyszę jej śpiewny głos. Jestem już blisko niej, wyciągam rękę, a Rose znika. Od razu się opanowuję. Muszę wrócić. Teraz!
Szybko zawracam. Obraz przed oczami skacze. Drzewa dwoją się i troją, znikają i się nagle pojawiają. Co jakiś czas dostrzegam rude włosy wśród zieleni. Nagle, ni stąd, ni zowąd pojawia się przede mną głaz. Siedzi na nim Dave. Jego twarz jest zniekształcona.
-Deb…
Dalszą część jego słów zagłusza muzyka, śpiew ptaka. Po raz kolejny do mnie powraca TA piosenka. Zasłaniam dłońmi uszy. Ale nadal ją słyszę. Do tego pojawia się tak dobrze znany mi głos mojej siostry.
-Debby –mówi Rosalie wyraźnie. Nie słucham cię, nie słucham! –Debby –powtarza dziewczyna. Zamknij się! Odejdź, odejdź… –Oni idą po ciebie. Już nadchodzą…
Wszystko nagle milknie, tak szybko jak się pojawiło. Dochodzą do mnie dźwięki natury.
-Debby? –słyszę Dave’a. –Co się z tobą dzieje?!
Osuwam się na ziemię, odrywam ręce od uszu.
-Nic –odpowiadam cicho. –Zupełnie nic.
Dopiero teraz zauważam, że jest ciemno.
-Lepiej znajdźmy jakieś miejsce gdzie da się przenocować –mówię tylko. Dave niechętnie się zgadza. Wstaję i udając, że nic się nie stało, odchodzę. Szybko lokalizuję małą jaskinię.
-Tu będzie dobrze –mówię ze spokojem. Włażę tam i rozglądam się po wnętrzu. Nie jest źle. Dave wchodzi za mną do środka.
-Teraz musimy zamaskować wejście i ustawić warty. Ja mogę pilnować pierwsza.
Brunet kiwa głową. Pomaga mi ukryć wejście do jaskini kamieniami i roślinami. Następnie kładzie się spać. Zakładam noktowizory, pod ręką trzymam nóż. słyszę hymn Panem, ale nawet nie patrzę na niebo. Wiem kto dzisiaj zginął. Tylko Sophie i ten chłopak. Nie chcę ich znowu widzieć.
Na początku jest spokojnie. Nic się nie dzieje. Ale potem znowu słyszę cichy głos.
-Debby, Debby.
Usta zaczynają mi drżeć. Rose. Dlaczego mi to robisz?
-Debby.
Staram się ignorować te dźwięki. To tylko twoja wyobraźnia, powtarzam, tylko twoja wyobraźnia.
-Są coraz bliżej, Debby. Niedługo cię znajdą…
Głos cichnie. Czuję napływające do oczu łzy. Powstrzymuję je. Muszę się skupić.
Po upływie kilku godzin, budzę Dave’a. teraz on przejmuje wartę. Kładę się spać. Wciąż widzę twarz mojej małej Rose.
***
Budzę się wcześnie rano. Dave siedzi przy wyjściu z jaskini i obserwuje. Zabawnie to wygląda, to jego skupienie wymalowane na twarzy.
Spoglądam na moje ramię. Kiedyś biały bandaż, ma teraz kolor szkarłatny.
-Idiotyzm –mruczę do samej siebie. Rozwiązuję go i rzucam na ziemię.
-Widzę, że zdrowie dopisuje –mówi nagle Dave, patrząc na zakrwawiony materiał.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne –mówię sarkastycznie. –Sama się sobie dziwię, że jeszcze cię nie zabiłam.
-Też cię lubię –odpowiada tylko chłopak z uśmiechem. Wstaję tylko, biorę plecak i wychodzę z jaskini. Wdycham świeże powietrze. Siadam na ziemi i wpatruję w piękne, jasne niebo, ozdobione białymi chmurkami. Dave siada obok mnie.
-Ciekawe czy to też jest robota organizatorów –mówię, wskazując błękitną połać nad moją głową.
-Bardzo możliwe –odpowiada ostrożnie brunet. Uśmiecham się lekko.
-Dlaczego, nie poszedłeś z Catelyn? –pytam znowu. Czuję, że muszę to wiedzieć.
-A ty znowu o tym?
-Po prostu chcę wiedzieć.
-No bo… –Dave spogląda na słońce i wstaje. Robię to samo, nie spuszczając z niego wzroku. –No bo ona mnie denerwowała –odpowiada chłopak po chwili.
-Dlaczego? –nie daję za wygraną. Dave wzdycha głęboko.
-No bo ta idiotka się we mnie zakochała –mówi, a kilka sekund później ostry jak brzytwa nóż przecina powietrze tuż obok jego głowy.
___________________________

I jak? Podoba się mój powrót? Jeśli tak, to się cieszę.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

10 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba :3 Tylko jedna uwaga - z "kołczanu", a nie z "kołczana". Ehh, lata uprawiania łucznictwa zryły mi mózg xD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog otrzymał ocenę na www.teatralna-nagana.blogspot.com :) Zapraszam do wyrażenia swojej opinii ;)
    Pozdrawiam,
    corriente

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostre promienie słońca zakuły Cię w oczy, gdy zrobiłeś kilka niepewnych kroków naprzód. Zostałeś wyprowadzony przed budynek więzienia przez Idariale, zastępczynię naczelnika, z nieznanych sobie przyczyn. Pracownik Gaola spogląda na Ciebie bez wyrazu.
    - Możesz wracać do domu – mówi, po czym odwraca się w stronę drzwi. – Ach tak, jeszcze coś. – Przypomina sobie. – Twój numer to 74, pamiętaj. – Po czym znika we wnętrzu ogromnego budynku.

    [fair-gaol.blogspot.com]

    (Otrzymałeś/aś odmowę. Możesz się z nią zapoznać na stronie ocenialni)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuję cię do Libster Awards (glodowe-igrzyska-alice.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do The Versatile Blogger ^-^
    Szczegóły na http://cato-born-to-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałas nominowana do The Versatile Blogger
    Szczegoly na http://thehungergamesrue69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
    Więcej u mnie -
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger
    Szczegóły na http://igrzyska-clove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zlituj się i daj następny rozdział !!! BŁAGAM!!!!

    OdpowiedzUsuń