tag:blogger.com,1999:blog-23213484063170784682024-03-13T15:54:06.689+01:00Śpiew KosogłosaUnknownnoreply@blogger.comBlogger29125tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-44589924917591467122013-08-20T20:59:00.000+02:002018-04-22T21:58:04.481+02:00ROZDZIAŁ 25
<br />
<div class="MsoNormal">
Idę przed siebie, prawie biegnę. Staram się skupić na
unikaniu kłopotów, ale mam z tym niemałe problemy. Moje myśli wciąż błądzą
wokół niego.</div>
<div class="MsoNormal">
Zdenerwowana, rzucam plecak na ziemię i opieram się plecami
o pień drzewa. Wkładam dłonie we włosy i zaciskam je w pięści. Przez chwilę
stoję tak w bezruchu, aż wyjmuję nóż i z całej siły wbijam go w korę.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Po jaką cholerę mnie
pocałował?</i> – pytam samą siebie, mimo że wiem, iż nie poznam teraz
odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle moje czułe na wszelkie dźwięki ucho wychwytuje
delikatny szelest spomiędzy szumu wiatru w koronach drzew. Dźwięk na tyle
odstaje od muzyki natury, że natychmiast unoszę głowę. Wyrywam nóż z pnia i
powoli się obracam, ale tak, by ewentualny przeciwnik myślał, że nic nie usłyszałam.
Kucam, schylam się po plecak, dyskretnie lustrując wzrokiem otaczające mnie
krzaki. Wśród zielonych liści i ciemnobrązowych pni nie dostrzegam nic
niezwykłego. Nagle jednak znów słyszę szelest i tym razem mam na tyle dużo
czasu, że bez trudu znajduję jego źródło. Pomiędzy zielonymi liśćmi dostrzegam
coś gładkiego i ciemnego. Zakładam, że to część ubrania trybuta, takiego
samego, jakie ja mam na sobie.</div>
<div class="MsoNormal">
Udając, że nic nie zauważyłam, biorę plecak w dłonie i
zarzucam go na ramię. Postanawiam iść dalej przed siebie i czekać, aż owy
trybut poczuje się bezpiecznie, na tyle bezpiecznie, by zajść mnie od tyłu.</div>
<div class="MsoNormal">
Z lekkim uśmiechem na ustach rozglądałam się wokoło.
Mogłabym mieszkać w takim miejscu. Codziennie słuchać ptaków siedzących na
gałęziach i śpiewających własne pieśni. Potrafiłabym żyć wśród dzikiej
roślinności, krzaków, drzew, kolorowych kwiatów.</div>
<div class="MsoNormal">
Z rozmarzeniem spoglądam w niebo. Jasne słońce, białe jak
najjaśniejszy śnieg chmury, przybierające najprzeróżniejsze kształty. Moja dłoń
sama wędruje w kierunku ust, opuszki palców muskają je lekko. W jednej chwili
przypomina mi się dotyk jego warg na moich, ich zadziwiającą wręcz delikatność.
Znów stoję przed nim, czuję jak nasze oddechy łączą się w jedno, usta
delikatnie łączą…</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Opanuj się, Debby</i>
– potrząsam delikatnie głową, jakby miało mi to pomóc pozbyć się tych myśli. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">I skup się wreszcie</i> – dodaję w myślach.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy wyrzucam z głowy wszystkie niepotrzebne myśli, wreszcie
go słyszę. Trybuta podążającego za mną krok w krok. Wyczuwam jego obecność po
mojej prawej stronie. Nagle słyszę te same kroki, tyle że za mną. Uśmiecham się
lekko. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Pewnie myśli, że porusza się
bezszelestnie</i> – powstrzymuję złośliwy uśmieszek. – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie wytrwał by dnia na prawdziwych łowach. </i>Zaraz potem dociera do
mnie, że to są prawdziwe łowy, tylko nie na zwierzynę, a na ludzi.</div>
<div class="MsoNormal">
Słyszę świst powietrza. Wszystko nagle zwalnia, gdy wydycham
powietrze, zaciskając dłoń na trzonku noża i się obracam. W ostatniej chwili
blokuję cios atakującego mnie trybuta, a powietrze przecina głośny brzdęk
uderzającej o siebie stali.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy tak czas zatrzymuje się, mam go wystarczająco, by
przyjrzeć się trybutowi. Jego niegdyś blond włosy sterczą na wszystkie strony,
pobrudzone są kurzem i ziemią, zaś piwne oczy przyglądają mi się z taką samą
uwagą.</div>
<div class="MsoNormal">
Odpieram kolejny cios, wymierzony w moją szyję. Z niejakim
zadowoleniem dostrzegam, że mój przeciwnik jest wychudzony i sprawia wrażenie
osłabionego wielodniowym przesiadywaniem w lesie z marną garstką pożywienia pod
ręką.</div>
<div class="MsoNormal">
Tym razem kolejny cios był zadany szybciej niż poprzednie,
tym samym z mniejszą siłą. Instynktownie robię krok w tył, a w tym samym
momencie nóż przecina moją koszulkę, ledwie naruszając ciało. I to mnie ratuje.
A także to, że mój przeciwnik był mężczyzną. I w momencie, w którym powinien
skupić się na walce, gapi się w mój stanik, a raczej to, co on ukrywał.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, co trzeba zrobić. Z szybkością pantery biorę zamach na
chłopaka. Krew zalewa moje dłonie, tylko gdy nóż wbija się w miękką skórę
brzucha. Chwilę później czuję coś wbijające się w bark. Nie czuję bólu, adrenalina
krążąca we krwi skutecznie go kryje.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie chcę dłużej walczyć. Pragnę już to zakończyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że mój atak odniósł pożądany skutek. Rana była na tyle
duża, by skutecznie osłabić trybuta. Biorę lekki zamach, wytrącając mu broń z
ręki i popcham chłopaka na ziemię. Kucam przy nim i wykrzywiam głowę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślałeś, że tak łatwo mnie zabić? – pytam. – Myślałeś, że
cię nie usłyszę i zdążysz mi wbić nóż w plecy? Tego właśnie chciałeś?</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak nie odpowiada. Jego oczy wyrażają wyłącznie ból, a
dłoń kurczowo trzyma brzuch. Uśmiecham się smutno.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, że teraz muszę cię zabić, prawda? – pytam już innym
tonem, ze smutkiem w głosie. – Nawet jeśli bym chciała, to i tak, prędzej czy
później wykrwawisz się na śmierć. W pewnym sensie wyświadczam ci teraz
przysługę – to mówiąc, wbijam mu nóż w serce. Pochylam się nad jego gasnącą
twarzą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam – szepczę. – Naprawdę nie chciałam tego robić.</div>
<div class="MsoNormal">
Głuchy odgłos armatni ogłasza jego śmierć. A ja myślę. Oto
znalazła się kolejna osoba, którą doprowadziłam do takiego stanu, którą
przeprowadziłam z jednego świata do drugiego.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">I tak by umarł</i> –
podpowiada jakiś głosik w mojej głowie.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie, gdybym go nie
zraniła</i> – odpowiadam wściekle.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Przecież to on cię
zaatakował, więc to jego wina</i> – upiera się ten sam głosik.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mogłam się obronić,
nie raniąc go</i> – warczę.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Gdybyś nawet go nie
zraniła, to i tak by umarł</i> – głosik zaczyna się niecierpliwić.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Czyżby?</i> – pytam
wojowniczo.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nawet jeśli ty byś go
nie zabiła, zrobiłby to inny</i> trybut – zaciskam usta. Oczywiście ma rację. –<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> A zresztą chcesz wrócić do domu czy nie?</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Chcę</i> – odpowiadam
już spokojniej. – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Z Davem </i>– dodaję mimowolnie
i znów zaciskam usta, gdy dociera do mnie co powiedziałam.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Uuuu</i> – głosik
wydaje się być wyraźnie podekscytowany – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">chyba
ktoś tu się zakochał!</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zamknij się</i> –
warczę groźnie, uciszając go skutecznie.</div>
<div class="MsoNormal">
Znajduję jakieś ustronne drzewo i wdrapuję się na nie.</div>
<div class="MsoNormal">
Tego dnia już nikt nie ginie. Ze spokojem zapadam w głęboki
sen…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Idę ścieżką. Otaczają
mnie wysokie drzewa o chropowatej korze, zdrowe i silne.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ubrana jestem w luźną
bluzeczkę z czarnego, lekko prześwitującego materiału.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pod spodem mam ciemny stanik, a ręce trzymam
w kieszeniach krótkich, seansowych spodenek.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nagle słyszę kroki za
sobą. Nie wiem jakim cudem w mojej dłoni pojawia się nóż, ale obracam się i bez
namysłu odpieram atak jakiegoś chłopaka.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Debby? – dopiero
słysząc jego głos, go rozpoznaję.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Dave?</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Uśmiecham się i
opuszczam rękę z nożem. Chłopak robi to samo. Przyglądam mu się. Ma na sobie
jasnoniebieską koszulę w kratę i czarne spodnie. Jak zawsze i w tym wygląda
strasznie przystojnie. Gdy się do mnie zbliża, czuję jak moje serce zaczyna bić
szybciej.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Nie sądziłem, że
jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę – mówi, kładąc dłonie na moich biodrach.
Przygryzam lekko dolną wargę.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- I co, nie cieszysz
się, że mnie widzisz? – pytam, mając nadzieję, ze zaprzeczy.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Cieszę się –
odpowiada ku mojej uldze. – I to bardzo – dodaje, przybliżając się do mnie
jeszcze bardziej. Czuję jego usta na swoich. Zarzucam mu ręce na szyję i oddaję
pocałunek, jednocześnie robiąc krok w tył. Za plecami czuję szorstką korę
drzewa, opieram się o nią. Dłonie wplatam we włosy Dave’a, cały czas go
całując.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Chłopak lekko unosi
moją koszulkę, pozwalam mu ją zdjąć. Nie wiem czemu, ale moje dłonie
instynktownie wędrują do guzików jego koszuli.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Czuję jak Dave
majstruje przy zapięciu mojego stanika…</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Donośny huk armatni wyrywa mnie ze snu. Gwałtownie się
unoszę, prawie spadając z drzewa.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Rozglądam się wokoło z uwagą. Mój mózg mówi mi, że właśnie zginął
kolejny trybut, tylko nie wiem kto jeszcze mógłby zginąć. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">A jeśli to był…</i></div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań o tym myśleć, idiotko – warczę wściekle i
sprawnie schodzę z drzewa. Spoglądam na niebo i musze przyznać organizatorom,
że ich wschód słońca wygląda naprawdę pięknie.</div>
<div class="MsoNormal">
Podpieram się pod boki. Zastanawiam się czy czekać, aż
pozostała dwója się pozabija, czy wkroczyć z nożami do akcji. Mam poważny
dylemat, doskonale wiem, ze organizatorzy nie pozwolą mi stać z boku i patrzeć
jak tamta dwójka ginie. Na własne szczęście (albo nieszczęście) Claudius
Templesmith rozwiązuje go w oka mgnieniu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uwaga trybuci! – zaczyna mężczyzna. – Zostało już was
zaledwie trzech! Jesteście sami na wielkiej arenie, beż choć kropli wody! Bez
niej nie pożyjecie długo, ale możemy rozwiązać wasz problem! Za dwie godziny
pod Rogiem Obfitości znajdziecie tony wody. Ten, który będzie pierwszy,
zdobędzie ją. Musicie wytrzymać tylko dwie godziny…</div>
<div class="MsoNormal">
Głos się urywa, a ja przeklinam soczyście pod nosem. Woda.
Jedyna rzecz, jakiej potrzebuję i jedyna, której nie mam.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Dwie godziny… – </i>te<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>słowa zaprzątają moją głowę. Musze mieć wodę,
jeśli chcę wygrać. Jeśli jej nie zdobędę, będę osłabiona. Wiem co zrobię.
Pójdę.</div>
<div class="MsoNormal">
Podróż do Rogu Obfitości zajmuje mi jakieś dwie godziny.
Jednak gdy jestem już na miejscu, nie mogę nigdzie dostrzec wody. Chowam się za
krzakiem i czekam. Nagle, na moich oczach z ziemi wyjeżdża metalowa tarcza, a
na niej… Mało nie wydaję z siebie okrzyku zdumienia. Tony wody! Butelki pełne
przeźroczystego płynu błyszczą w słońcu, kuszą mnie. Zdają się krzyczeć: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Weź nas, weź nas!</i></div>
<div class="MsoNormal">
Rozglądam się wokoło, ale nie dostrzegam żadnych trybutów.
Wiem, że to tylko złudzenie, czuję, że oni gdzieś tam są…</div>
<div class="MsoNormal">
W jednej chwili podrywam się z miejsca i wbiegam na polanę.
Ze zdziwieniem zauważam, że nikt mnie nie goni. A nagle słyszę świst powietrza.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiele razy słyszałam, że jeśli człowiek jest blisko śmierci,
przed oczami przelatuje mu całe życie. Ale ja nic takiego nie czuję. Nie
przypominam sobie dzieciństwa. Widzę tylko malutką siekierę pędzącą prosto na
mnie.</div>
<br /><br />
_____________________________________<br />
Rozdział tak jak obiecałam jest. Miał być o 15, ale byłam u trzech lekarzy i nie miałam jak go wstawić...Unknownnoreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-27651754667790654642013-08-19T20:46:00.000+02:002018-04-22T21:58:04.421+02:00Małe ogłoszenieMieliście kiedyś tak, że liczyliście na spokojne wakacje, pełne weny i wolnego czasu, a zamiast tego dostaliście miliony wyjazdów do rodziny, opiekę nad młodszym kuzynostwem i co najważniejsze, BRAK KOMPUTERA?! O internecie nie wspominając -.-<br />
Ja tak miałam. I jestem bardziej wykończona niż szkołą. I mam wrażenie, że jak ujrzę małe dziecko, to je od razu uduszę...<br />
Marudzę trochę, ale to nic. Mam dla was wiadomość, że kolejny rozdział już jutro, tylko muszę go trochę popoprawiać. Także głowy do góry, dajcie mi tylko mocnego kopa w tyłek za tak długą nieobecność, a będe zadowolona :DUnknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-1934278259406833392013-06-22T20:00:00.000+02:002018-04-22T21:58:04.402+02:00ROZDZIAŁ 24<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Patrzę na niego tak intensywnie, że Dave aż odwraca wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Co ona chciała powiedzieć? – pytam po raz kolejny. Odpowiedź
znów nie nadchodzi. Ale ja wiem o co jej chodziło, wiem co Catelyn chciała
powiedzieć i to właśnie mnie martwi. Bo to nie może być prawdą, nie może.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Po co chcesz to wiedzieć? – pyta Dave po chwili. – Po co chcesz
znać kolejne z jej kłamstw, wytwór jej chorej wyobraźni? To, że mówi ona prawdę
jest tak samo prawdopodobne jak to, że jestem kobietą!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Znów nie wytrzymuję i wybucham śmiechem, jednocześnie oddychając z
ulgą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Czyli prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie – mówię z
uśmiechem, zauważając jego zdziwione spojrzenie. Silne uderzenie w bark miało
chyba na celu mnie uciszyć, ale nadal śmieję się jak głupia. Jak łatwo
zapomnieć, że znajduję się właśnie na arenie, w towarzystwie kogoś, kto jedyn
sprawnym ruchem rąk mógłby mnie uciszyć na zawsze!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- No dobra – mówię, gdy tylko się uspokajam – czyli została nas
siódemka…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Jak na zawołanie rozlegają się kolejne strzały z armaty, dwa, tuż
po sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Czyli została nas już tylko piątka – mówi cichutko Dave, a ja
wciąż milczę. Została nas piątka. Ja, Dave, Glint, Lexi i… nie mogłam sobie
przypomnieć imion dzieciaków z innych dystryktów. Tylko piątka, zaledwie
piątka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tylko cztery
osoby dzielą mnie od powrotu do domu.</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wiem co muszę zrobić, ale nie potrafię. Nie mogę dopuścić się tak
podłego czynu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ostatnia noc</span></i><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> – mówi
jakiś głosik w mojej głowie. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zostań z nim
na tę ostatnią noc.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Lepiej stąd chodźmy – oznajmiam tylko i szybkim krokiem oddalam
się od Dave’a. nie zwracam uwagi, że mógłby mnie teraz załatwić, zabić,
zastrzelić, wbić mi nóż w plecy, udusić, skręcić kark, połamać kości, obedrzeć
ze skóry czy zrobić coś jeszcze gorszego niż to wszystko razem wzięte. Nie wiem
czemu, ale czuję, że on także miałby problemy z zabiciem mnie podczas trwania
sojuszu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Nie dogania mnie, ale nie czuję też żadnego uderzenia. Idę żwawym
krokiem przed siebie i zrzucam plecak na ziemię przy kolejnym kamieniu. Musi
być ich mnóstwo w okolicy, a do tego wszystkie są podobne. Wyrywam zza pasa
jeden z noży, odwracam się błyskawicznie i rzucam nim w stronę Dave’a. chłopak
na chwilę zamiera, patrzy na mnie z zaskoczeniem, które znika gdy pod jego
stopy spada duży ptak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Obiad podano – mówię tylko i się oddalam. Muszę pomyśleć.
Przechadzając się po lesie, zbieram drewno nadające się do zrobienia małego,
niezbyt dymiącego ogniska.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Sojusz. Głodowe Igrzyska. Jedzenie. Walka. Prezenty. Rany. Krew.
Nóż. Łuk. Zniewolenie. Śmierć. Wygrana… Wieczne koszmary.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Głodowe Igrzyska. Panem. Kapitol. Panem et </span><span lang="LA" style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: LA; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">circens</span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">. Chleba i Igrzysk. Starożytny Rzym. Cesarz. Morderstwa na
chrześcijanach. Palenie ludzi żywcem. Targi niewolników. Walki gladiatorów.
Wygrana. Śmierć. Arena. Lwy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tyle słów określających teraźniejszość i Głodowe Igrzyska. A
wszystko się zaczęło jeszcze wiele lat temu, tysiące lat temu w wielkim
państwie, potędze kontynentu Europy. W Cesarstwie Rzymskim. Za panowania
jednego z cesarzy, Niejakiego Nerona, który z własnej woli spalił swe miasto.
Cały Rzym spłonął, aby znów się narodzić. To właśnie wtedy zrodziło się hasło
dzisiejszego Kapitolu. Panem et circens. Chleba i igrzysk. To właśnie mówili
rzymianie. Cesarz dawał im jedzenie i igrzyska. Czytałam książkę, którą ukradłam
przed wieloma laty z biblioteki Pałacu Sprawiedliwości. To co było kiedyś mnie
interesowało. Przeczytałam wszystko na temat rzymskich igrzysk. Dowiedziałam
się, że w nich brali udział tylko niewolnicy, czasem walcząc między sobą,
czasem przeciwko lwom, wielkim bestiom gotowym jednym szarpnięciem odgryźć ci
głowę. Zamykani na niewielkiej arenie, toczyli krwawe boje ku uciesze
publiczności. Cesarz decydował czy pokonany będzie żył, czy zginie. Zazwyczaj
ginął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wszystko to zdarzyło się tysiące lat temu, a teraz rzeczywistość
wygląda tak samo. Nas też zamykają na arenach. Nam też każą walczyć na śmierć i
życie. My też musimy bronić się zarówno przed ludźmi, jak i przez zwierzętami i
naturą. Tylko, że zamiast niewolników, na arenę trafiają dzieci.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Rzucam nożem z całej siły, aby pozbyć się złości. Ludzie nic się
nie zmieniają. Może technika rozwija się z dnia na dzień, ale nie ludzie.
Społeczeństwo już zawsze pozostanie takie jakie jest. Ludzie spragnieni krwi
swych sąsiadów, ci którzy będą próbowali ich powstrzymać… To wszystko zawsze
było, jest i zawsze będzie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Miarowe cykanie, które słyszę już od paru minut zaczyna mnie coraz
bardziej denerwować. Z trudem powstrzymuję krzyk, jaki pcha mi się na usta i
tylko odwracam się gwałtownie, by ten dźwięk unicestwić, ale dostrzegam w
trawie jedynie srebrny spadochron. Przez chwilę patrzę na niego, nie wiedząc o
co chodzi. Dopiero po chwili dociera do mnie co to jest.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Podbiegam do srebrnego spadochronu, który wciąż wydaje miarowe
tykanie. Sięgam po metalową czaszę i otwieram ją powoli. W środku leży jakiś
owoc z różową skórką, chyba grejpfrut, nie jestem pewna. Na jego różowawej
osłonce czarnym markerem wypisana jest wielka liczba 4. Cztery jak czterech
trybutów, których muszę jeszcze zabić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Unoszę głowę i spoglądam na niebo. Pozwalam sobie na delikatny
uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Dzięki, Greg – szepczę i podnoszę się z ziemi, przyciskając owoc
do piersi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wracam tam skąd przyszłam. Przy kamieniu widzę Dave’a, zajętego
czyszczeniem swojej broni. Czyżby przygotował ją na mnie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Rzucam drewno na ziemię i siadam obok chłopaka. Grejpfruta wkładam
do plecaka, z którego wyciągam pudełko zapałek. Jest w nim jedna, ostatnia.
Błagam w duchu by mi się udało i ją zapalam. Powoli i z uwagą podpalam
przygotowany stosik gałęzi. Po chwili ogień trzaska wesoło.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Biorę ptaka, którego ustrzeliłam wcześniej i szybkimi ruchami
zrywam z niego pióra. Następnie nabijam go na patyk z zaostrzoną końcówką i
pozwalam by płomienie lizały jego jasne ciało. Nigdy nie byłam fanką pieczonych
ptaków, ale na arenie nauczyłam się nie wybrzydzać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Starałam sobie wyobrazić Rose na swoim miejscu. Ciekawe czy gdybym
pozwoliła jej pójść na arenę, czy teraz to ona siedziałaby tutaj z ptakiem nad
ogniskiem, grejpfrutem w plecaku, myśląc jak rozprawić się z ostatnią czwórką?
Nie wiedziałam czy byłaby na tyle silna, ale wierzyłam, że tak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Masz rodzeństwo? – pytam nagle, a Dave podnosi głowę znad noża i
spogląda na mnie ze smutkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Mam – odpowiada. – Młodszą siostrę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Zagryzam lekko wargę. Doskonale rozumiem co czuje. On też musiał
nad tym myśleć. Co się stanie, jeśli nie wróci do domu, jeśli nie wydostanie
się z areny, jeśli umrze zabity przez innego dzieciaka. Ja o tym myślałam cały
czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Kończę piec ptaka i podaję go Dave’owi. Nie jestem głodna. Zamiast
tego oznajmiam mu, ze mogę jako pierwsza stanąć na warcie. Nawet jeśli chłopak
podejrzewał mnie o coś, o zdradę, to postanowił mi zaufać, gdyż pokiwał tylko
głową na znak zgody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Zgasiłam ognisko zaraz po upieczeniu ptaka, mając nadzieję, że nie
zbawi tutaj Glinta i Lexi. Tym ostatnim trybutem zbytnio się nie przejmowałam.
Jedyne co mnie mogło zastanawiać to fakt, jakim cudem przetrwał aż tyle czasu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ściemnia się. Podkulam nogi pod brodę, którą opieram na kolanach.
Zapowiada się kolejna nudna noc.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Siedze i myślę. Myślę o domu, o mamie i Rose. Ciekawe czy cały
dystrykt ogląda teraz urywki akcji na arenie, czy mi kibicuje. Myślę, że tak,
bo od dawna Piątka nie dorobiła się zwycięzcy. Greg był ostatnim. Jest mi z
tego powodu trochę wstyd, w końcu Piątka i tak nie jest najsłabsza. W naszym dystrykcie
żyje aż trója zwycięzców, z czego dwójka jest uzależnionymi narkomanami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wzdycham cicho i czekam. Chcę wiedzieć kto zginął prócz Catelyn.
Minuty mijają, a ja mam wrażenie, że minęła cała wieczność. Gdy w końcu na
niebie ukazuje się godło Panem,. Oddycham z ulgą. Grają hymn, wyświetlają
twarze poległych. Pierwsza pokazuje się Catelyn, a następnie dwójka nieznanych
mi trybutów, dziewczyna z Siódemki i chłopak z Ósemki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wyjmuję jeden nóż i zaczynam sobie nucić pod nosem, grzebiąc
ostrzem w ziemi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam gdzieś
daleko,</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam gdzieś
nad rzeką,</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam gdzie
wszyscy</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Szczęśliwie
żyją.</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">To się
zaczęło,</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ludzi zabiło</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Całe życie</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Unicestwiło.</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam było
bezpiecznie</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam było
miło</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Ale wojna
nadeszła</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wszystko
zniszczyła</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam się
zaczęło</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tam się
zakończy</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">I przed
świtem</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wszyscy zginiemy</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Milknę na maleńką chwilę. I powtarzam dwa ostatnie wersy piosenki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">I przed
świtem</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Wszyscy
zginiemy</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Znowu milknę. Kiedyś często śpiewałam tę piosenkę. Choćby w dniu
śmierci mojego taty…</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Dave budzi mnie wcześnie rano. Czyli on też nie chciał mnie zabić,
choć mógł. Podnoszę się z ziemi i otrzepuję ubranie. Chłopak podaje mi kawałek
mięsa z wczoraj, ale odmawiam. Nadal nie chce nic jeść, mimo, że burczy mi w
brzuchu. Czuję się dziwnie. Mam szansę. Mogę to zrobić. Mogę wrócić do domu.
Ale najpierw musze zerwać sojusz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Dave – mówię cicho, gdy chłopak kończy swoje śniadanie – myślę,
że ten sojusz nie ma już sensu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Przez krótką chwilę panuje cisza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Też o tym myślałem – odpowiada brunet bez cienia uśmiechu na
twarzy. – I chyba masz rację. Najwyższy czas się rozejść.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Przełykam ślinę. Zastanawiam się czy ma zamiar zabić mnie teraz,
czy puścić mnie wolno.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Dave – odzywam się ponownie – nie mam zamiaru cię teraz zabijać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Unosi wzrok, widzę w jego oczach zdumienie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Ja chyba też nie – mówi niepewnie. – Na arenie są jeszcze trzy
osoby. Mam nadzieję, że to nie mnie wypadnie obowiązek zabicia ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Uśmiecham się lekko i sięgam po swój plecak. Zarzucam go sobie na
ramię, Dave robi to samo. Wyciągam rękę w jego stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Nie zostaje mi nic jak życzyć tobie śmierci nie z moich rąk –
mówię, gdy łapie moją dłoń. Uśmiecha się lekko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Powodzenia – szepcze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Tobie również.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Odwracam się, by odejść, gdy znów słyszę jego głos.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- Debby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Chłopak łapie mnie za rękę i obraca w swoją stronę. Już mam
zapytać o co chodzi, gdy Dave wbija swoje usta w moje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Szok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">W moim brzuchu stado motylków rozpoczyna jakiś dziki taniec, gdy
oddaję pocałunek. Nie wiem czy mijają sekundy, minuty czy może nawet godziny,
gdy odsuwamy się od siebie. przez króciusieńką chwilkę patrzę Dave’owi prosto w
oczy, po czym odwracam się i bez słowa odchodzę, nie oglądając się za siebię i
wciąż czując w brzuchu to przyjemne łaskotanie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
_____________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawno tu nie byłam, oj dawno. Ale się wyrobiłam i to się liczy. Za tydzień wakacje, to i rozdziały częściej będą :)<br />
Piosenkę pisałam sama, proszę o wyrozumiałość.</div>
Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-83608846111266537532013-04-23T22:23:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.545+02:00ROZDZIAŁ 23<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przez chwilę, jedną długą chwilę, wpatruję się w nóż
utkwiony w korze drzewa. Mrugam kilka razy oczami, aby upewnić się, że to nie
złudzenie. Jednak ostre jak brzytwa narzędzie jest jak najbardziej prawdziwe.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Piskliwy, pełen złości głos, przecina powietrze tak samo jak
nóż przed chwilą. I rozlega się za moimi plecami.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Coś ty powiedział?!</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Stoi tam. Stoi, ma rozczochrane, ciemne włosy, a jej
bladozielone oczy ciskają błyskawice w stronę Dave’a. Mimo całej swojej złości
i stanu w jakim się znajduje, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Catelyn
jest piękna. Oprócz łagodnych rysy twarzy, ma wspaniałą sylwetkę.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Spoglądam to na nią, to na mojego sojusznika.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ja jestem idiotką?! – kontynuuje Catelyn. – JA?!</span></span></span><br />
<a name='more'></a></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W jej dłoni pojawia się kolejny nóż. Rzuca nim w Dave’a, ale
chłopak robi unik. W takiej chwili powinnam była zareagować, na tym przecież polega
sojusz, ale nie potrafię. Stoję tak i wpatruję się w tą ładną brunetkę,
kompletnie zaskoczona.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Catelyn – zaczyna chłopak – uspokój się…</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziewczyna nie daje mu skończyć. W jej oczach dostrzegam
coraz większą wściekłość, coraz większe, ogarniające ją szaleństwo.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ja mam się uspokoić?! – pyta głosem drżącym z furii. –
JA?! To nie ja – wyjmuje nóż – wyzywam. Własną. Przyjaciółkę. Od. Idiotów!</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przy każdym słowie następuje rzut nożem. Skąd ona
wytrzasnęła tyle broni? Znaleźli jej tyle przy rogu, czy co? W tym samym
momencie, Catelyn podchodzi do Dave’a z no… nie, poprawka, raczej mieczem w
ręku. Wtedy odzyskuję świadomość i w jednej sekundzie zdejmuję łuk z pleców i
naciągam strzałę na cięciwę.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ani kroku – cedzę przez zęby w stronę dziewczyny. Ta jakby
dopiero teraz przypomina sobie o mojej obecności. Z jej ust wydobywa się
pojedyncze parsknięcie, na twarzy pojawia się uśmiech pełen zrozumienia i
rezygnacji.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- No tak – mówi powoli brunetka – a ja się dziwiłam czemu
odszedłeś. A powinnam się była tego domyślić zaraz po tym jak to zrobiłeś.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Marszczę lekko brwi. Catelyn to zauważa, gdy lustruje mnie
wzrokiem, od stóp do głów.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Wysoka, zgrabna, szczupła, długie nogi, kasztanowe włosy,
pełne, malinowe usta i te oczy – spogląda na Dave’a ze sztucznym uśmiechem – i
jak tu nie oprzeć się jej wdziękom? – pyta z lekką goryczą. Przez chwilę
analizuję to co usłyszałam.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- CO?!</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Słyszę swój głos, nim się orientuję, że otwieram usta. Ale
nikt nie zwraca na mnie uwagi.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A przecież mogłam się tego domyślić. Już podczas dożynek
zwróciłeś na nią uwagę, prawda? – ciągnie dalej Catelyn, zwracając się do
chłopaka. – Potem uważnie ją obserwowałeś podczas parady trybutów i tak jak
reszta nie potrafiłeś ukryć swojego zachwytu. Na szkoleniach śledziłeś każdy
jej ruch. Pewnie ci zaimponowała, gdy wdała się w bójkę z Glintem? – zerknęła
na mnie przelotnie. – Taka młoda, a tak zdolna do poświęceń. Taka młoda, a
gotowa umrzeć dla swojej rodziny… Powinnam się była domyślić… Tak na nią
patrzyłeś, tym wzrokiem… Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, że się w niej zako…</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Catelyn, ZAMKNIJ SIĘ?! – przerywa jej gwałtownie Dave.
Wtedy brunetka wybucha głośnym śmiechem. Mimowolnie wzdrygam się lekko, słysząc
ten paraliżujący dźwięk pełen szaleństwa. Ja tylko na nią patrzę z szeroko
otwartymi oczami. Co ona chciała powiedzieć? Że Dave się we mnie zako…?</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Catelyn znów na mnie spogląda.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Teraz to widzę – mówi z lekkim żalem. – Teraz widzę, że
wcale nie jesteś taka dzielna za jaką się podajesz. Gdybyś była, to już dawno
byś mnie zabiła.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaciskam lekko pięści.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ale taka jest prawda.</span></span><span style="mso-spacerun: yes;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ludzie z Kapitolu zachwycali się twoim męstwem i urodą, ale nie widzieli
jaka jesteś naprawdę. Gdyby wiedzieli jak łatwo cię pokonać… Na pewno nie
dawaliby ci żadnych prezentów.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mam ochotę krzyknąć: A skąd wiesz, że dostaję prezenty?! ale
się powstrzymuję. Zaciskam za to zęby. Grunt to panować nad emocjami. Nie mogę
dać się sprowokować.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A jak tam twoja rodzinka? Na pewno bardzo rozpaczają nad
tobą, bo nawet nie wierzą, że możesz wyjść cało z tej areny. Bo jak zwykła
trzynastolatka miałaby poradzić sobie z o wiele starszymi, zawodowymi
trybutami, szkolonymi do zabijania odkąd nauczyli się chodzić?</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie odpowiadam. Milczenie jest teraz moim jedynym ratunkiem.
Czuję, że gdybym się teraz odezwała, mój głos drżałby ze złości. Musze grać,
tak jak to robiłam od dożynek. Biorę głęboki wdech i przybieram perfekcyjnie
obojętną minę, patrzę się tylko na Catelyn bez żadnych emocji. Z zewnątrz chłodna
i opanowana, mimo że w środku aż trzęsę się z obezwładniającej mnie
wściekłości.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A ja widzę jaka jesteś – kontynuuje niezrażona moim
milczeniem dziewczyna. – Nie jesteś wcale odważna. Jesteś zwykłą smarkulą,
zwykłym tchórzem, który nawet nie potrafi kogoś zabi…</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie pozwalam jej skończyć. Nie wytrzymuję. Jednym susem
doskakuję do niej i, nim się orientuje, wbijam jeden z moich cennych noży
prosto w jej serce. Patrzę jej prosto w twarz, odnajduję jej oczy. Widzę w nich
zdziwienie i ból. Mnóstwo bólu.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Następnym razem powinnaś uważać do kogo mówisz – zwracam
się do niej chłodno i szybkim ruchem wyjmuję narzędzie z jej ciała. Catelyn
pada na ziemię. Przez chwilę w powietrzu słychać jej płytki, urywany oddech.
Potem dźwięk wystrzału armatniego ogłasza jej śmierć. Po kilku sekundach
dociera do mnie co zrobiłam. Znowu kogoś zabiłam. Tym razem jednak nie czuję
wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, czerpię z mojego uczynku pewnego rodzaju
radość… I to mnie przeraża.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Odwracam wzrok od ciała dziewczyny. Dostrzegam, że Dave
patrzy na mnie niepewnie. W jednej chwili z moich oczu znika chłód. Zastępują
go wesołe iskierki. Zdobywam się na blady uśmiech.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Chyba powinniśmy odejść – zaczyna chłopak – wiesz, żeby
mogli zabrać ciało.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Potakuje cicho i schylam się. Wycieram nóż w trawę, pozbywam
się szkarłatnej krwi z ostrza. Następnie wyrywam z pnia resztę broni, kiedyś
należącej do Catelyn, kolejnej osoby, którą zabiłam. Wkładam część z nich do
plecaka, część wsuwam za pas. Jeden trzymam przez chwilę w dłoni, sprawdzam
wyważenie. Ten nóż, jak wszystkie inne, jest idealny. Podrzucam go lekko w
powietrze, gdzie robi pełny obrót, i dopiero wtedy łapię. Uśmiecham się szeroko
i spoglądam na Dave’a.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Możemy iść.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Oddalamy się od ciała trybutki z Czwórki w milczeniu.
Analizuję sytuację. Catelyn był zła na Dave’a, że nazwał ją idiotką. Jednak się
w nim zakochała. Gdyby go naprawdę kochała, nie potrafiłaby go zabić. Więc
musieli się znać wcześniej. W końcu są z tego samego dystryktu, to jest
możliwe. Bo jakby zakochała się na Igrzyskach, to chyba w jednej chwili nie
znienawidziłaby go tak bardzo…</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dave – odzywam się cicho – czy ty wcześniej znałeś
Catelyn? – pytam. – Zanim zgłosiłeś się na Igrzyska?</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przez chwilę chłopak milczy. Cisza dzwoni mi w uszach. Nie
potrafię powstrzymać swojej ciekawości, musze wiedzieć.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tak – wzdycha Dave, ale nie z zachwytu tylko ze zmęczenia.
– Znałem ją, chodziłem z nią do tej samej klasy. Była przyjaciółką jednej z
moich dziewczyn – przerywa nagle i patrzy na mnie ze strachem. Mrugam lekko
oczami.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Co? – pytam odruchowo. Chłopak tylko kręci głową.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nic, nic – odpowiada cichutko. – Po pewnym czasie nie
mogłem się od niej odizolować. Była wszędzie. Wchodzisz do stołówki, tam
Catelyn. Wchodzisz do klasy, tam Catelyn. Idziesz na trening, tam…</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Catelyn – dokańczam ze śmiechem. Dave robi minę obrażonego
dziecka, któremu zabrano zabawkę.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ej! To nie jest śmieszne!</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ale nie potrafię powstrzymać chichotu. W końcu staję i łapię
się za brzuch, by się uspokoić.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Już ci lepiej? – pyta po chwili Dave z nieukrywaną
irytacją w głosie. Unoszę się powoli.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tak – mówię ze spokojem. – Czyli Catelyn zakochała się w
tobie, przypuszczalnie, jeszcze przed dostaniem się do Kapitolu? – pytam.
Chłopak tylko kiwa głową.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Znów zapada cisza. Ale tym razem to Dave to przerywa.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Czemu o to pytasz?</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przez chwile nic nie mówię. Unoszę głowę i spoglądam na
niego z determinacją.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Bo muszę wiedzieć, co Catelyn zamierzała powiedzieć na mój
temat przed śmiercią.</span></span></span></div>
<br />
<span style="font-family: inherit;">______________________________________</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Wróciłam! Wraz z nowym szablonem, nowy rozdział! Szablon wykonała Jill z </span><a href="http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/" target="_blank"><span style="font-family: inherit;">Zaczarowanych</span></a><span style="font-family: inherit;">, za co ci kochana strasznie dziękuję!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mam nadzieję, że rozdział mi się udał!</span>Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-64242201396622169672013-01-06T18:32:00.001+01:002018-04-22T21:58:04.515+02:00ROZDZIAŁ 22W końcu to dodaję :D Myślałam, że już nie napiszę tego rozdziału.<br />
____________________________<br />
<br />
Z szeroko otwartymi oczami
wpatruję się w Dave’a. Tysiące myśli przechodzi mi przez głowę. Sojusz? Ale tak
serio? On to wszystko widział? Co na to Rose i mama? A może jednak zawrzeć ten
sojusz… widział wszystko, słyszał wszystko, wie jaka jestem. Ciekawe co myśli
mama o takim szpiegowaniu? Jezu, ale mnie boli to ramię… Wstawaj Debby, nie
mogą wziąć cię za słabeusza!<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czy on też
mnie szpiegował? A co jeśli nóż uszkodził jakąś dużą żyłę? Ale tu gorąco, ło
matko. Śledził mnie? Debby natychmiast coś zrób! Ale bym sobie zjadła truskawki…
Są takie słodkie. Czy organizatorzy naprawdę muszą tak podwyższać temperaturę?!
Krwawisz kobieto, ten chłopak coś ci na pewno uszkodził. Wstawaj Debby i
zawrzyj ten durny sojusz!!!<br />
<a name='more'></a>Niezdarnie podnoszę się do pozycji siedzącej. Czuję lekki
ból w okolicach żeber. Ręka pulsuje niemiłosiernie, ale nie daję po sobie
poznać, że mnie coś boli. Grunt to zachować spokój.<br />
<div class="MsoNormal">
-Sojusz, tak? –upewniam się tak na wszelki wypadek. Jakby
miało się okazać, że to kolejne złudzenie, wytwór mojej chorej wyobraźni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak –potwierdza Dave. Aby zbudować napięcie, przez chwilę
udaję, że się zastanawiam nad odpowiedzią.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zgoda –mówię po krótkim namyśle. Chłopak uśmiecha się lekko
i podchodzi do mnie. Wyciąga dłoń w moją stronę. Łapię go zdrową ręką i, z
pomocą Dave’a, wstaję.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy stoję już o własnych siłach, spoglądam w dół. W jednym
miejscu koszulka jest rozerwana. Przez dziurę widać całkiem sporą ranę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cholera –mówię cicho, ale niestety nie zbyt cicho. Dave
unosi lekko brwi i spogląda na mnie ze zdziwieniem. Jego wzrok pyta „Stało ci
się coś?”.</div>
<div class="MsoNormal">
-A, nie, to nic takiego –mówię szybko. –Tylko ja po prostu…
polubiłam tę bluzkę.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak uśmiecha się lekko i bez słowa podaje mi bielusieńki
bandaż. Patrzę na niego błagalnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Obwiąż sobie ramię. Chyba, że na swoją śmierć wybrałaś
wykrwawienie się –mówi ze złośliwym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo śmieszne –burczę w odpowiedzi, ale posłusznie
obwijam rękę materiałem. Następnie biorę plecak i patrzę na Dave’a.</div>
<div class="MsoNormal">
-Lepiej stąd chodźmy, żeby mogli zabrać ciało –wskazuję na
chłopaka, który dopiero co próbował mnie zabić. I by mu się to udało. Mogłam
być już martwa. Ale teraz mam za to dług u Dave’a. Wcale mi się to nie podoba.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, chodźmy stąd –zgadza się brunet. Rusza w przeciwną
stronę niż ta, z której przybiegłam. Idę za nim, osłaniam tyły. Dobrze się
czuję w takiej roli. Mam świetny słuch i nikt nie zdoła mnie zajść od tyłu i
zabić. Zresztą nie mam zbytniej ochoty iść przed jednym z zawodowców, który
może w każdej chwili wbić mi nóż w plecy.</div>
<div class="MsoNormal">
Po kilkunastu minutach marszu doganiam Dave’a.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu się odłączyłeś? –pytam wprost.</div>
<div class="MsoNormal">
-Odłączyłem od kogo? –odpowiada chłopak pytaniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Od reszty zawodowców –wyjaśniam zniecierpliwionym głosem.
Przecież to co powiedziałam, było zrozumiałe…</div>
<div class="MsoNormal">
-Po tym jak spadłaś z drzewa –tu Dave posyła mi spojrzenie
mówiące „Gratuluję”. Wywracam oczami. –Sophie znalazła cię najszybciej. Ona
biegała najlepiej z naszej szóstki. Myśleliśmy, że na nas czeka, znęca się nad
tobą, torturuje, ale kiedy ją znaleźliśmy była sama. Glint się wkurzył, wpadł w
furię. Zaczął na nią wrzeszczeć. Ale Sophie tylko chwilami nas słyszała. Raz
miała nieobecny wzrok i coś do siebie mamrotała, innym razem zaczynała się w
panice tłumaczyć. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje. W końcu dotarło do nas
jedno. Że zwiałaś. Glint się zezłościł i zabił Sophie. Wtedy się
rozdzieliliśmy. Ja uważałem, że możesz nam pomóc wybić resztę, Catelyn
spanikowała, bo Sophie była jej przyjaciółką i postanowiła się ulotnić. Lexi
została z Glintem, który oczywiście był z tego powodu zadowolony.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego nie poszedłeś z Catelyn? –pytam od razu. –Przecież
ona jest zawodowcem, bardziej by ci się przydała niż ja…</div>
<div class="MsoNormal">
Przez chwilę panuje cisza.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zniósł bym jej towarzystwa –mówi szybko Dave. Patrzę na
niego ze zdziwieniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal">
Przecież odniosłam wrażenie, że Catelyn jest osobą
sympatyczną. Poza areną oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie sądzisz, że dobrze by było trochę odpocząć? –pyta
brunet, pospiesznie zmieniając temat. Odwracam głowę i uśmiecham się lekko.
Najwidoczniej nie dowiem się dlaczego.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra –mówię z westchnieniem. Spoglądam na chłopaka.
–Możemy sobie zrobić przerwę. To ja pójdę po drewno czy coś.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ok.</div>
<div class="MsoNormal">
-A i może sobie zapoluję –dodaję jeszcze i odchodzę. Głos
chłopaka zatrzymuje mnie jednak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po co? Przecież mamy mnóstwo jedzenia.</div>
<div class="MsoNormal">
Tylko uśmiecham się do niego. Słyszę jak mruczy:</div>
<div class="MsoNormal">
-I weź tu zrozum kobiety…</div>
<div class="MsoNormal">
Śmieję się cicho. Chyba po raz pierwszy od wkroczenia na
arenę. Przynajmniej nie mogę sobie przypomnieć innych razów.</div>
<div class="MsoNormal">
Łapię za łuk, z kołczana wyjmuję strzałę i nakładam ją na
cięciwę. Dzięki polowaniu poćwiczę trochę strzelectwo. Słyszę cichy szelest
liści z prawej strony. Błyskawicznie się obracam i wypuszczam strzałę.
Wiewiórka pada na ziemię. Szybko znowu się przygotowuję. Już mam strzelać, gdy
moją uwagę przykuwa postać stojąca przy drzewach. Ma piękną twarz o delikatnych
rysach i płomiennorude włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rose… –szepczę cicho. Nie do końca wiedząc co robię,
zbliżam się do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-De… ebby –słyszę jej śpiewny głos. Jestem już blisko niej,
wyciągam rękę, a Rose znika. Od razu się opanowuję. Muszę wrócić. Teraz!</div>
<div class="MsoNormal">
Szybko zawracam. Obraz przed oczami skacze. Drzewa dwoją się
i troją, znikają i się nagle pojawiają. Co jakiś czas dostrzegam rude włosy
wśród zieleni. Nagle, ni stąd, ni zowąd pojawia się przede mną głaz. Siedzi na
nim Dave. Jego twarz jest zniekształcona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Deb…</div>
<div class="MsoNormal">
Dalszą część jego słów zagłusza muzyka, śpiew ptaka. Po raz
kolejny do mnie powraca TA piosenka. Zasłaniam dłońmi uszy. Ale nadal ją
słyszę. Do tego pojawia się tak dobrze znany mi głos mojej siostry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Debby –mówi Rosalie wyraźnie. Nie słucham cię, nie słucham!
–Debby –powtarza dziewczyna. Zamknij się! Odejdź, odejdź… –Oni idą po ciebie.
Już nadchodzą…</div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko nagle milknie, tak szybko jak się pojawiło.
Dochodzą do mnie dźwięki natury.</div>
<div class="MsoNormal">
-Debby? –słyszę Dave’a. –Co się z tobą dzieje?!</div>
<div class="MsoNormal">
Osuwam się na ziemię, odrywam ręce od uszu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic –odpowiadam cicho. –Zupełnie nic.</div>
<div class="MsoNormal">
Dopiero teraz zauważam, że jest ciemno.</div>
<div class="MsoNormal">
-Lepiej znajdźmy jakieś miejsce gdzie da się przenocować
–mówię tylko. Dave niechętnie się zgadza. Wstaję i udając, że nic się nie
stało, odchodzę. Szybko lokalizuję małą jaskinię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tu będzie dobrze –mówię ze spokojem. Włażę tam i rozglądam
się po wnętrzu. Nie jest źle. Dave wchodzi za mną do środka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz musimy zamaskować wejście i ustawić warty. Ja mogę
pilnować pierwsza.</div>
<div class="MsoNormal">
Brunet kiwa głową. Pomaga mi ukryć wejście do jaskini
kamieniami i roślinami. Następnie kładzie się spać. Zakładam noktowizory, pod
ręką trzymam nóż. słyszę hymn Panem, ale nawet nie patrzę na niebo. Wiem kto
dzisiaj zginął. Tylko Sophie i ten chłopak. Nie chcę ich znowu widzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
Na początku jest spokojnie. Nic się nie dzieje. Ale potem
znowu słyszę cichy głos.</div>
<div class="MsoNormal">
-Debby, Debby.</div>
<div class="MsoNormal">
Usta zaczynają mi drżeć. Rose. Dlaczego mi to robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Debby.</div>
<div class="MsoNormal">
Staram się ignorować te dźwięki. To tylko twoja wyobraźnia,
powtarzam, tylko twoja wyobraźnia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Są coraz bliżej, Debby. Niedługo cię znajdą…</div>
<div class="MsoNormal">
Głos cichnie. Czuję napływające do oczu łzy. Powstrzymuję
je. Muszę się skupić.</div>
<div class="MsoNormal">
Po upływie kilku godzin, budzę Dave’a. teraz on przejmuje
wartę. Kładę się spać. Wciąż widzę twarz mojej małej Rose.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Budzę się wcześnie rano. Dave
siedzi przy wyjściu z jaskini i obserwuje. Zabawnie to wygląda, to jego
skupienie wymalowane na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
Spoglądam na moje ramię. Kiedyś biały bandaż, ma teraz kolor
szkarłatny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idiotyzm –mruczę do samej siebie. Rozwiązuję go i rzucam na
ziemię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzę, że zdrowie dopisuje –mówi nagle Dave, patrząc na
zakrwawiony materiał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne –mówię sarkastycznie. –Sama się
sobie dziwię, że jeszcze cię nie zabiłam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Też cię lubię –odpowiada tylko chłopak z uśmiechem. Wstaję
tylko, biorę plecak i wychodzę z jaskini. Wdycham świeże powietrze. Siadam na
ziemi i wpatruję w piękne, jasne niebo, ozdobione białymi chmurkami. Dave siada
obok mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciekawe czy to też jest robota organizatorów –mówię,
wskazując błękitną połać nad moją głową.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo możliwe –odpowiada ostrożnie brunet. Uśmiecham się
lekko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego, nie poszedłeś z Catelyn? –pytam znowu. Czuję, że
muszę to wiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty znowu o tym?</div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu chcę wiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo… –Dave spogląda na słońce i wstaje. Robię to samo,
nie spuszczając z niego wzroku. –No bo ona mnie denerwowała –odpowiada chłopak
po chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego? –nie daję za wygraną. Dave wzdycha głęboko.</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo ta idiotka się we mnie zakochała –mówi, a kilka
sekund później ostry jak brzytwa nóż przecina powietrze tuż obok jego głowy.</div>
___________________________<br />
<br />
I jak? Podoba się mój powrót? Jeśli tak, to się cieszę.<br />
<br />
Pozdrawiam wszystkich serdecznieUnknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-11253805812785480302012-12-24T18:08:00.000+01:002018-04-22T21:58:04.373+02:00Wesołych Świąt!!Witajcie. Chciałam życzyć wszystkim wesołyh i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, wspaniałych pierogów i mnóstwa prezentów. niech przyniesie je wam św. Mikołaj czy ktoś inny i niech będą takie o jakich marzyliście. Życzę wam weny, mnóstwa odwiedzin, wspaniałych pomysłów i miłych komentarzy!<br />
<br />
Nie wiem czy zdołam dodać jeszcze w tym roku notkę, bo po jutrze wyjeżdżam. Życzę więc od razu Szczęśliwego Nowego Roku! Najprawdopodobniej widzimy się dopiero w styczniu. Niestety.<br />
<br />
Jeszcze raz wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku życzy wam<br />
Clove :D<br />
<br />
P.S. Zapraszam na podstronkę O autorce. Możecie tam zadawać mi różne pytania i się czegoś o mnie dowiedziećUnknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-26430878469275503962012-12-14T20:30:00.001+01:002018-04-22T21:58:04.411+02:00ROZDZIAŁ 21Tym razem mogę powiedzieć, że jestem z tego rozdziału dumna. Wyszedł prawie tak jak go sobie wyobrażałam. Nie wiem czy wam sie spodoba, ale mam taką nadzieję.<br />
Zapraszam na moją stronkę na facebooku <a href="http://www.facebook.com/IgrzyskaSmierciDebbyTeach" target="_blank">KLIK</a><br />
Miłego czytania :)<br />
_____________________________<br />
<br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Leżę na ziemi nie do końca świadoma tego, co się wokół mnie
dzieje. Nie wiem gdzie jestem ani kim jestem. Nie wiem nic.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Trach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siedzę w małym, ciasnym pokoju. Jest
tu stare, drewniane łóżko, z narzuconym na nie, poszarpanym kocem. Siedzę na
podłodze, na samym środku sypialni. W ręce trzymam brudną lalkę. Ma ona długie
blond włosy, całe w kołtunach. Jest ubrana w powycieraną, pobrudzoną ziemią i
wiele razy zaszywaną, różową sukienkę. Nie jest ona ładna, ale to jedyna lalka
jaką posiadam. Nie wiem czemu rodzice nie chcą mi kupić nowej, czarnowłosej, z
błyszczącą, błękitną suknią balową. Widziałam taką na targu, ale mamusia
powiedziała, że nas na nią nie stać. Nie wiem czemu.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Biorę lalkę i sadzam ją na podłodze.</span></i></div>
<a name='more'></a><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Panno Milando –seplenię cicho.
–Plośe sie napić helbatki. </span></i><br />
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Do pokoju wchodzi moja mała
siostrzyczka. Trzyma inną lalkę, również blond włosą, ale ma ona żółtą, brudną
sukienkę, a nie różową.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Di –mówi cicho Rose. –Moge teś sie ź
tobom pobawić?</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jaśne –odpowiadam z uśmiechem.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Trach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Mała polana. Ja stoję na środku. Pada
deszcz, zimne i duże krople moczą mi ubranie i włosy. Woda cieknie ze mnie,
leje się strumieniami. Patrzę z zachwytem na ciemne niebo spowite czarnymi i
puszystymi chmurami. Co jakiś czas rozlega się głośny grzmot, huk, i niebo
przecina jasna, biała błyskawica. Wokół polany, w wielkich elektrowniach,
przemieszczają się ludzie. Widzę tylko ich ciemne sylwetki. Podczas burzy
produkcja prądu jest o wiele wyższa niż normalnie. Trzeba wykorzystać energię
pochodzącą z natury.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rozglądam się z zachwytem po zalanej
wodą polanie. Jestem cała mokra, ale mnie to nie obchodzi. Uwielbiam stać w
deszczu. W oddali zauważam ciemny kształt, zbliżający się do mnie. Przez strugi
deszczu dochodzi do mnie głos mojego taty.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby, co ty tutaj robisz? Wracaj
natychmiast do domu!</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie zamierzałam go słuchać.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Trach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siedzę na starej i poszarpanej
kanapie w salonie. Przede mną stoi wielki, stary telewizor z wypukłym
ekranem.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czekam aż wszystko się zacznie.
To już za kilka minut. Już za chwilę na wielką arenę wkroczą trybuci, w tym
moja koleżanka, Gwen. Wtedy obraz przeskakuje ze studia na wielki, pusty teren.
Na okrągłych metalowych tarczach unoszą się tegoroczni trybuci. Ale ja na razie
przyglądam się krajobrazowi. Teren jest raczej niezalesiony. Z jednej strony
widać wielkie, wysokie i złote trawy. Kłosy zboża chwieją się na wietrze.
Naprzeciwko są za to wysokie góry. Ich szczyty nikną we mgle. Widać na nich
śnieg.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Panie i panowie, Siedemdziesiąte
Pierwsze Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Głos Claudiusa jest doskonale
słyszalny. A więc mają sześćdziesiąt sekund. Zaczynam szukać w tłumie Gwen. Od
razu ją zauważam. Jej złociste włosy lśnią i unoszą się na wietrze, a
niebieskie oczy rozglądają się dookoła z przerażeniem. Wtedy rozlega się dźwięk
gongu. Nie mija minuta, a Gwen pada na ziemię z nożem wbitym w serce. Krew
zalewa jej drobne ciało…</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Trach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Znowu jestem
na bagnie. A raczej już w początkach lasu. Zielone liście drzew szeleszczą
poruszane przez wiatr. Ptaki śpiewają wesoło, wiewiórki biegają po drzewach.
Wszystko jest wesołe, cały świat cieszy się dniem. Ale ja wciąż nie jestem
pewna czy to już jawa. Wpatruję się w błękitne niebo, na którym nie widać ani
jednej białej chmurki. Jaskrawe słońce świeci tylko i grzeje moją twarz. Moje
oczy biegają od jednego ptaka do drugiego, nie wiem na czym zatrzymać wzrok.
Wszystko jest takie piękne…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nagle jakiś
cień pojawia się nade mną. Coś zasłania mi słońce. Czuję dreszcz przebiegający
na plecach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiedziałem,
że cię tu spotkam –mówi jakiś męski głos. Widzę pochylającą się nade mną twarz.
To jakiś chłopak, ale go nie rozpoznaję. Przełykam tylko ślinę. Nie wydaje się
być przyjaźnie do mnie nastawiony, a wszystko coraz bardziej przypomina jawę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiesz co
Debby –drgam, słysząc moje imię w jego ustach –od dawna cię śledziłem.
Zainteresowałaś mnie. Już kiedy tylko zobaczyłem te dożynki, wtedy kiedy
zgłosiłaś się za swoją siostrę, wiedziałem, że nie jesteś byle kim. Że nie
jesteś zwykłym przeciwnikiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zamykam
oczy. A więc byłam obserwowana przez jednego z trybutów. Na pewno wie w czym
jestem dobra, jakie są moje słabości. To straszne, wręcz przerażające.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Kiedy
zrobiłaś furorę na paradzie rozpoczynającej Igrzyska, stwierdziłem, że muszę
zdobyć jak najwięcej informacji o tobie. W czym jesteś dobra, a w czym słaba. Z
jakimi dziedzinami sztuk walki jeszcze nigdy się nie spotkałaś, a które masz
opanowane do perfekcji. Z tym drugim był problem. Nie byłaś perfekcyjna w
niczym. Ale musiałaś mieć jakieś ukryte talenty. Wiedziałem to. Gdy jeden z
zawodowców zaproponował ci sojusz, zachęcany przez mentora, tylko to mnie
upewniło. Obserwowałem cię dokładnie. Widziałem twoją bójkę z chłopakiem z
Dwójki. Wywnioskowałem, że jesteś bardzo odważna, albo bardzo głupia. Ta druga
wersja sprzeczała się z tym, że ukrywałaś swoje zdolności. Musiałaś być
inteligentna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę w
jego czarne oczy, zimne, puste jak długie tunele, które nigdy się nie kończą. W
jego wzroku było coś… coś czego nie potrafiłam rozgryźć. Rządza mordu, ale i
strach i… uznanie? Podziw? To wszystko potwierdziło moje obawy, że to nie jest
jakiś wytwór mojej wyobraźni, jakaś głupia wizja, tylko najprawdziwsza jawa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Podczas
treningów z nikim nie rozmawiałaś, tylko uparcie ćwiczyłaś, więc musiałaś być
zawzięta. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie należysz do osób które łatwo
się poddają. Zamierzałaś walczyć do końca. Bardzo mnie zdziwiło, że mimo bólu w
rękach nie przerywałaś ćwiczeń. Tak, byłaś bardzo zdeterminowana.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Tylko
zaciskam zęby ze złości. Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś będzie mnie
obserwował tak dokładnie. Ja sama nigdy bym nie wpadła na to by bliżej
przyjrzeć się któremuś z moich przeciwników.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Byłaś
wybuchową osobą, co tylko dodawało ci energii, zachęcało do walki. Potem
nadeszły indywidualne prezentacje przed organizatorami. Musiałem wiedzieć jaki
będziesz miała wynik. Zdobyłaś aż dziewięć punktów. Kiedy zobaczyłem twoją
reakcję, zrozumiałem, że nie masz zbyt wielkiej wiary we własne możliwości, tylko
jesteś dobrą aktorką i umiesz to ukryć. Zastanawiało mnie całą noc co pokazałaś
organizatorom, że dostałaś dziewiątkę. W końcu masz zaledwie trzynaście lat, a
kiedy osoba w tym wieku dostaje pięć punktów, uważa się to za wielki sukces. Na
wywiadach ukazałaś, że jesteś wredna, że masz charakterek. Pomyślałem sobie, że
właśnie o takim zwycięzcy marzą Kapitolińczycy. Dzięki swojej urodzie, urokowi
i dużej liczbie punktów miałaś szansę zdobyć mnóstwo sponsorów. Tylko, że teraz
w ogóle nie dostawałaś prezentów. Nie wiem, czy masz po prostu złe relacje z
mentorem, czy może nikt nie chce cię wspierać, choć to drugie jest wątpliwe.
Najważniejsze jest to, że nie dostałaś żadnej pomocy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Czuję jak
ręce zaczynają mi drżeć ze złości. Nie mogę ich poruszyć, nie mogę zrobić nic.
To chyba przez jad tego węża straciłam zdolność ruchu. Nie pozostaje mi nic
oprócz leżenia, słuchania i czekania na śmierć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiesz co
mnie zdziwiło? Że nie zgodziłaś się na sojusz z zawodowcami. Nie dołączyłaś do
nich po wejściu na arenę. Zabiłaś jednego, chciałaś zabić i resztę.
Zaimponowałaś mi, naprawdę. Od dawna chciałem się z tobą zmierzyć, ale nie
byłem pewny czy sobie poradzę. Czekałem na dogodny moment, taki jak ten.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak
zbliża swoją twarz do mojej. Pieszczotliwie odgarnia kosmyk moich włosów z
czoła, patrzy prosto w moje brązowe oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Taka piękna
–mruczy z wielkim zachwytem. –Taka zdolna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy jego
usta są niebezpiecznie blisko moich, warczę groźnie. Chłopak tylko śmieje się
cicho z mojej reakcji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Taka
piękna, a jednak musi umrzeć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Mówiąc to,
jego usta ocierają się o moje, chłopak lekko mnie całuje. Nie podoba mi się to,
ale jestem bezsilna. Nie mogę się poruszyć. Gdybym mogła, to już by nie żył. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Czuję wciąż
narastającą wściekłość. Wiem, że ogląda mnie całe państwo, co tylko jeszcze bardziej
mnie rozwściecza. Każdy obywatel Panem widzi teraz małą, słabą dziewczynkę,
która nie może nic zrobić, która jest pozostawiona na pastwę tego chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Szkoda
–mówi jeszcze, patrząc w moje oczy. Odsuwa się lekko, a z kurtki wyjmuje nóż o
cienkim, błyszczącym ostrzu, niebezpiecznie wygiętym na końcu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba czas
się pożegnać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Na jego
twarzy gości uśmiech szaleńca. Wtedy chłopak wbija nóż w moje ramię. Czuje
ciepłą ciecz, lejącą się po ręce oraz potworny, pulsujący ból. Narzędzie bez
problemu przecina skórę. Zaciskam powieki. Nie zamierzam krzyczeć, będę
dzielna, nie okażę słabości. Wtedy po raz kolejny czuję ból, tym razem w
okolicach żeber. Niech to już się skończy. Mam ochotę powiedzieć, aby się
pospieszył, ale głos uwiązł mi w gardle. Może to i lepiej. Przynajmniej umrę z
godnością.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy myślę,
że to już koniec, że nic mnie nie uratuje, stojący nade mną chłopak, kaszle
krwią na moją twarz. Nieświadomie wyjmuje ostrze z mojego ciała i wygina się do
tyłu. W jego oczach pojawiają się łzy. Potem chłopak pada na ziemię. Wszystko
to dzieje się w ułamku sekundy. Mija jeszcze jakaś minuta, a ja z radością
uświadamiam sobie, że znów mogę się ruszać. Powoli podnoszę się na łokcie i
patrzę w przód. Przede mną stoi wysoki brunet.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Może jednak
zmieniłaś zdanie co do sojuszu? –pyta Dave.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-49460200384729938802012-12-06T21:13:00.001+01:002018-04-22T21:58:04.490+02:00ROZDZIAŁ 20<span style="mso-spacerun: yes;">W końcu wróciłam. Przepraszam, że tak długo nie pisałam nic tutaj, ale nie miałam zbytnio czasu. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;">Wszystkim życzę wspaniałego Świętego Mikołaja i miłej lektury.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;">__________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy tylko słyszę
głośny trzask, czuję jak spadam. Nie trwa to długo. Boleśnie uderzam głową i
ziemię, każdy mój nerw odbiera przeraźliwy ból. Powietrze wylatuje mi z płuc.
Kręci mi się lekko w głowie, ale jestem na tyle trzeźwa, że szybko się podnoszę
z trawy. Przychodzi mi to z trudem, mam wrażenie, że cała trzęsę się jak
galareta, że nie dam rady ustać na własnych nogach. Na szczęście mój mózg nadal
pracuje tak jak powinien.<br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal">
Odwracam głowę. Zawodowcy zamarli, stoją w miejscu i nie
potrafią się ruszyć. Ja też nie mogę, ale z innego powodu. Patrzymy się tak na
siebie przez chwilę. Wtedy dociera do mnie w jakim jestem niebezpieczeństwie,
więc odwracam się i zaczynam biec tak szybko, jak tylko mogę. Nie obchodzi mnie
ból na całym ciele, nie obchodzi mnie nic. Wiem jedno. Muszę jak najszybciej
znaleźć się jak najdalej od Rogu Obfitości.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że jestem ścigana. Zawodowcy na pewno szybko się
otrząsnęli i już mnie gonią. To jest ich szansa, ich moment. Mogą się wykazać,
zabić po raz kolejny. Zdobyć więcej sponsorów, być bliżej wygranej, unicestwić
i uciszyć mnie raz na zawsze.</div>
<div class="MsoNormal">
Biegnę przed siebie, nie rozglądam się na boki. Nawet nie
wiem gdzie tak naprawdę jestem, ale na razie mnie to nie obchodzi. Mam większe
zmartwienia na głowie.</div>
<div class="MsoNormal">
Po piętnastu minutach szaleńczego biegu powoli zwalniam, ale
tylko trochę. Nadal nie zwracam uwagi na otoczenie, w takich chwilach, chwilach
w których jesteś o krok od śmierci, nie obchodzi cię miejsce pobytu. Tak
naprawdę nie przelatuje ci przed oczami całe życie jak to zawsze słyszałam.
Właśnie znajduję się w takiej sytuacji, a w głowie mam pustkę. Liczy się tylko
tu i teraz, przeszłość nie ma znaczenia.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle słyszę chlupot pod butami. To mnie otrzeźwia. Staję i
rozglądam się po otaczającym mnie świecie. Z przerażeniem rozpoznaję miejsce w
którym się znajduję. Bagno.</div>
<div class="MsoNormal">
W nogach czuję chłód. Zimne błoto wlewa mi się do butów.
Wokół mnie latają komary, które wciąż próbują mnie ugryźć. Co jakiś czas udaje
się im wyssać trochę mojej krwi.</div>
<div class="MsoNormal">
Czuję, że zaczynam lekko drżeć. Nie z zimna, a ze strachu. W
jednym momencie przypomina mi się mój sen, w którym zabija mnie moja siostra,
która tak naprawdę była Glintem. Nie boję się śmierci, ale tego, że znajdę na
arenie moją Rose, mój kochaną, rudowłosą, drobną Rosalie. Niby to niemożliwe,
ale jednak się boję.</div>
<div class="MsoNormal">
Uważnie rozglądam się wokoło. Wszystko wygląda bardzo
podobnie do snu. Może to przez strach, ale właśnie takie odnoszę wrażenie.
Powoli posuwam się do przodu. Uważnie stawiam krok po kroku. Staram się
zachowywać ciszę, ale przez bagno nie da się iść cicho. Wokół mnie nic nie
słychać co tylko pogarsza sprawę. Mijam drzewa z wielkimi, wystającymi z wody,
grubymi korzeniami. Wszystko wygląda osobliwie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiedziałam, że tutaj trafisz.</div>
<div class="MsoNormal">
Drgam, słysząc cichy, damski głos za plecami. Powoli
odwracam się. Pod jednym z drzew stoi Sophie i patrzy się na mnie. Odruchowo
cofam się o krok. Trybutka tylko się uśmiecha, widząc to.</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzisz, jestem najszybsza z zawodowców, a także szybsza
niż ty. Kiedy biegłam, mogłam obserwować cię między drzewami. Wyprzedziłam cię i
postanowiłam tu na ciebie zaczekać.</div>
<div class="MsoNormal">
Nadal milczę, nie odzywam się słowem. Rozglądam się na boki,
oczekując przyjścia innych, ale nikt się nie zjawia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzisz Debby, od dawna miałam wielką ochotę cię zabić.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę na dziewczynę, nie ukazując żadnych emocji. Trochę mnie
dziwi fakt, że Sophie mówi o zabijaniu z takim spokojem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zresztą nie tylko ja chcę to zrobić. Każdy z zawodowców
pragnie zgładzić wielką i piękną Debby Teach! Tą która zabrała sławę, która
należała się mi!</div>
<div class="MsoNormal">
Trybutka patrzy na mnie szaleńczo. Lekko się do mnie
przybliża. Cofam się powoli, krok po kroku. Po chwili moje plecy trafiają na
pień drzewa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, wreszcie mam szansę to zrobić. Przybliżyć się do
zwycięstwa. A wiesz co w tym jest najlepsze?</div>
<div class="MsoNormal">
Nie. Nie wiem. Nie mam pojęcia co sobie może ona myśleć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Najlepsze jest to, że nie masz gdzie uciec.</div>
<div class="MsoNormal">
Rozglądam się na boki. Faktycznie. Otaczają mnie drzewa. Tym
jednym zdaniem wypowiedzianym przez Sophie wszystkie moje nadzieje się
ulotniły. Zamykam powieki. Rękę zaciskam w pięść. Jeśli ma mnie zabić, to niech
zrobi to szybko.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle słyszę cichy syk tuż obok swojej prawej ręki. Ten dźwięk
wydaje tylko jedno zwierzę. Wąż. To moja ostatnie nadzieja. </div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę na zbliżającą się dziewczynę. Kiedy jest zaledwie
półtora metra ode mnie, łapię węża i rzucam go w Sophie. Czuję lekki ból w
dłoni, najwidoczniej zwierzę zdążyło mnie ugryźć. Nie czekając ani chwili
odwracam się i uciekam.</div>
<div class="MsoNormal">
Biegnę z niesamowitą prędkością. Po chwili staje się coś
dziwnego. Mimo, że cały czas się poruszam, to mam wrażenie, że raz stoję, a raz
biegnę sprintem. Zaczyna kręcić mi się w głowie, robi mi się niedobrze. Wpadam na
drzewa, które znienacka pojawiają się tuż przede mną. Potykam się o korzenie,
grube i wysokie. Od krzyku ptaków pękają mi uszy. Wąż był jado… </div>
<div class="MsoNormal">
Przestaję myśleć logicznie. Idę coraz wolniej, ale nie
rezygnuję tak łatwo. Kiedy przestaję widzieć, staję. Wzrok powraca. Kładę rękę
na pniu drzewa, ale dłoń trafia na pustkę. Upadam na wilgotną ziemię. Wiem, że
nie dam rady się podnieść. Po całym ciele rozchodzi mi się gorąco.</div>
<div class="MsoNormal">
Tracę pamięć. Rozglądam się z trudem po otaczającej mnie
przyrodzie. Niewinem gdzie jestem. Co ja tutaj robię? Co się stało? Kim jestem?</div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-38271929113668222922012-11-18T16:43:00.000+01:002018-04-22T21:58:04.455+02:00ROZDZIAŁ 19<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Jeszcze przez chwilę patrzę na zawiedzione miny Lexi i
Sophie. Cieszę się, że jako dziecko nauczyłam się łazić i skakać po drzewach.
Dziś przydało mi się to jak nigdy dotąd. Patrzę jak zawodowcy odchodzą od
miejsca w którym jeszcze przed chwilą siedziałam i ich podsłuchiwałam. Jak
dotąd mam duże szczęście, że nadal mnie nie zauważyli, ani usłyszeli. Mam
nadzieję, że będzie ono nadal mi dopisywać.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam na
jednej z grubych gałęzi, wyjmuję plecaka wodę i upijam jej trochę. Opieram się
o pień drzewa, myślę o tym co zrobię jak wygram. Nigdy nie będę już musiała
pobierać astragali. Już zawsze będę miała co jeść, w co się ubrać. Połowę
pieniędzy będę oddawała rodzinie Logana, oraz wszystkim biednym z Dystryktu
Piątego. Wszystko wygląda bardzo pięknie, ale dociera do mnie straszliwa
prawda. Jeśli wygram będę mentorem. Będę prowadziła inne dzieciaki na śmierć.
Będę patrzyła jak umierają, nie mogąc im pomóc.</span></div>
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Łapię się za
głowę. Nie mogę myśleć o takich rzeczach. Zastanawia mnie jak się teraz czuje
Greg. Przecież jest mentorem już kolejny raz z rzędu, po raz kolejny patrzy jak
jego podopieczni umierają, jeden po drugim. Tak samo jak Logan… Zaciskam
powieki i potrząsam gwałtownie głową. Nie wiem czemu, ale to pomaga. Podnoszę
głowę. Niebo jest błękitne, wokoło latają kolorowe ptaki. Dzień jest cudowny. W
takich chwilach każdy żałuje, że to tylko złudzenie.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siedzę na
drzewie i staram się o niczym nie myśleć. Nawet mi się to udaje, bo szybko
tracę poczucie czasu. Niebo różowieje, słońce chowa się za horyzont. Kiedy robi
się całkowicie ciemno słyszę głośny wystrzał z armaty. Szybko łapię za plecak i
wyjmuję z niego noktowizory. Wkładam je i nerwowo rozglądam się dookoła. Przez
chwilę nic nie widzę, ale po kilku minutach z lasu wyłania się Dave. W ręce
trzyma nóż pobrudzony krwią. Podnoszę się i lekko wychylam za konar, aby nie
stracić chłopaka z oczu. Podchodzi on do reszty zawodowców. Coś mówi, ale nie
jestem w stanie dosłyszeć co. Po chwili trybuci się rozchodzą. Ktoś rozpala
ognisko i staje na twarzy. Siadam znów na gałęzi i intensywnie wpatruję się w
niebo. Czekam aż pokażą twarz zabitej osoby.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ściągam
noktowizory i wkładam je do plecaka. Wchodzę do śpiwora i obwiązuję się liną
wokół gałęzi. Na głowę zakładam kaptur. Opieram plecy o pień drzewa i czekam.
Nie trwa to długo. Już po kilkunastu minutach rozlega się hymn Panem. Godło
państwa, ukazujące się na niebie, rozświetla całą arenę. Po chwili widzę
zdjęcie jakiejś dziewczyny. Jest ona z Trójki. To ona padła dziś ofiarą
zawodowców. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że zapewniła widzom pierwszorzędne
widowisko, tak aby organizatorzy nie musieli interweniować.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zastanawia
mnie jak wyglądało to starcie. Dziewczyna walczyła aż do swojej śmierci, nawet
miała szanse wygrać. A może od razu się poddała albo po prostu była zbyt słaba
by stawiać jakikolwiek opór? Bardzo bym chciała znać odpowiedź na te pytania.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzi mnie piękny śpiew jakiegoś kosogłosa. Gdy tylko jestem
na tyle przytomna, aby rozpoznać melodię, gwałtownie się podnoszę. Ptak nawet
się nie wystraszył. Nadal siedzi na cieniutkiej gałęzi i śpiewa. Piosenka mnie
przeraża. Kojarzy mi się ze śmiercią ojca, bo właśnie wtedy kosogłosy też ją
śpiewały. Nie mogę dłużej tego znieść. Łamię jedną z gałęzi i rzucam nią w
ptaka, który od razu odlatuje. Znów zapada cisza. Zastanawia mnie skąd ptak
znał tą melodię i dlaczego śpiewał ją właśnie mnie? Od razu do głowy przychodzi
mi jedyna możliwa odpowiedź. Organizatorzy. Najwidoczniej stwierdzili, że na
tych Głodowych Igrzyskach jednego z trybutów wykończą psychicznie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odwiązuję
krępującą mnie linę i wyłażę ze śpiwora. Chowam wszystko do plecaka. Wyjmuje
wodę i trochę mięsa. Szybko zjadam moje śniadanie. Siadam na gałęzi. Lekki
wietrzyk rozwiewa mi włosy. Przez chwilę siedzę i oddycham głęboko. Powietrze
działa na mnie pobudzająco, przypomina mi dawne czasy, gdy chodziłam na
polowania. Wyglądam zza pnia. Zawodowcy już nie śpią. Niestety. Patrzę na
pobliskie drzewo. Zakładam plecak i przeskakuję na nie. Na szczęście wieje
lekki wiatr, więc nie słychać za bardzo szumu liści. Robię tak jeszcze dwa
razy. Teraz znajduję się bliżej zawodowców.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jęczała jak
nie wiem –słyszę głos Davea. –Proszę, nie zabijaj mnie –w tym momencie chłopak
naśladuje głos małej dziewczynki. Słysząc to, reszta zawodowców wybucha głośnym
śmiechem. Ja sama mam wielką ochotę zachichotać, ale się powstrzymuję. Z trudem
mi się to udaje. Zamiast tego łapię się za brzuch.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nic nie
znalazłaś? –pyta Glint. Marszczę lekko brwi. O czym on mówi?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie.
Niestety –odpowiada mu chłopak z Czwórki. Denerwuję się. Czy oni nie mogą
wyrażać się jaśniej? Przyglądam się dziewczynom, które tylko patrzą zawiedzione
na własne buty. Widzę jak Catelyn coś mówi, ale robi to za cicho. Delikatnie
przesuwam się do przodu. Co chwila patrzę pod nogi, aby nie spaść z drzewa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-… yła te
wszystkie punkty. Nie zwróciłam na nią zbytnio uwagi podczas szkolenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ja zwróciłem
–odzywa się Dave. –Finnick kazał mi zawrzeć z nią sojusz. Zastanawia mnie
czemu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Jestem
pewna, że mówią o mnie. Wyciągam rękę, aby odgarnąć lekko gałęzie. Jedna z nich
wydaje z siebie trzask. Catelyn szybko odwraca głowę w moim kierunku. Ja sama
chowam się za pień.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Cat, co
zobaczyłaś? –pyta Glint. W jego głosie słychać podekscytowanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Coś…
niebieskiego –mówi dziewczyna. –Ona tu jest.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Te ostatnie
słowa słyszę z ledwością. O nie! Podnoszę głowę i cichutko wchodzę na wyższą
gałąź.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A nie
mówiłam! –słyszę triumfalny głos Lexi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No to
zobaczymy –odpowiada Glint. Słyszę ich kroki. Przyciskam się do pnia,
najmocniej jak potrafię.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jedną ręką
łapię się za konar, a drugą wpycham włosy pod kaptur. Słyszę szybkie bicie
mojego serca. Kroki ustają. Najwidoczniej zawodowcy są już pod drzewem. Mija
kilka minut i zulgą dochodzi do mnie głos Davea.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nic tu nie
ma.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Glint tylko
wydaje z siebie ryk złości. Odchodzą, a ja oddycham z ulgą. Nagle słyszę pod
sobą głośny trzask łamanej gałęzi.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-38730747267757852332012-11-05T19:56:00.001+01:002018-04-22T21:58:04.464+02:00ROZDZIAŁ 18<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się z głową zwisającą z gałęzi. Szybko podnoszę się i
rozglądam wokół. Na szczęście zawodowcy jeszcze śpią. Nawet Lexi stojąca na
straży. Odwiązuję sznur, przywiązujący mnie do gałęzi. Po raz kolejny cieszę
się, że wpadłam na pomysł obwiązania się sznurem. Już raz zaliczyłam upadek,
ale nie z takiej wysokości.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wychodzę ze
śpiwora i wkładam go do plecaka, który zakładam na plecy. Ostrożnie schodzę z
drzewa. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mogłabyś ich teraz zabić –</i>podpowiada
mi jakiś głos w głowie. Tak, to świetna okazja na zabicie zawodowców. Wyjmuję
nóż zza pasa i powoli podchodzę do granicy lasu z polaną. Niechcący staję na
jakiejś gałęzi, która łamie się z głośnym trzaskiem. Automatycznie, nim zdążę
pomyśleć co się stało, chowam się za krzakiem. Lekko odgarniam gałęzie.</span></div>
<a name='more'></a>Lexi
się obudziła, teraz rozgląda się nerwowo dookoła. Nie widzi mnie, na szczęście.
Dziewczyna budzi innych. Są za daleko, żebym mogła usłyszeć choć strzęp
rozmowy. Powoli idę w prawo, po okręgu, kryta przez krzaki i drzewa.<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-…po co nas
budziłaś –mówi Glint spokojnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ile razy
mam powtarzać, że coś słyszałam? Mówię wam, że ktoś tu jest.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Królik
–mruczy Dave i uśmiecha się do Lexi. Dziewczyna patrzy się na niego ze złością.
Nic nie mówi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Czemu mi
nie wierzycie? –pyta niespodziewanie. Glint popatrzył na nią.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A jak
myślisz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dziewczyna
prycha głośno. W tym momencie zauważam moją bransoletkę, leżącą tuż przede mną.
Przez chwilę mam wielką ochotę sięgnąć po nią, ale się powstrzymuję. Na pewno
któryś z zawodowców prędzej czy później zauważyłby jej zniknięcie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ej, Sophie!
–woła Dave do dziewczyny z Dwójki. –Gdzie jest JEJ bransoletka?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zawołana
chwilę rozgląda się wokół. Wstaje z ziemi i podchodzi do krzaka za którym się
ukrywam. Wstrzymuję oddech. Staram się nawet nie mrugać. Sophie na chwilę
podnosi głowę i wypatruje czegoś. Albo kogoś. Nie zauważa mnie, podnosi tylko
bransoletkę z trawy. Kiedy odchodzi, wypuszczam powietrze z płuc. Powoli wycofuję
się do najbliższego drzewa i wdrapuję się wysoko, ukrywam się w koronie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Reszta dnia
mija w miarę spokojnie. Kilka razy część zawodowców opuszcza obóz w
poszukiwaniu nowych ofiar, w tym mnie. Na szczęście żaden z nich nie pomyślał,
aby szukać na drzewach, więc moja kryjówka jest jak najbardziej bezpieczna. Tej
nocy nikt nie ginie.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się wcześnie rano. Nadal czuję, że moim zadaniem jest
obserwacja. Mam zamiar poznać wszystkie słabe strony moich przeciwników i
wykorzystać je przeciw nim. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie potrafię
spokojnie usiedzieć w miejscu. Schodzę trochę niżej, aby słyszeć rozmowę
trybutów. Przeżuwając krakersa, przysłuchuję się zawodowcom.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nudzę się –słyszę
głos Glinta. –Już dawno nikogo nie zabiłem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie jesteś
sam –odpowiada Lexi z przekąsem. W tym momencie odnoszę wrażenie, że ta dwójka
nie przepada za sobą. Trochę mnie to dziwi, bo byłam pewna, że jako przywódcy
dobrze się dogadują.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Och, nie
narzekajcie tak –mówi cicho Catelyn. –Jeszcze będziecie mieli dużo okazji do
mordowania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jak
spotkamy Teach –dodaje Dave. Glint szybko odwraca głowę w jego stronę. Chłopak
z Czwórki nie zwraca na niego uwagi. –Wiele bym oddał, żeby zobaczyć jak umiera
–mówi w zamyśleniu, lekko mrużąc oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-ONA jest
moja –warczy Glint. Słysząc te słowa, na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech.
Sytuacja jest zabawna. Zawodowcy kłócą się który mnie zabije! Nie wiem czemu,
ale mam wielką ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak w tych warunkach równałoby się
to z samobójstwem. Zamiast tego cicho chichoczę. Chyba wariuję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Około
godziny dwunastej postanawiam coś zjeść. Na gałęzi nade mną zauważam wiewiórkę.
Zwierzę śmiało podchodzi do mnie. Ta chwila wystarcza, aby lśniące ostrze noża
przebiło cienką skórę gryzonia. Obdzieram wiewiórkę ze skóry i patroszę ją. Nie
przepadam za tymi czynnościami, ale przez trzy lata polowań zdążyłam się
przyzwyczaić. Fragmenty nie nadające się do spożycia wyrzucam daleko w las. Jak
najdalej ode mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam na
gałęzi i powoli jem surowe mięso. Nie jest takie złe. Nie boję się, że
zachoruję. Nie obchodzi mnie to. Na arenie czekają na mnie o wiele gorsze
rzeczy od zarazków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Po
skończeniu obiadu biorę kilka łyków wody. Ponieważ nie zostało mi jej dużo
staram się pić jak najmniej. Nie jest to zdrowe, ale nie mam wyboru. Lekko
wychylam się zza pnia. Zawodowcy trzymają zapasy przy sobie, trudno będzie coś
ukraść. Wśród plecaków, koszyków i broni dostrzegam butelki pełne zbawczej
wody. Muszę je zdobyć, muszę!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie możemy
dopuścić, żeby ktokolwiek dobrał się do naszych zapasów –dochodzi do mnie głos
Sophie. –Nawet jeśli któreś z nich potrafi polować, to i tak będą zagłodzeni.
Będzie łatwiej ich złapać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wychylam się
mocniej. Czy właśnie to ich taktyka?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie wiem
czy to coś da –mówi Catelyn. –ONA na pewno wie jak polować i zdobyć wodę.
Zapewne ma kilku sponsorów. Któś musiał się NIĄ zainteresować.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Mimo, że
moje imię nie zostało wymienione, to jestem pewna, że to o mnie mówi dziewczyna
z Czwórki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie możemy
zapominać, że na arenie są inni trybuci. Myślę …</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Sophie
przerywa w połowie zdanie. Widzę jak na mnie patrzy. Szybko chowam się za
pniem. Jestem pewna, że nie dostrzegła kurtki czy plecaka, tylko moje włosy.
Podczas wywiadów były zbawieniem, ale na arenie są przekleństwem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Sophie? Co
zobaczyłaś? –pyta z podekscytowaniem Lexi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Kogoś na
drzewie –odpowiada szybko. –Albo coś –dodaje po krótkim namyśle.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybko,
najszybciej jak potrafię wdrapuję się na jedną z wyższych gałęzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Mówiłam!
–krzyczy Lexi pewnym głosem. –Mówiłam, że kogoś słyszałam, ale mi nie
wierzyliście. I komu teraz głupio?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie no. Nie
zaczynajcie tego znowu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dave patrzy
na nie błagalnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Już raz to
przerabialiśmy. Nikt nie byłby taki głupi żeby tu przychodzić i się narażać. To
pewna śmierć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zawodowcy
zaczynają się sprzeczać i przekrzykiwać nawzajem. Korzystając z okazji
przeskakuję na sąsiednie drzewo, i znowu. Robię to dopóki nie ląduję jakieś
dwadzieścia metrów od poprzedniej kryjówki. W samą porę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Skoro
jesteście takie mądre to sprawdźcie czy ktoś tam jest –mówi Glint, patrząc na
Lexi i Sophie. Dziewczyny niechętnie podchodzę do drzewa. Po chwili wracają.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Było tam
coś? –pyta Catelyn. Sophie spogląda na nią morderczo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie
–odpowiada cicho, a ja oddycham z wielką ulgą.</span></div>
__________________________<br />
<br />
Wreszcie się zmobilizowałam i napisałam ten rozdział. Nie jest zbyt długi, nie dzieje się nic ciekawego, ale takie rozdziały też są potrzebne. Przepraszam, że nie było mnie tak długo.<br />
Pozdrawiam wszystkich.<br />
CloveUnknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-34198450962711563692012-10-20T19:46:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.438+02:00ROZDZIAŁ 17Dla kochanej Emily Saws, która od samego początku dawała mi motywację do dalszej pracy.<br />
______________________<br />
<br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Padam na kolana. Patrzę na piękne,
białe, czerwone i żółte kwiaty.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Strasznie
mi ciebie brakuje Rose –mówię cichym, wręcz niedosłyszalnym szeptem. Zrywam
jedną różę. Patrzę na roślinę w milczeniu. Tak bardzo chciałabym być teraz w
domu. Zaciskam dłoń na kwiecie. Kolec wbija mi się w nią. Smużka krwi spływa mi
po ręce. Ból sprawia mi jednak ulgę. Pozwala mi to wyrazić swoje emocje. Rzadko
kiedy czuję tak wielką potrzebę bycia gdzieś.</span></div>
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ze złością
rzucam różę na ziemię. Nie pozwolę żeby Kapitol mną manipulował. Nigdy. Wstaję
i przechodzę przez łąkę. Idę przed siebie. Nie mogę wspominać teraz domu. Nie
tutaj, na arenie. Tu każda chwila nieuwagi może doprowadzić mnie do śmierci.
Teraz nie powinno mnie obchodzić nic prócz walki o przetrwanie. Na rozmyślania
o domu będę miała czas jak będę umierać. Jeśli to się stanie. Bo bez walki się
nie poddam.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Opuszczam
polanę. Wraz z tym wyzwalam się od moich wspomnień. To najlepsza rzecz jaką
mogę teraz zrobić. Zapomnieć. Co się stało, to się nie odstanie. Zgłosiłam się
na Igrzyska i teraz muszę walczyć, przetrwać. Nie warto rozpamiętywać
przeszłości. To tylko sprawia niepotrzebny ból, osłabia. A na arenie trzeba być
silnym.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybkim
krokiem oddalam się od łąki. Przed oczami wciąż mam martwe ciało Logana. Staram
się wymazać ten obraz z pamięci, ale nie potrafię. Pewne myśli nie dają mi
spokoju. To ja go zabiłam. Przeze mnie nie żyje. Jestem potworem. Mam ochotę
płakać, jakoś odreagować to wszystko, ale powstrzymuję nachodzące do oczu łzy.
Nie dam nikomu tej satysfakcji. Co to, to nie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zaczyna się
ściemniać. Wchodzę na najbliższe drzewo. Spoglądam na niebo. Patrzę na nie
smutno. Po jakiś dwóch godzinach rozlegają się dźwięki hymnu. Świat wokół
jaśnieje, gdy ukazuje się godło Kapitolu. Najpierw pokazują twarz Ivana.
Następnie widzę Logana. Wizja powraca. W tym momencie wiem, że za wszelką cenę
postaram się wygrać. Zrobię wszystko żeby wrócić do domu. Część swojej nagrody
przekażę rodzicom przyjaciela. Pomogę im przeżyć. Z tymi myślami zasypiam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę przez piękną polanę. Ptaki
śpiewają, słońce świeci. Wokół liście drzew lekko szeleszczą. Mam wrażenie, że
jestem w jakimś raju. Nagle wśród drzew dostrzegam małą postać.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose –mówię z radością. Poznaję ją
po płomiennorudych włosach. Siostra odwraca się i uśmiecha się mnie promiennie.
Pokazuje ręką abym szła za nią. Kiedy tylko robię krok w jej stronę, odwraca
się i idzie przed siebie. Podążam za nią. Rozglądam się z zachwytem po
otaczającym mnie świecie. Wiewiórki biegające po drzewach. Widzę ich puszyste
ogony. Mam wrażenie, że mnie obserwują. Przede mną przebiega królik. Patrzę na
niego ze zdziwieniem. Zdaje mi się, że zwierzę przygląda mi się z niepokojem.
Jednak jestem pewna, że to tylko gra świateł. W końcu dlaczego miałby się o
mnie martwić. Przyglądam się kwiatom rosnącym w tym niesamowitym miejscu. Jest
ich mnóstwo, a każdy inny. Jedne mają lekko postrzępione płatki, inne gładkie
jak jedwab. Ileż to zagadek skrywa przyroda. Jednak im dalej idziemy, tym coraz
mniej kwiatów, a więcej kolczastych krzewów i wysokich drzew. Rose nadal
kieruje się prosto. Jej tempo marszu staje się coraz szybsze.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose, poczekaj. Zwolnij trochę.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dziewczyna nie odpowiada. W końcu
znika mi z oczu.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose –pytam z niepokojem w głosie. I
wtedy ją zauważam. Widzę ją za drzewami. Robię krok w jej stronę. Wtedy moja
noga trafia na coś wodnistego. Błoto wlewa mi się do buta. Rozglądam się wokół.
Drzewa z wielkimi korzeniami sterczącymi w powietrzu. Zgniłe kłody. Na myśl
przychodzi mi jedno słowo. <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Bagno.</b></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose –mówię, podchodząc do siostry.
–Nie podoba mi się tutaj. Lepiej już stąd chodźmy.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie odpowiada. Staję tuż za nią i
kładę rękę na jej ramieniu.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose –powtarzam. Wtedy się odwraca.
Ale przede mną nie stoi rudowłosa dziewczyna, tylko wysoki, czarnowłosy
chłopak. Glint. Zza pasa wyjmuje wielki nóż. Nie mogę się ruszyć. Słyszę jak
jakiś ptak śpiewa cicho jakąś groźną melodię. Glint bierze zamach i wbija nóż z
całej siły w moje serce. Czuję potworny ból.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się
gwałtownie i spadam z drzewa. Zapomniałam się przywiązać. Na szczęście spałam
zaledwie kilka metrów nad ziemią, ale i tak całe powietrze uchodzi z moich
płuc. Każdy mój nerw odbiera mocny ból spowodowany uderzeniem o podłoże. Wstaję
powoli, masując sobie głowę. Jak mogłam mieć tak durny sen? Moja siostra
miałaby być Glintem? To idiotyczne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję i
chowam śpiwór do plecaka. Biorę łyka wody, powoli jem suchara. Nie mam nic
innego. Biorę łuk i strzały, i idę zapolować. Muszę mieć co jeść. Rano wiele
zwierząt spaceruje po lesie. Z łatwością zabijam jakąś wiewiórkę. Patroszę ją i
owijam mięso w folię. Będę miał na później.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kieruję się
w stronę Rogu Obfitości, do obozu wroga. Zamierzam ich szpiegować, dowiedzieć
się co mają zamiar zrobić. Oczywiście chcę ich zabić przy pierwszej,
nadarzającej się okazji. Nie wiem czy to mądre. Mogłabym poczekać, aż sami
zaczną się zabijać, ale do tego czasu mogę być już martwa. Tak czy inaczej idę
na południe. Oddalam się od rzeki, a przybliżam do Rogu. Z każdym krokiem,
każdą minutą jestem bliższa śmierci. Mimo tych myśli, nie zwalniam. Musze tam
dojść. To właśnie moje zadanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę
bezszelestnie, najciszej jak potrafię. Nikt, nawet osoba z najlepszym słuchem
na ziemi, nie ma szans mnie usłyszeć. Co innego dostrzec. Po raz kolejny mam
wrażenie, że moja fryzura aż krzyczy „Hej, tu jestem! Zabijcie mnie!”. Moje
końcówki włosów, niezmiennie błękitne, wręcz świecą. Na tle zieleni widać je
doskonale. Ale cóż. Pinnor wiedział co robi. Przynajmniej mam taką nadzieję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Drzewa wokół
mnie rzedną. W oddali zauważam Róg Obfitości. Ostrożnie podchodzę do wielkiego
krzaka i wciskam się w środek. Ze wszystkich stron otaczają mnie gałęzie i
liście. Na głowę zakładam kaptur kurtki, aby lepiej wtopić się w tło. To
niewiele, ale musi wystarczyć. Potem zrobię sobie porządny kamuflaż. Teraz nie
jest na to odpowiedni moment.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dokładnie
widzę całą polanę, ale jestem pewna, że mnie nie można dostrzec. Na wszelki
wypadek wyjmuję broń. Obok Rogu dostrzegam zawodowców. Jest ich tam tylko
dwójka. Wtedy, tuż obok krzaka w którym się ukrywam, przeszła pozostała trójka.
Na szczęście mnie nie zauważyli. Stają na tyle blisko, że jestem w stanie
usłyszeć o czym mówią.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przeszukaliście
cały teren niedaleko rzeki? –pyta Glint groźnie. A więc pamięta mój piękny skok
do wody podczas ucieczki. Na pewno powiedział o tym reszcie. Niedobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak.
Sprawdzaliśmy wszędzie. Wiemy, że na pewno tam była. Niedaleko rzeki
znaleźliśmy to.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak,
który to powiedział, wyjmuje z kieszeni jakieś przedmioty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To należało
do Ivana –mówi wskazując na małą figurkę z drewna w kształcie lwa. –A to –tu
pokazuje ładną bransoletkę. Wygląda znajomo. –To było jej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zerkam na
swój nadgarstek. Dopiero teraz zauważam brak ozdoby. Jak mogłam ją zgubić?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jeszcze
jedno. Na pewno jest lekko ranna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Skąd to
wiesz? –pyta Lexi podejrzliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Znalazłem
to.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wyjął róże
całą pobrudzoną krwią.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To jej
krew.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie możesz
być tego pewny. To mógł być ktoś inny –odpowiada dziewczyna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To wy nie
pamiętacie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak
patrzy ze zdziwieniem po twarzach sojuszników. Przypominam sobie naszą rozmowę.
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jestem Dave. </i>Zaproponował mi wtedy
sojusz, a ja odmówiłam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ona sama
zgłosiła się na miejsce swojej siostry.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-I co z
tego. –mówi Lexi. –To nic nie dowodzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jej siostra
ma na imię Rosalie. W skrócie Rose.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zawodowcy
popatrzyli na niego ze zdumieniem. Ja również. Jak on to zapamiętał?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chcesz
powiedzieć, że..?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dokładnie.
Widząc różę wymiękła. Mówię wam ona jest słaba, ale przed kamerami zgrywa
twardą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Jednak Glint
nie jest zadowolony z tego odkrycia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No i co z
tego, że znaleźliście kwiatek i bransoletkę?<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Kazałem wam znaleźć ją!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzy na
nich ze złością.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musi być
gdzieś blisko –próbuje wyjaśnić dziewczyna z Czwórki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Naprawdę?
Może być wszędzie. Wszędzie! Rozumiesz Catelyn?!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">A więc tak
ma na imię. Wspomniana przez niego trybu tak tylko patrzy na chłopaka. Jej
twarz nie wyraża żadnych uczuć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Spokojnie
Glint, na pewno ją znajdziemy –mówi uspokajająco. –To, że nie było jej nad
rzeką nie znaczy, że jest daleko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ale
smarkula wam uciekła!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Słysząc te
słowa, nieświadomie zaciskam dłoń na trzonku noża. Jestem smarkulą tak? Mam
wielką ochotę wybiec z ukrycia i zabić ich wszystkich. Mój instynkt mordercy
budzi się. Tego całego Davea zostawiłabym na sam koniec. Najpierw zdradziłby mi
dlaczego zapamiętał imię mojej siostry. Znęcałabym się nad nim dopóki nie
wyjawiłby mi prawdy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Co ja sobie
myślę? Spokojnie Debby, nie rób nic czego w przyszłości mogłabyś żałować. Tylko
zachowaj spokój. Opanuj się dziewczyno!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-MUSIMY ją
zabić –mówi jeszcze Glint, kładąc szczególny nacisk na pierwsze słowo. –Ona NIE
MOŻE przeżyć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak
odchodzi. Reszta oddala się od mojej kryjówki. I dobrze. Jestem cała
zesztywniała od siedzenia bez ruchu w krzakach. Cichutko wychodzę z gęstwiny i
wdrapuję się na wysokie drzewo. Akurat robi się ciemno. Wchodzę do śpiwora i
przywiązuję się mocno do gałęzi. Nie chcę zaliczyć kolejnego upadku.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę w
gwiazdy. Ciekawe czy mama i Rose mnie oglądają? Martwią się o mnie? Na pewno.
Wolałabym żeby się nie przejmowały. Byłoby prościej. Gdybym zginęła łatwiej
pogodziłyby się ze stratą. Zastanawiam się jakbym się czuła siedząc teraz w
domu i oglądając Rose na arenie. To co widzę i czuję mnie przeraża. Po raz
kolejny cieszę się, że ją zastąpiłam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siedzę na
gałęzi i patrzę w niebo. Próbuję zasnąć, ale sprawia mi to trudności. Całą
sprawę pogarszają głośne dźwięki hymnu i świecące godło państwa. Ale dzisiaj
nikt nie zginął. Czyli niedługo nie będzie tak miło i przyjemnie. Prawdziwe
Głodowe Igrzyska dopiero się zaczynają.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">_____________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Mój jeden z najdłuższych rozdziałów. Mam nadzieję, że kolejne też takie będą. Dziękuję za komentarze oraz wszystkim czytelnikom. Miło jest wiedzieć, że ktoś czyta moją pracę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Pozdrawiam wszystkich.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Clove</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-16496213618843097782012-10-11T21:07:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.392+02:00ROZDZIAŁ 16<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Udało mi się. Żyjemy. Nadal
żyjemy. Z uśmiechem na twarzy odwracam się w stronę Logana. To co widzę
sprawia, że padam na kolana. Na ziemi obok mnie leży chłopak z toporem wbitym w
pierś.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-O mój Boże
–mówię cicho.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Aż tak źle?
–pyta słabym głosem Logan. Czuję, że chłopak mnie obserwuję. Zmuszam się do
uśmiechu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie.
Wszystko będzie dobrze –odpowiadam drżącym głosem. Chłopak patrzy na mnie
sceptycznie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Zawsze
myślałem, że jesteś mistrzynią w kłamaniu, a tu proszę. Jaka niespodzianka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Trochę mnie
tym rozbawia. Daje mi też do zrozumienia, że nie dał się nabrać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Powtórzę
pytanie. Tylko bez kłamstw. Czy jest aż tak źle? –pyta ponownie, patrząc mi
prosto w oczy. Z trudem wypowiadam jedno słowo.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Staram się
za wszelką cenę uniknąć jego spojrzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak
myślałem –odpowiada ze zrezygnowaniem w głosie. W końcu przenoszę na niego
wzrok. Chłopak ma zamiar wyjąć topór z rany, ale go powstrzymuję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tego nie da
się zagoić –mówię ze smutkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Czy jak go
wyjmę to szybciej umrę? –pyta cicho.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba tak
–odpowiadam niepewnie. –nie znam się na takich rzeczach. To moja mama… -urywam
zdanie w połowie. Myśl o mojej rodzinie sprawia mi ból.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybko
otrząsam się z tych myśli. Patrzę na niego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chcesz…?
–pytam, wskazując topór. Szybko potrząsa głową. Trochę mnie to dziwi. Wie, że
umrze. Ja bym wolała mieć to jak najszybciej za sobą. Siedzimy w milczeniu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiesz, że
kazałem mojej rodzinie przekazać twoim rodzicom, że będę starał się ciebie
chronić?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">To dla mnie
nowa wiadomość.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Naprawdę?
–pytam zaskoczona. Chłopak kiwa głową. Na myśl nasuwają mi się słowa, które ku
własnemu zdziwieniu, wypowiadam na głos.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To ja
powinnam była chronić ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Znów nastaje
cisza. W oddali śpiewają ptaki. Przysłuchuję się im. ich śpiew przypomina mi
dom. Niektóre związane z nim wspomnienia nie są miłe. Chociażby myśl o moim
tacie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba już
na mnie czas –mówi nagle Logan. Patrzę na niego ze strachem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To koniec?
–pytam, widząc, że zamierza wyjąć topór z ciała. Mówi tylko jedno słowo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wyjmuje
narzędzie i momentalnie zalewa się krwią. Musiał mieć przeciętą którąś z
tętnic. Kiedy umiera, chłopak patrzy mi w oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wygraj to.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Z tymi
słowami umiera. Widzę jak uchodzi z niego życie. Po chwili słychać wystrzał
armatni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przepraszam
–mówię cicho. Zabieram swoje rzeczy i szybko odchodzę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nagle
wszystko wokół milknie. Ptaki cichną, zwierzęta uciekają, nawet wiatr przestaje
wiać. Po chwili wszystko wraca do życia. A ja wiem, że Logana już nie ma.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybkim
krokiem kieruję się w stronę rzeki. Docieram tam kiedy nastaje noc. Siadam przy
wodzie. Na niebie ukazuje się godło Panem, słychać hymn. Ukazują się dwie
twarze. Logana i Ivana. Dwóch osób które nie żyją przeze mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
swoje odbicie w wodzie. Po policzkach spływają mi łzy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przepraszam
–mówię cicho. –Przepraszam.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się na
ziemi przy wodzie. Dziwię się, że jeszcze żyję. To co zrobiłam wczoraj nie było
mądre. Zjadam małe śniadanie złożone z kilku jagód i łyka wody z rzeki. Nie
mogę zmusić się do spożycia czegoś jeszcze. Mam wrażenie, że każdy, nawet
najmniejszy kęs pęcznieje mi w ustach. Zabiłam swojego przyjaciela. Nie mogę o
tym zapomnieć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję,
zabieram swoje rzeczy i przechodzę przez rzekę. Wspinam się po skalnej ścianie
i wchodzę na ląd po drugiej stronie. Idę w prawo, na razie nie chcę zbliżyć się
do zawodowców. Najpierw zapoluję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę przez
jakieś pół godziny. Nagle drzewa rzedną i staję na okrągłej polanie. Całą jej
powierzchnię obrastają róże. Wiem, że to nie przypadek. Przed oczami ukazuje mi
się Rose. Organizatorzy zrobili to specjalnie. Zasadzili tu kwiaty na cześć
których moja siostra dostała imię. Siostra za którą poszłam na Głodowe
Igrzyska. Za którą jestem gotowa umrzeć. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rozglądam
się po polanie. To wszystko po to aby pokazać ludziom jaka jestem słaba.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-58414990705470119132012-10-03T19:11:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.499+02:00ROZDZIAŁ 15<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się wcześnie rano, wraz ze
wschodem słońca. Logan nadal śpi. Postanawiam iść na polowanie. Zresztą nie mam
wyboru. Jedzenie się już skończyło, zostały tylko resztki wody. Muszę znaleźć
jakąś rzekę inaczej umrę z pragnienia. A tego nie chcę. Zabieram łuk, kołczan
ze strzałami i kilka noży. Mam jednak nadzieję, że nie spotkam w lesie żadnego
z trybutów. Schodzę z drzewa i idę na północ. Oddalam się od Rogu Obfitości,
czyli od reszty moich przeciwników. Rozglądam się uważnie dookoła. Wokół jest
mnóstwo krzaków łykołaków –owoców bardzo podobnych do zwykłych jagód, silnie
trujących. Nawet najmniejsza ilość ich soku z łatwością by mnie zabiła. Nigdzie
nie widać śladów zwierzyny. Nie mogę znaleźć nawet jadalnych roślin. Wszystko
co rośnie tutaj jest trujące. Niepocieszona wracam do drzewa gdzie zostawiłam
Logana. Szybko wdrapuję się po pniu. Mój sojusznik już nie śpi. Mocuje się z
pasem przywiązującym go do gałęzi. Uśmiecham się lekko.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To twój
przeciwnik? –pytam z ciekawością wskazując na pasek. Chłopak patrzy na mnie
morderczym wzrokiem. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie –mówi
opryskliwie. W końcu udaje mu się go odpiąć. Biorę swoje rzeczy i zeskakuję na
ziemię. Czekam na Logana, aż zejdzie z drzewa, ale chłopak nie ma takiego
zamiaru. Patrzy niepewnie to na mnie, to na pień.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Schodzisz czy
nie? –pytam niecierpliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tobie to
łatwo mówić –odpowiada. –Całe życie spędziłaś skacząco drzewach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Powoli
zaczyna schodzić. Po kilku minutach stoi obok mnie. Patrzę na chłopaka uważnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Skąd wiesz,
że chodziłam po drzewach? –pytam z ciekawością.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Moja mama
mi powiedziała. Chyba nie myślałaś, że nic o tobie nie wiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie
odpowiadam, bo właśnie tak myślałam. Bez słowa idę dalej. Przedzieramy się
przez krzaki przez ponad godzinę. Niegdzie nie ma nawet śladu wody.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To bez
sensu –mówię nagle. Logan spogląda na mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Niby co?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musimy
zawrócić. Idąc w tym kierunku nie znajdziemy wody. Oddalamy się od innych.
Kiedy będziemy za daleko, organizatorzy będą musieli coś zrobić. Wolę jednak
wrócić z własnej woli. Nie sądzisz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego pytająco.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Masz rację
–odpowiada po chwili. –Wracajmy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zawracamy,
idziemy w stronę rzeki. Po drodze nie spotykamy nikogo. Chyba żaden z trybutów
nie odważył się przejść przez wodę. To nawet lepiej. Idziemy w ciszy. Muszę
wszystko wyraźnie słyszeć. Ama świadomość, że dzisiaj nie dojdziemy do rzeki,
poszliśmy za daleko. Woda się już skończyła, nie mamy jedzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musimy
znaleźć wodę –mówię. –Jak najprędzej. Inaczej długo nie pociągniemy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak
zgadza się ze mną. Zauważam, że im bliżej rzeki tym mniej krzaków z trującymi
owocami. W końcu znajduję pierwszy krzew prawdziwych jagód. Podchodzę do niego
i zrywam trochę. Rozkoszuję się ich słodkim smakiem. Odwracam głowę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodź
–zwracam się do Logana. Niepewnie bierze w ręce owoc.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Spokojnie
–mówię. –Nie są trujące.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Powoli
zrywamy jagody i wrzucamy do małego woreczka. Kiedy jest on już pełny, idziemy
dalej. Nic nie mówimy, nie ma takiej potrzeby. Zresztą, lepiej zachowywać się
cicho. Jest wtedy mniejsze prawdopodobieństwo, że odnajdą cię inni trybuci.
Warto jest mieć sojusznika na arenie. Nie tylko po to by cię chronił, ale tutaj
naprawdę obecność drugiego człowieka jest kojąca. Cieszę się, że Logan jest ze
mną. Oczywiście nigdy nie życzyłam mu by trafił na arenę. Jednak potrzebuję go,
potrzebuję przyjaciela. Szkoda tylko, że nadejdzie taki moment, że będę musiała
się z nim zmierzyć, być może nawet zabić. Dlatego już niedługa zamierzam zerwać
sojusz. Nie ma sensu przywiązywać się do osoby, której już nigdy więcej nie
zobaczę. Jeżeli przeżyję. Idziemy spokojnie. Nagle słyszę czyjeś ciche kroki.
Staję i zatrzymuję Logana ręką.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Coś się
stało? –pyta chłopak cicho. Kroki ucichły.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie, nic
–odpowiadam. –Tylko mi się zdawało, że…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">W tym
momencie z lasu wychodzi chłopak z jedynki. Poznaję go, ma na imię Ivan. bierze
zamach i rzuca oszczepem w naszą stronę. Schylam się. Narzędzie przelatuje mi
nad głową. Chłopak rzuca po raz kolejny. Biorę nóż i biegnę w jego stronę. Ivan wyjmuje swój i odpiera mój atak. Próbuję wbić mu ostrze w serce, ale się nie
daje. Mocno przecina mi skórę na ręce, która momentalnie zalewa się krwią. Rana
pulsuje, ale ignoruję ból. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Ranię
przeciwnika, zadaję mu mocny cios w nogę. Po kilku kolejnych uderzeniach
rozcinam mu gardło. Ivan od razu umiera. Mam na rękach jego krew. Rękaw jest
cały czerwony. Słychać głośny wystrzał armatni. Oddycham ciężko. Udało mi się.
Zabiłam go i przeżyłam. Zabiłam zawodowca. Z uśmiechem na twarzy, odwracam się.
Udało mi się, żyjemy. Jednak nie mogłam się bardziej mylić.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-62457169843820152242012-09-25T20:27:00.002+02:002018-04-22T21:58:04.507+02:00ROZDZIAŁ 14<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Leżę na plecach, na ziemi przy
rzece. Oddycham głęboko. W oddali słyszę ciche kroki, jednak nie są one na tyle
ciche żebym nie mogła ich uchwycić. Słuch mam bowiem bardzo dobry. Łapię za łuk
i naciągam strzałę na cięciwę jednocześnie się obracając. Ku mojemu zdziwieniu,
przede mną stoi Logan. Na twarzy chłopaka widzę zdziwienie i strach.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie ruszaj
się –mówię groźnie celując w jego serce. Mimo, że mogę uznać chłopaka za
swojego przyjaciela to i tak jestem gotowa się z nim zmierzyć. To arena, tutaj
wszystko jest inne. Przyjaciele przestają być przyjaciółmi, rodzina się od
ciebie odwraca. Logan patrzy na mnie z przerażeniem. Jednak strach po chwili
znika. Jego miejsce zajmuje lekki uśmiech. Stoi naprzeciwko mnie i trzyma nóż w
ręce. On też mi nie ufa.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Odłóż broń,
albo cię zabiję –mówię. Patrzę na niego z miną zabójcy. Muszę grać, żeby
przeżyć. Logan lekko kręci głową z uśmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie
zrobiłabyś tego. Znam cię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzy na
mnie ze spokojem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A więc
wiesz o mnie zbyt mało. Nie masz pojęcia do czego jestem zdolna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak nie
reaguje. Patrzy mi prosto w oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>–mówi cicho. Te słowa sprawiają, że jestem
wściekła. Traktuje mnie jak osobę słabą. Uważa, że nie będę potrafiła go zabić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-ODKŁADAJ
BROŃ, JASNE?! –wrzeszczę na całe gardło. Nie obchodzi mnie, że słyszeli te
słowa wszyscy trybuci, każdy z moich przeciwników. Niech tu przyjdą, a zobaczą
z kim mają do czynienia. Zastanawiam się co myśli najlepsza przyjaciółka mojej
mamy, widząc, że grożę jej synowi. Moje słowa sprawiają, że stojący przede mną
chłopak zaczyna traktować mnie na poważnie. Odkłada nóż na ziemię nie
spuszczając ze mnie wzroku.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jeden choć
najmniejszy ruch –mówię kiedy się wyprostował –a zginiesz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Logan kiwa
głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Czego
chcesz? –pytam opryskliwie. Trybut wypowiada tylko jedno słowo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Sojuszu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego z szeroko otwartymi oczami. Sojusz? O tym nie pomyślałam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Zgoda.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">To mówiąc
odkładam łuk.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodźmy już
stąd –dodaję. Napełniam jeszcze butelki wodą i zabieram swoje rzeczy. Idziemy dalej
na północ, oddalamy się od rzeki. Na południu rzeki było pięknie. Dużo drzew i
zwierząt. Jednak im dalej na północ tym więcej krzaków. Przedzieramy się dalej.
Zaczyna się robić coraz ciemniej. Wypatruję drzewa nadającego się do spędzenia
na nim nocy. W końcu znajduję takie. Logan patrzy na mnie niepewnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ty
zamierzasz na nim spać? –pyta z niepokojem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No jasne –odpowiadam
bez wahania. –Zresztą… Masz jakiś lepszy pomysł?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie czekając
na odpowiedź wspinam się na drzewo. Pomagam Loganowi wdrapać się na jedną z
gałęzi nadającej się do spania. Ja zajęłam drugą, znajdującą się tuż obok.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Radzę ci
się przypiąć pasem do pnia –mówię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dlaczego?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba nie
chcesz spaść? –pytam słodko. Sama przywiązuję się liną. Robi się całkiem
ciemno. Na niebie pojawia się godło Kapitolu, słychać hymn. Na niebie nie
pojawia się żadna twarz. To znaczy, że dziś nikt nie zginął i widzowie są
znudzeni. Niedobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jak ci się
udało przeżyć? –słyszę głos Logana. Dziwię się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-O co ci
chodzi? –pytam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Odniosłem
wrażenie, że wszyscy wzięli cię na swój pierwszy cel. Jak to zrobiłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Uciekłam. Najpierw
wzięłam broń i zwiałam. Chyba nikt nie zwrócił na mnie uwagi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak nie
odpowiada. Sama się nad tym wcześniej nie zastanawiałam. Czy naprawdę zawodowcy
uznali, że trzeba się mnie pozbyć? Że stanowię zagrożenie? Patrzę w niebo. Na myśl
przychodzi mi wiele pytań. Możliwe, że nigdy nie uzyskam na nie odpowiedzi. Zasypiam
z lekkim uśmiechem na twarzy. Pierwszy cel, tak?</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-75248810414395440112012-09-17T20:07:00.000+02:002018-04-22T21:58:04.536+02:00ROZDZIAŁ 13<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Gdy tylko słyszę dźwięk gongu zaczynam
biec. Wszystko przestaje istnieć. Liczy się tylko to, żebym zdążyła dobiec na
czas. Łapie za jakiś plecak i w biegu go zakładam. Docieram do Rogu Obfitości.
Biorę kilka noży, łuk i strzały. Odwracam się. Mam już to po co przybiegłam.
Mam zamiar uciekać, ale drogę zastępuje mi jeden z zawodowców. Chłopak bierze
zamach nożem, ale robię unik. Ostrze mija mnie o włos. Odwracam się i biegnę
najszybciej jak potrafię. Nie sądzę żeby ktoś miał zamiar mnie gonić. Wbiegam
między drzewa. Uciekam, była jak najdalej od Rogu. Mam zamiar znaleźć wodę,
zapolować.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;"> Biegnę przez jakąś godzinę. Potem zaczynam iść. Lekko bolą mnie
nogi, ale nie zwracam na to uwagi. W marszu wkładam noże do plecaka. Zakładam,
że kieruję się na północ, przynajmniej tak mi się zdaje. Nigdy nie byłam dobra
w określaniu kierunków. Jednak pozycja słońca na to wskazuje. Dopiero teraz
zwracam uwagę na otoczenie. Znajduję się w pięknym lesie liściastym, tętniącym
życiem. Jest tu dużo krzaków jagód. Jednak są to łykołaki. Nawet odrobina ich
soku mogłaby mnie zabić. Bardzo podoba mi się to miejsce. Wokoło latają
wielobarwne motyle, małe kolorowe ptaki. Po drzewach biegają rude wiewiórki i
inne gryzonie. Ale to arena. Tutaj wszystko jest przeciwko tobie. Po kolejnych
dwóch godzinach marszu stwierdzam, że czas zapolować. Idę poszukać zwierzyny.
Bez problemu zabijam królika. Patroszę go, zdejmuję skórę. Zawijam go w liście
i wkładam do plecaka. Zamierzam go upiec, ale dopiero o zmierzchu. Wtedy ani
ogień ani dym nie będą widoczne. Wędruję dalej w poszukiwaniu wody. Nadal jej
nie znalazłam. W pobliżu nie widać też żadnych owoców. Postanawiam zebrać
drewno na ognisko. Nagle cisze rozrywają armatnie wystrzały. Każdy z nich
oznacza jednego martwego trybuta. Liczę je. Dziesięć. Więc dziś zginęło
dziesięć osób. Zaczyna się ściemniać. Sprawnie rozpalam ognisko i piekę
kurczaka. Gaszę płomienie. Wdrapuję się na jedno z drzew. Znajduję gruby konar.
Nadaje się aby przenocować na nim. Siadam i otwieram plecak. Mam <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w nim zwój grubej, mocnej liny, dwa pojemniki
na wodę, oczywiście bez niej, paczkę krakersów, śpiwór i okulary. Poznaję je. To
noktowizory. Dzięki nim w nocy będę wszystko widziała. Na pewno mi się kiedyś
przydadzą. Wyjmuję śpiwór i wchodzę do niego. Zawiązuję się liną wokół gałęzi,
aby w nocy nie zaliczyć upadku. Plecak wpycham między nogi. Tam trafiają też
łuk i kołczan ze strzałami. Mam ich równy tuzin. Nie jest mi wygodnie, ale
przynajmniej jestem bezpieczna. W miarę bezpieczna. Ze wszystkich stron
okrywają mnie liście. Ciemne ubranie i śpiwór również ciężko będzie dostrzec. Wyjątkiem
są moje błękitne końcówki włosów. Są jak radar, wręcz świecą w ciemności. Chowam
je pod kaptur i leżę. Słyszę hymn. Na niebie pojawia się godło Panem. Pokazują twarze
zabitych. Chłopak z trójki, para z szóstki, chłopak z siódemki, dziewczyna z
ósemki, para z dziesiątki, dziewczyna z jedenastki i oboje z dwunastki. Z ulgą
zauważam, że Logan żyje. Więc jemu też się udało. Ale przeżyli wszyscy
zawodowcy. W nocy będą szukać tych co przetrwali ten dzień. Czyli również mnie.
Kładę się w najwygodniejszej pozycji i zmęczona szybko zasypiam.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się
wcześnie rano. Rozwiązuję sznur i wychodzę ze śpiwora. Wkładam go wraz z liną
do plecaka. Zjadam kawałek królika i schodzę z drzewa. Idę przed siebie, muszę
znaleźć wodę. Mam strasznie wysuszone gardło. Nadal nie znalazłam nawet kropli
jakiegoś płynu ani żadnych owoców. Myślę, że mam sponsorów, ale nie zamierzam
prosić Grega o pomoc. Duma mi na to nie pozwala. Powiedziałam, że poradzę sobie
sama i tak będzie. Po drodze zabijam kolejnego królika, których tutaj pełno. A to
oznacza, że gdzieś niedaleko musi być woda. One też przecież ją piją. Zmęczona chodzeniem
siadam na kamieniu. Muszę trochę odpocząć. Nagle słyszę szum liści. Na moje
nieszczęście z krzaków wychodzi Glint –chłopak z którym pokłóciłam się w
pierwszym dniu szkolenia. Od razu mnie zauważa. Zrywam się i zaczynam uciekać,
a on biegnie za mną. Wiem, że pragnie mnie dopaść i zabić własnoręcznie. Teraz ma
szansę to zrobić. Nie czeka. Bierze nóż i rzuca we mnie. Instynktownie schylam
się. Narzędzie przelatuje mi nad głową i wbija się w drzewo. Wyrywam je z kory
i celuję w chłopaka. nie trafiam, bo Glint robi unik. Biegnę dalej. Jestem zmęczona,
ale strach dodaje mi sił. Brakuje mi wody, uciekam coraz wolniej. Jednak się nie
poddaję. Nie mogę. Nie teraz. Nagle staję. Przede mną jest krawędź urwiska, a
pode mną płynie głęboka rzeka. Odwracam głowę. Chłopak jest już blisko. Nie mam
wyboru. Biorę głęboki wdech i skaczę. Wpadam do lodowatej wody, która wlewa mi się
do nosa. Wypływam na powierzchnię i łapię powietrze. Zaczynam płynąć z prądem,
byle jak najdalej od Glinta. Za sobą słyszę jego krzyk.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jeszcze cie
dopadnę!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chłopak nie
ryzykuje. Nie skacze, po prostu odchodzi. Wyłapuje z wody strzały i podpływam
do brzegu. Z trudem wdrapuję się na ląd. Jest mi strasznie zimno, zmęczone
mięśnie drżą. Kładę się na plecach. Jestem zadowolona. Udało mi się. Jeszcze żyję.
Pokazałam Gregowi, że potrafię o siebie zadbać. Że nie poddaję się bez walki i
nie boję się ryzyka. Na razie żyję, ale kto wie co będzie jutro. Jestem w pełni
świadoma, że to dopiero początek moich kłopotów.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-8604223508538739912012-09-16T16:12:00.002+02:002018-04-22T21:58:04.554+02:00ROZDZIAŁ 12<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie mogę zasnąć. To niedobrze.
Jutro trafię na arenę, nie mogę być zmęczona. Od godziny próbuję zasnąć. Jest
mi naprzemian duszno i zimno. Wstaję i idę do salonu. Siadam przy oknie,
otwieram je. Czuję przyjemny wiatr. Na ulicach świętują ludzie. Są dziwnie
ubrani. Wykrzykują coś. Nie słyszę dokładnie co. Jednak są zadowoleni, w końcu
jutro zaczynają się Igrzyska. Już nie mogą się doczekać momentu w którym będą
patrzeć na moją i innych śmierć. Przecież to taka zabawa. Słyszę ciche kroki.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ty też nie
możesz spać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwam głową.
Jak można spać przed takim dniem? Siedzę na parapecie i patrzę w przestrzeń
przede mną. Nie mogę przestać myśleć o tym, że za kilka godzin mogę być już
martwa. To mnie przeraża.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jak
myślisz, co znajdziemy na arenie?</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;"> –pytam. Chłopak chwilę się zastanawia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Na pewno
nas zaskoczą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Spodziewałam
się takiej odpowiedzi. Tylko organizatorzy wiedzą co znajduje się na arenie. I
jakie pułapki zastawili. Chłopak wstaje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ja już
pójdę –mówi. –Nie wiem jak ty, ale ja wolę się wyspać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odchodzi.
Siedzę na parapecie i patrzę na ludzi na ulicach. Jak mogą się cieszyć, że ktoś
zginie? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rano budzi mnie Pinnor.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodź
Debby. Za chwilę wyruszamy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję,
ubieram się w pierwszą lepszą sukienkę. Stylista prowadzi mnie na wielkie
lotnisko. Czeka tam na nas poduszkowiec. Kiedy tylko dotykam szczebli drabinki,
prąd przez nią płynący unieruchamia mnie. Zostaję wciągnięta na pokład. Obok
mnie staje kobieta ze strzykawką w dłoni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby, mam
tu twój lokalizator. Nie ruszaj się, a umieszczę go szybko w twoim ramieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Tak jakbym
mogła się poruszyć. Czuję nieprzyjemne ukłucie. Lokalizator zostaje umieszczony
głęboko w moim ramieniu. Znów odzyskuję możliwość ruchu. Pinnor prowadzi mnie
do sąsiedniego pomieszczenia. Jest tam stół pełen jedzenia. Od razu zabieram
się za jedzenie. Muszę się najeść przed wyjściem na arenę. Siadam na fotelu i
czekam. Po mniej więcej godzinie drogi szyby się zaciemniają. To znak, że
dojeżdżamy na miejsce. Staję obok stylisty.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">W otoczeniu Strażników Pokoju idę
długim korytarzem mieszczącym się pod areną. Dochodzimy do mojej komory
przygotowawczej. To tam dostanę mój strój na arenę. Stamtąd na nią trafię.
Wchodzę do małego pomieszczenia. Jako pierwsza i jako ostatnia z niej
korzystam. Każda arena jest używana tylko raz. Potem Kapitolińczycy potem je
zwiedzają. Niektórzy spędzają na nich wakacje. Na małym stoliku leży pakunek. Otwieram
go. Jest tam bluzka z krótkim rękawkiem, kurtka i spodnie. Na ziemi leżą
skórzane buty. Wraz z pomocą Pinnora przebieram się. Wszystko pasuje idealnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wszystko
pasuje? –pyta stylista cicho.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak. Idealnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Staję koło
niego. Zaczynam się lekko trząść. Pinnor daje mi szklankę wody. Piję ją małymi
łyczkami. Po kilku minutach kobiecy głos oznajmia, że już czas. Stylista przytula
mnie mocno.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wierzę w
ciebie Debby. Poradzisz sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podchodzę do
metalowej tarczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziękuję –mówię.
–Za wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Opada szklany
cylinder i oddziela mnie od stylisty. Przez chwilę nic się nie dzieje. Zaciskam
dłoń na szmaragdowej gwiazdce. W tym momencie unoszę się na metalowej tarczy. Najpierw
dzienne światło mnie oślepia, jednak szybko się do niego przyzwyczajam. Naprzeciwko
mnie jest Róg Obfitości. Wokół rozciąga się las. Słyszę głos Claudiusa Templesmitha.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Panie i
panowie, siedemdziesiąte drugie Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Sześćdziesiąt
sekund. Tyle musimy stać na metalowych tarczach. Jeśli ktoś z nich zejdzie miny
przeciwlotnicze wyrzucą go w powietrze. Czekamy na gong. Rozglądam się dookoła.
Przygotowuję się do biegu. Rozlega się dźwięk gongu.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-41563268703039345612012-09-08T15:11:00.003+02:002018-04-22T21:58:04.472+02:00ROZDZIAŁ 11<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się wcześnie rano. Nadal
jestem zła. To głupie, wiem, ale nic tego nie zmieni. Wchodzę pod prysznic.
Ustawiam wodę na lodowatą. Muszę się rozbudzić. Wychodzę, trzęsąc się cała. Z
ulgą się wycieram. Podchodzę do szafy. Wybieram krótka sukienkę w kolorze
jasnozielonym z żółtym paskiem. Robię sobie małego koczka. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wychodzę z pokoju,
idę coś zjeść. Siadam naprzeciwko Grega, ale go ignoruję. Jem, nic nie mówię.
Dixi prowadzi przyjazną rozmowę z Loganem. Mentor również się nie odzywa.
Kończę śniadanie, chcę iść do pokoju, ale zatrzymuje mnie Dixi. Siadam na
miejscu i czekam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nadal się
złościsz kochanie? –pyta Greg uśmiechając się lekko. Patrzę na niego spode łba.
Zawsze to robię kiedy mnie tak nazywa. To go rozśmieszyło.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Za chwilę
zacznie się szkolenie. Każdy z was spędzi cztery godziny z Dixi, ucząc się
prezentacji. Drugie tyle spędzicie ze mną na nauce mówienia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie jestem
tym zachwycona. Mentor to zauważa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie myśl,
że tylko ciebie smuci ta wiadomość, kochanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Faktycznie,
w jego oczach widzę niechęć. Do mnie. Więc on też jest jeszcze zły. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dixi
wstaje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodź Debby
–mówi. –Pójdziemy poćwiczyć do twojego pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podążam za
nią. Gdy tylko wchodzimy, opiekunka kieruje się w stronę szafy. Wyciąga długą
suknię i każe mi ją ubrać. Wykonuję polecenie. Potem zakładam buty na co
najmniej piętnastocentymetrowym obcasie. Przez godzinę uczę się chodzić w tym
stroju. Suknię muszę podciągać, ale najwyżej do kostek. Buty nie są takie złe
szybko opanowuję chodzenie w nich, ale sukienka sprawia problemy. Następnie Dixi
pokazuje mi jak chodzić, uśmiechać się, gestykulować, siadać i nawiązywać
kontakt wzrokowy. Po upływie czterech godzin, jestem wykończona, mięśnie na
policzkach mi drżą od ciągłego uśmiechania się. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzę do jadalni. Stół jest
już zastawiony, potrawy czekają, aby je zjeść. Z ochotą zabieram się do
nakładania potraw. Dosiadają się do mnie Logan z Gregiem. Są w całkiem niezłych
humorach. Mimo to nie wierzę, że nauka mówienia może być przyjemniejsza. Po
obiedzie idę za mentorem do salonu. Siadam na jednej z kanap. Mężczyzna patrzy
na mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Co mam
robić? –pytam niecierpliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musisz
zapamiętać jedną rzecz. Masz być złośliwa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwam głową.
Greg zadaje mi mnóstwo pytań. Mam na nie odpowiadać jak wredna osoba. Dobrze mi
idzie, bo właśnie taka jestem. Czasem mentor mnie poprawia. Rozmawiamy bez
przerwy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Skup się!
Wyglądasz na znudzoną!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A co,
dziwisz się? Gadanie jest nudne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dobra, i
tak to już koniec. Mam nadzieję, że dobrze wypadniesz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę na
kolację. Szybko zjadam i wchodzę do pokoju. Myję się i idę spać.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rano budzi
mnie ekipa przygotowawcza. Zabierają mnie do Centrum Odnowy. Wczorajsze próby
to już przeszłość. Teraz Pinnor sprawi, że będę wyglądać spektakularnie. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Najpierw
oczywiście zajmują się mną Obrius, Kaldania i Virginia. Myją mi głowę. Fryzurą
zajmuje się Kaldania. Robi mi mały koczek. Powoli zbiera włosy. Jedne są
ułożone luźno, inne ciasno. Tak jak na paradzie, zostawia rozpuszczone dwa
kosmyki włosów. Kiedy fryzura jest gotowa, Virginia robi mi makijaż. Kiedy
wszystko jest już zrobione, przychodzi Pinnor z sukienką. Każe zamknąć mi oczy.
Wkładam sukienką, Obrius pomaga mi założyć buty. Orientuję się, że obcasy mają
co najmniej piętnaście centymetrów wysokości.</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy jestem już ubrana, prowadzą
mnie do lustra. Otwieram oczy. Postać, którą widzę w lustrze, wygląda
olśniewająco. Ma na sobie czarną sukienkę z dodatkiem błękitu. Sięga ona do
połowy ud. Do tego błękitne szpilki. Błękitne, błyszczące cienie, złota kreska
na oczach. Do tego błękitna szminka, która świeci się na złoto. Dopiero po
chwili dociera do mnie fakt, że w lustrze widzę swoje odbicie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziękuję
–mówię. –Ta sukienka jest piękna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przenoszę
wzrok na buty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Szesnaście
centymetrów –odpowiada, zanim jeszcze zadam pytanie. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę za nim na dół. Przy windach
spotykamy Tinię i Logana. Chłopak a na sobie czarny garnitur z dodatkami
błękitu. Pewnie styliści chcieli, żebyśmy do siebie pasowali. Niezbyt podoba mi
się ten pomysł. Tak naprawdę to my się nawet nie znamy.</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Stajemy obok innych
trybutów. Każdy ma na sobie coś pięknego. Niektórzy coś bardziej
spektakularnego, inni mniej. Wywiady odbywają się na scenie przed Ośrodkiem Szkoleniowym.
Za chwilę trafię na scenę, stanę przed kamerami, przed publicznością. Będzie mnie
oglądać całe Panem. Czas przeznaczony na wywiady spędzimy pod wielkim łukiem. Będę
mówiła jako dziewiąta. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idziemy w kierunku krzeseł i zajmujemy wyznaczone
miejsca. Rozglądam się wokoło. Dla ważniejszych gości ustawiono wysoką trybunę.
Pierwszy rząd zajmują styliści. Będą ich pokazywać, kiedy publiczność będzie
reagowała na ich pracę. Większość balkonów zajęły ekipy telewizyjne. Trudno dostać
miejsce na trybunie, więc ulice prowadzące do rynku są zatłoczone do granic
możliwości. Patrzy na nas całe Panem. Dziś nie będzie żadnych ograniczeń w
dostawie prądu. Nawet w dwunastce. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Na scenę wchodzi Caesar Flickerman. Co roku
jest ubrany tak samo. Tylko kolor makijażu i włosów się zmienia. W tym roku
jest to ciemnozielony. Na wstępie prowadzący opowiada kilka dowcipów. Zawsze tak
robi. Szybko jednak zaprasza na scenę pierwszego trybuta.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Lexi Smith!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Na scenę
wchodzi ładna blondynka. Jest wysoka, ubrana w liliową sukienkę. Próbuje podbić
serca publiczności. Cesar odnosi się do niej serdecznie. Jak zwykle próbuje
pomóc trybutom. Każda osoba ma trzy minuty na zaprezentowanie się. Nie muszę
długo czekać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A teraz na
scenę zapraszamy uroczą Debby Teach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaje i
wchodzę na scenę. Uśmiecham się. Podaję rękę Caesarowi. Siadam na fotelu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A więc,
Debby. Wszyscy pamiętamy chwilę w której zgłosiłaś się na Igrzyska. Co czułaś?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiedziałam,
że zrobiłam dobrze. Nigdy bym sobie nie wybaczyła gdybym się nie zgłosiła. Tym
bardziej jakby siostra już nie wróciła.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To piękne. Ale
nie mówmy już o tym. Na testach zdobyłaś aż dziewięć punktów, co w takim wieku
jest nie lada wyczynem. Czy powiesz nam co zrobiłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kręcę głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Niestety
nie zdradzę. To wbrew zasadom. Zresztą,<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>nie mam zamiaru powiedzieć w czym jestem dobra.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rozumiem. Gdybyś
powiedziała to by było głupie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Myślisz, że
masz szanse?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">W jego
głosie słychać ciekawość.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Oczywiście.
Każdy z nas ma szanse.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwa głową. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jak
myślisz, jaka będzie tegoroczna arena?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie mam
pojęcia. Ale wiem, że organizatorzy nas zaskoczą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Co ci się
tu najbardziej podoba?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Prysznice –mówię
bez wahania. –Ale nie zawsze są bezpieczne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A to
dlaczego? –prowadzący patrzy na mnie pytająco. Uśmiecham się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Powiem
jedno. Nigdy nie wciskaj losowych przycisków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A co
myślisz o swoim mentorze?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Och, Greg
jest cudowny –odpowiadam sarkastycznie. –Od samego początku tak mi pomaga.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham się
złośliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie wiem
jakbym sobie bez niego poradziła –dodaje. W moim głosie słychać ironię. Mam nadzieje,
że to słyszy. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Dochodzi do mnie dźwięk brzęczyka. Wstaję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przed państwem
wystąpiła Debby Teach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę na swoje
miejsce. Na scenę wchodzi Logan. Jest zabawny, podoba się publiczności. Jednak trzy
minuty szybko mijają. Po chwili siada obok mnie. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy już wszyscy trybuci
skończyli odpowiadać, wstajemy aby zaśpiewać hymn. Wchodzimy do Ośrodka
Szkoleniowego. Z daleka zauważam Grega. Niestety, rozmawia z Finnickiem
Odairem. Mężczyźni mnie zauważają.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No, nawet
nieźle ci poszło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kładzie mi
rękę na ramieniu. Strząsam ją. Odair przygląda się temu wesoło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Słyszałem,
że odrzuciłaś propozycję sojuszu od mojego trybuta.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przytakuję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Może jednak
zmienisz zdanie? –mówi uwodzicielskim tonem. Patrzę na niego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nadal nie
wiem co w tobie widzą te wszystkie kobiety –odpowiadam ze złośliwym uśmiechem. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odwracam
się i idę do wind. Jem kolację. Po chwili do jadalni wchodzą Logan, Greg i
Dixi. Podczas jedzenia nikt nic nie mówi. Jednak gdy kończymy jeść, nadchodzi
pora pożegnania. Mocno ściskam Dixi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziękuję. Bardzo
mi pomogłaś.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie masz za
co dziękować.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podchodzę do
mentora.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wiem, że
cokolwiek bym nie powiedział i tak mnie nie posłuchasz. Też taki byłem. Powodzenia
kochanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham się
do niego i mocno przytulam. Denerwuje mnie, ale go lubię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Lepiej
idźcie już spać –mówi Dixi. –Pamiętajcie, że w was wierzymy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzę do
pokoju. Szybko się myję i kładę spać. Już jutro mogę być martwa.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-72747802481566372022012-09-03T21:27:00.003+02:002018-04-22T21:58:04.526+02:00ROZDZIAŁ 10<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Biegnę. Uciekam przed jednym z
trybutów. Biegnę najszybciej jak potrafię. Muszę uciec. Odwracam się. Widzę
dziewczynę z pierwszego dystryktu. Wymachuje wielką maczugą. To nią chce mnie
zabić. Na horyzoncie dostrzegam pierwsze drzewo. To tam się ukryję. Jestem tak
wpatrzona w drzewo, że nie zauważam przepaści u mych stóp. Zatrzymuję się, ale
jest już za późno. Wpadam w przepaść i spadam, spadam…. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się
gwałtownie spadając z łóżka. Wstaję z podłogi. Czemu mam takie głupie sny?
Igrzyska się jeszcze nie zaczęły, a ja już o nich śnię. Biorę gorący prysznic.
Moje mięśnie się odprężają się. Mam lekkie zakwasy w rękach. Nic dziwnego,
kilka godzin podnosiłam ciężary. Gorąca woda sprawia, że czuję ulgę. Wycieram
się mięciutkim ręcznikiem. Dziś ostatni dzień szkolenia. Będą przeprowadzone
testy. Nie wiem co pokazać organizatorom. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ubieram się i idę do jadalni.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;"> Przed
drzwiami spotykam Dixi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Akurat
miałam cię już budzić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam przy
stole. Nie jem dużo, nie jestem głodna. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Greg wchodzi do pokoju i siada
naprzeciwko mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziś będą
testy. Postarajcie się –mówi. Kiwam głową. Nie mam siły na rozmowę. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zaraz po
śniadaniu wchodzę do windy i jadę na dół. Idę na salę. Część trybutów już
ćwiczy. Znów idę podnosić ciężary. Ignoruję ból w ramionach. Poboli i
przestanie. Wytrwale ćwiczę przez ponad godzinę. Następnie postanawiam porzucać
włócznią. Nieźle mi to idzie. Może dlatego, że jestem całkiem silna. Potem
wiążę parę węzłów. Umiem już zastawiać doskonałą pułapkę. Kto w nią wejdzie,
zwisa głową w dół na drzewie, zaplątany jedną nogą w sznur. Bardzo przydatna.
</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idziemy na lunch. Kiedy wszyscy kończą, zbieramy się przed wejściem na salę.
będą przeprowadzone indywidualne testy. Każdy jest wywoływany i ma piętnaście
minut na pokazanie co potrafi. Najpierw idzie chłopak, następnie dziewczyna.
</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zostaję wywołana jako dziesiąta. Wchodzę na salę. zauważam, że organizatorzy
rozmawiają. Nawet mnie nie zauważyli. Staję przed nimi i głośno chrząkam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby
Teach. Dystrykt Piąty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Biorę jeden
sznur i wiążę skomplikowany węzeł. Wieszam na linie jedną z kukieł. Sznur
zaczepiam na haku. To będzie jeden z moich celów. Robię jedną pułapkę i
zaczynam pokaz. Zostało mi niewiele czasu. Biorę noże. Nie są to zwykłe noże.
Idealnie wyważone z mocnych i lekkich materiałów. Idealne. Rzucam. Nóż
przeszywa kukłę na wylot. Drugim celuję w inną. Kukła popycha drugą, która
wpada w pułapkę i zawisa na sznurze kilka centymetrów nad ziemią. Szybko
odwracam się i rzucam. Ku mojemu zdziwieniu, nóż wbija się w sam środek kukły.
Pierwszy raz mi się udało trafić w środek celu rzucając od tyłu. Czas się
skończył. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Główny organizator Igrzysk, Seneca Crane wstaje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziękujemy
panno Teach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Robię
symboliczny ukłon i wychodzę z sali. Szczęśliwa idę do windy. Udało mi się.
Może zdobędę nawet siedem albo aż osiem punktów. Mam szansę zdobyć sponsorów.
Greg mówił, że nie będzie przesyłał mi prezentów, ale może zmieni zdanie. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Bez
prezentów też mam szanse. Oczywiście mniejsze, ale jednak. Siadam przy stole.
Nakładam sobie trochę potrawki z jagnięciny. Bardzo mi smakuje. Po zjedzeniu
kolacji idziemy do salonu aby obejrzeć wyniki testów. Siadam na kanapie i
wpatruję się w telewizor. Cesar </span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Flickerman
czyta wyniki. Są one podawane w tej samej kolejności w której wchodziliśmy na
salę. zawodowcy jak zwykle dostają od ośmiu do dziesięciu punktów. Zawsze tak
jest. Logan dostał szóstkę. Na ekranie pojawia się moja twarz. Po chwili widzę
cyfrę dziewięć. Dziewięć punktów! Dixi podchodzi do mnie i mocno mnie ściska.</span>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Brawo!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jak to
możliwe? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Dobrze
sobie poradziłaś. Musimy pomówić o taktyce. Kiedy tylko usłyszycie gong,
uciekajcie spod Rogu Obfitości. Będę wam pomagał, jak…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-A co nam to
da? –pytam. –Co nam da ucieczka spod Rogu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Co wam da?
Przeżyjecie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Nawet
jeśli, to bez broni nie mamy szans na przeżycie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Patrzy na
mnie uważnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Chcesz
przeżyć? –pyta. Kiwam głową. –To się mnie słuchaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Patrzę na
niego ze złością.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Nie mam
zamiaru cię słuchać! To co mówisz mi nie pomoże!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Greg znów
się denerwuje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Tak
myślisz? –pyta. Patrzy się na mnie mściwie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-Ja to wiem!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-No to radź
sobie sama!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-No i sobie
poradzę! Lepiej niż z twoją pomocą!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wchodzę do
pokoju i zatrzaskuję drzwi. Miałam się już nie denerwować. Ale skoro mi nie
pomoże to będę radzić sobie sama. Pokażę Gregowi na co mnie stać. Będę
uczestniczyć w bitwie przy Rogu Obfitości. Wezmę broń i dopiero ucieknę. Uda mi
się.</span><o:p></o:p></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-10402637001530251582012-09-02T18:47:00.002+02:002018-04-22T21:58:04.359+02:00ROZDZIAŁ 9<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się w środku nocy. Próbuję
zasnąć, ale mi się nie udaje. Patrzę na zegarek stojący na stoliku obok łóżka.
Jest po drugiej. Wstaję i idę do łazienki. Przyglądam się swojemu odbiciu.
Wyglądam<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>na bardzo zmęczoną, ale tak się
nie czuję. Wychodzę z pokoju. Z salonu biorę kartkę papieru i ołówek. Siadam na
jednym z foteli, kładę kartkę na stół i rysuję. Od kilku lat tego nie robiłam.
Nie miałam możliwości. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Po kilku minutach mam rysunek fragmentu areny. Nie wiem
czemu to rysuję. Na tym obrazku jest wielki las tętniący życiem. Biorę kolejną
kartkę i rysuję ośnieżone góry. Po godzinie mam kilka rysunków areny. Tak to
sobie wyobrażam. Na jednym jest wielkie bagno, na innym pustynia, a na kolejnym
łąka. Mam przed sobą rysunki wielu możliwości wyglądu areny. Biorę je wszystkie
do pokoju. Siadam na łóżku. Teraz zaczynam się zastanawiać co dla nas
przygotowali. Mam nadzieję, że będzie drewno do robienia ognisk. Na pewno będą
jakieś drzewa. Ludzie z Kapitolu uważają, że na pustkowiach Igrzyska za szybko się
kończą. Kładę się na łóżku i momentalnie zasypiam.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzi mnie
pukanie do drzwi. Zauważam, że moje nogi wystają poza łóżko. Musiałam zasnąć
siedząc. Nie pamiętam dokładnie co się działo w nocy. Kiedy widzę na stole moje
rysunki przez chwilę nie wiem co one tutaj robią. Szybko sobie przypominam.
</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję, myję zęby i ubieram się w strój na szkolenie. Idę do jadalni. Siadam
przy stole i nakładam sobie dużo jedzenia. Pije sok pomarańczowy i proszę
awoksa o przyniesienie mi truskawek. Zawsze chciałam ich spróbować. Są to
czerwone owoce o łagodnym, słodkim smaku.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziś
idziecie na szkolenie zaraz po śniadaniu –informuje nas Dixi. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy kończę,
podchodzę do windy i jadę na dół. Na salę wchodzę jako jedna z pierwszych.
Postanawiam potrenować strzelanie z łuku. Nigdy nie byłam w tym dobra, muszę
poćwiczyć. Staram się nie zwracać na nikogo uwagi. Zauważam, że Glint –chłopak z
którym wdałam się w kłótnię, nadal jest na mnie zły. Nie obchodzi mnie to, ale
czuję na sobie jego wzrok. Wcale mi to nie pomaga. Nakładam strzałę na cięciwę,
celuję i strzelam. Mam szczęście, bo trafiam w sam środek. Teraz celuję w
tarczę stojącą dalej niż ta do której przed chwila strzelałam. Ma ona kształt
człowieka. Celuję w głowę. Wypuszczam strzałę i znowu trafiam w sam środek. Nigdy
tak dobrze nie strzelałam z łuku. Na polowaniach zawsze trafiałam zwierzę, ale
niekoniecznie tam gdzie chciałam. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ćwiczę strzelanie jeszcze przez jakieś pół
godziny. Następnie kieruję się do stanowiska kamuflażu. Na pewno się przyda. Trener
uczy mnie jak stworzyć przebranie ze splecionych roślin. Bardzo mnie interesuje
kamuflaż. Przez godzinę rozmazuję na ciele różne porcje błota i soku z
najprzeróżniejszych owoców. Szybko się uczę. To dobrze bo za trzy dni wkraczamy
na arenę. Trochę denerwuje mnie chłopak z Cwórki, ten który proponował mi
sojusz. Czuje, że uważnie mi się przygląda. Na pewno chce wiedzieć czemu
Finnick Odair kazał mu zawrzeć ze mną sojusz. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podczas lunchu dosiada się do
mnie Logan. Patrzy przez chwile na zawodowców.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Naprawdę
zaproponowali ci sojusz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przytakuję. Powoli
przeżuwam bułkę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dlaczego
odmówiłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Bo uważam
to za zdradę. Każdy trybut który nie jest z Jedynki, Dwójki lub Czwórki raczej
za nimi nie przepada.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To nie ich
wina, że się urodzili w takim, a nie innym dystrykcie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Jak on
dziwnie rozumuje. Na wszelki wypadek nic nie odpowiadam. Dobrze, że się nie
znamy. Może jak będę musiała go zabić przyjdzie mi to łatwiej. Co ja sobie myślę?
Nie zabiję go. Przecież to syn przyjaciółki mojej mamy. Mam nadzieje, że ktoś
inny go zabije. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybko idę z powrotem do sali. Postanawiam zająć się rozpoznawaniem
roślin. Części z nich nigdy nie widziałam. Dużo jest roślin wodnych. Szybko zapamiętuję
ich nazwy, czy są trujące czy jadalne. Jak na razie nic się nie dzieje. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę poćwiczyć
wspinaczkę. Z łatwością wchodzę na sam szczyt ściany. Wiedziałam, że nie sprawi
mi to większych trudności. Przez całe życie wspinałam się na drzewa. Postanawiam
trochę popodnosić ciężary. Siła na pewno się przyda. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Do końca treningu podnoszę
coraz to cięższe rzeczy. Kiedy idę do windy, ręce mi się trzęsą. Wciskam przycisk
z numerem pięć. Kiedy drzwi windy się otwierają szybko idę do stołu. Jestem strasznie
głodna. Jem mało, bo nie mogę opanować drżenia rąk. Moje mięśnie są zbyt
zmęczone.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jak wam
poszedł trening? –pyta Greg.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Świetnie –mówię.
–Z nikim się nie pokłóciłam. Uważam to za sukces.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przez chwilę
milczę. Nawet nie jem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Trochę
poćwiczyłam kamuflaż, strzelanie z łuku. Przez drugą połowę podnosiłam ciężary –dodaję.
Widzę, że mentor jest zadowolony. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nim cokolwiek powie, wstaję i idę do pokoju. Myje
się i wchodzę pod kołdrę. Zasypiam myśląc o Rose.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-38120570936563421512012-09-02T14:50:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.447+02:00ROZDZIAŁ 8<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rano budzi mnie Dixi. Szybko się
ubieram i idę na śniadanie. W jadalni zastaję Grega i Logana. Siadam przy stole
i nakładam sobie jedzenie. Mniej więcej w połowie posiłku słyszę głos mentora.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dziś
pierwszy dzień szkolenia. Nauczcie się czegoś nowego. Nie rozmawiajcie z nikim.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dlaczego?
–pytam. Jak rozmowa może mi zaszkodzić?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Możecie
rozmawiać, tylko bądźcie mili. Nie róbcie sobie wrogów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwam głową
i jem dalej. Wrogów. Już jesteśmy wrogami. Żadna rozmowa tego nie zmieni. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy
kończę idę do swojego pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-O
dziesiątej spotykamy się przy windzie! –krzyczy Dixi.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Super, mam dwie godziny
dla siebie. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam na łóżku i bawię się oknami. Zaczyna mi się nudzić.
Wolałabym być już na treningu. Coś by się działo. Ubieram się w przygotowany
już strój na szkolenie. Każdy ma taki sam.</span><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kilka minut po dziesiątej jadę z
Dixi na trening. Nie obchodzi mnie to, że przychodzę na salę ostatnia. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy
się zjawiam, kobieta o imieniu Atala zaczyna mówić. Nie słucham jej. Kiedy
kończy, idę poćwiczyć walkę wręcz. Nawet nieźle mi idzie. Ktoś do mnie
podchodzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Spadaj mała
–mówi. To jakiś chłopak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie. Będę
tu ćwiczyć ile będę chciała.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odwracam
się. Chłopak jest tak ze trzy razy większy ode mnie. Nie robi to na mnie
wrażenia. Nadal stoję tam gdzie stałam. To wyraźnie zdenerwowało chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Albo stąd
pójdziesz, albo tego pożałujesz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie sądzę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odwracam
się. Za plecami słyszę świst powietrza więc robię unik. Pięść chłopaka
przelatuje mi nad głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Następnym
razem bardziej się postaraj –mówię jednocześnie się odwracając w jego stronę.
Prowokuję go. Mam świadomość, że na arenie będzie się chciał zemścić. Ale mam
to gdzieś. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ktoś odciąga chłopaka, a ja nadal spokojnie ćwiczę walkę wręcz. Kiedy
patrzę w prawo widzę chłopaka, jednego z zawodowców. Chłopak mi się przygląda,
a na jego twarzy dostrzegam cień uznania. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chodzę od stanowiska do stanowiska.
Kiedy zbliża się pora lunchu kieruję się w stronę jadalni. Siadam sama przy
małym stoliku. Nie mam ochoty na żadną rozmowę. Chcę się skupić na trenowaniu.
</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy jestem przy stanowisku z wiązaniem węzłów, ktoś do mnie dołącza. To ten
sam chłopak który się na mnie patrzył.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Widziałem
twoją kłótnię z Glintem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nic nie
odpowiadam. Nie mam ochoty zadawać się z zawodowcami. Poradzę sobie sama.
Zresztą nie liczę na powrót do domu. Nie zwracam uwagi na chłopaka, ignoruję
go. Kidy kończę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>wiązać węzeł widzę, że
chłopak zrobił takich kilka. Pewnie jest z Czwórki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ty jesteś
Debby tak?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Skąd on zna
moje imię? Zapamiętał je z dożynek, czy dowiedział się od mentora? </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwam głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jestem Dave. Słuchaj Debby, pomyślałem sobie, że może będziesz chciała…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie
–przerywam mu. –Nie będę zawierała z wami sojuszu. Rozumiesz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odchodzę.
Kieruję się do stanowiska z ogniskami. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uczę się rozpalać je za pomocą
krzemieni. Sojusz. Głupota. Poradzę sobie sama. Ciekawe dlaczego pytał się
mnie, czy chcę do nich dołączyć? Przecież jest tu mnóstwo innych, silniejszych
ode mnie osób. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiedy trening się kończy, szybko idę w stronę wind. Jadę na górę
i idę prosto do jadalni. Siadam przy stole. Po chwili przychodzi Logan i Dixi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Gdzie jest
Greg? –pytam. Cieszę się, że go nie ma, ale zastanawiam się dlaczego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie mam
pojęcia –odpowiada Dixi. Nakładam sobie jedzenie. Z windy wychodzi mentor. Jest
wściekły. Siada naprzeciwko mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Coś ty
zrobiła? –pyta ze złością.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-O co ci
chodzi?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Czemu jest
na mnie wkurzony?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rozmawiałem
z Finnikiem, mentorem tych z Czwórki. Po otwarciu powiedział mi, że bardzo mu
się spodobałaś. Kazał swoim trybutom zawrzeć z tobą sojusz. Bardzo mnie to
ucieszyło. A przed chwilą się dowiedziałem, że pokłóciłaś się z chłopakiem z Dwójki
i, że nie zgodziłaś się na sojusz!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No i co z
tego! Nie zamierzam się z nimi zadawać!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Robisz
wielki błąd. Miałaś szansę przeżyć, ale teraz wiesz kogo zawodowcy wybiorą na
swoją pierwszą ofiarę? Ciebie!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Poradzę
sobie sama!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jeszcze
zobaczymy jak sobie radzisz bez sponsorów, bo ja nie zamierzam przesyłać ci
prezentów!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Świetnie!
–mówię wstając. –Świetnie! Poradzę sobie bez nich!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę do
pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ale, gdzie
ty idziesz? –pyta się Dixi. –Nie zjadłaś nawet kolacji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie jestem
głodna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zamykam
drzwi i siadam na łóżku. Prezenty. Po co mi prezenty? Udowodnię im, że potrafię
radzić sobie sama. Myję się i wchodzę pod kołdrę. Przeżyję. Uda mi się. Jestem
silna.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-16240966951204802482012-08-31T21:01:00.002+02:002018-04-22T21:58:04.383+02:00ROZDZIAŁ 7<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zaraz po paradzie idziemy do naszego
tymczasowego domu. Mieści się on w wielkiej wieży nad Centrum Szkoleniowym. W
windzie Dixi naciska guzik z numerem pięć. Każdy dystrykt ma do swojej
dyspozycji całe piętro, odpowiadające numerowi dystryktu. Pod tym względem ci z
Dwunastki mają najlepiej.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podchodzimy do wielkiego, zastawionego stołu ze
szklanym blatem. Siadam obok Logana i nakładam sobie kilka najbliżej mnie
stojących potraw. Mam nadzieję, że obecność stylistów wpłynie na Grega i będzie
się on do mnie normalnie zwracać. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Na razie jest spokojnie. Opiekuni chwalą
stylistów za przygotowanie dla nas świetnych strojów na paradę. Kiedy kończymy
jeść odzywa się Greg.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Obejrzyjmy
teraz powtórkę ceremonii rozpoczęcia Głodowych Igrzysk.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadamy na
kanapach w salonie. Ktoś włącza telewizor. Słychać muzykę i po chwili na ulice
wyjeżdża pierwszy rydwan. Trybuci z jedynki wyglądają naprawdę imponująco.
Jednak kiedy na ulicy pojawia się nasz rydwan, mimowolnie wydaję z siebie ciche
„Och”. Rzeczywiście, wyglądamy pięknie. Przy nas inni trybuci przestają
istnieć. Słychać wielki wrzask widowni. Wykrzykują moje imię. Patrzę na ekran z
szeroko otwartymi oczami. Nie wierzę w to co widzę. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Otwarcie się kończy. Zaczynam
klaskać. Dołączają do mnie Logan, Dixi i Greg. Oklaski są kierowane w stronę
stylistów. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Świetnie
się spisaliście –mówi mentor. Uśmiecha się szeroko. –Teraz nie jesteście bez szans.
Sponsorzy zaczną się wami interesować. Ale na wywiadach i testach musicie dać z
siebie wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Odruchowo kiwam
głową. No tak. Sponsorzy będą się chcieli upewnić, że inwestują w dobrą osobę. Trzeba
będzie przez to przebrnąć. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Chcę iść już do pokoju, ale Greg mnie zatrzymuje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Co się
dotyczy waszego szkolenia –mówi. No tak, jutro pierwszy dzień szkoleń. Na samą
myśl robi mi się niedobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-W czym
jesteście najlepsi?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Już się pan
o to pytał –odpowiadam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodzi mi o
coś w czym jesteście najlepsi. Jedna dziedzina.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzy na
nas pytająco.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ja będę
polegać tylko na sile –mówi Logan. –To jedyne w czym jestem nawet dobry. Nic innego
nie umiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Mentor przenosi
wzrok na mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba
rzucanie nożami. Sama nie wiem. Jestem też dobra we wspinaczce.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A więc tak.
Debby, trzymaj się z dala od noży, a ty Logan od ciężarów. Poćwiczcie
strzelanie z łuku, walkę wręcz. Nauczcie się wiązać węzły.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego pytająco.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dlaczego
mamy tak robić? –pytam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie
pokazujcie wrogom w czym jesteście dobrzy. Lepiej jeśli nie będą tego wiedzieć.
Uwierz mi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwam głową
i idę do pokoju. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzę do łazienki, chcąc się umyć. Jednak zamiast zwykłego
kranu jest tam panel sterowania z ponad setką opcji regulacji temperatury wody,
jej ciśnienia, wyboru rodzaju mydła i szamponu oraz gąbek masujących. Mija trochę
czasu zanim udaje mi się ustawić wszystko tak jak chcę. Nie muszę się wycierać.
Wystarczy, że stanę na macie i włączają się dmuchawy z ciepłym powietrzem które
szybko mnie osusza. Kiedy położę dłoń na małej skrzynce, wydzielany przez nią
strumień wiatru szybko rozplątuje i suszy włosy. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wychodzę z łazienki i podchodzę
do szafy. Ona również ma panel sterowania. Wybieram jedną z pokazanych piżam i
szybko ją zakładam. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju. Jest tu mnóstwo
elektroniki. Okna przybliżają i oddalają widok na wybrane części miasta. Wystarczy,
że wyszepczę do specjalnego mikrofonu nazwę potrawy z wielkiego jadłospisu, to
w niecałą minutę pojawia się, gorąca. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wystrój pokoju jest delikatnie mówiąc
dziwny. Jednak ludzie z Kapitolu mają inne gusta, inne rzeczy są modne. Na peronie
widziałam mnóstwo kolorowo poubieranych ludzi z kolorowymi włosami, kolorowym
makijażem, kolorowymi kamieniami szlachetnymi w skórze, która również była
kolorowa. Każdy miał kolorowego zwierzaczka w kolorowym ubranku z kolorowymi
ozdobami. Jakby tego było mało wszystkie te kolory są jaskrawe. Oczopląsu można
dostać. Przez chwilę było mi żal tych zwierząt, ale nie teraz. My, ludzie z
dystryktów harujemy po to, aby Kapitolińczycy mogli zjeść to na co mają ochotę, nakarmić zwierzątka, pooglądać telewizję i pozakładac się który z trybutów dłużej pożyje. Wszystko robimy za nich. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kładę się i po jakiejś godzinie zasypiam w bardzo złym humorze.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-33840548921609914922012-08-31T21:00:00.001+02:002018-04-22T21:58:04.430+02:00ROZDZIAŁ 6<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Z bólu zaciskam powieki. Staram się
nie narzekać, nie jęczeć ani nie krzyczeć kiedy Kaldania za pomocą plastra
wyrywa mi część włosów z nogi. Już kilka godzin siedzę w Centrum Odnowy, a
nadal nie mam pojęcia kto będzie moim stylistą. Widocznie nie chce on mnie
oglądać dopóki ekipa przygotowawcza nie przeprowadzi na mnie kilku zabiegów upiększających.
Myli mi już włosy i smarowali kilkoma odżywkami. Są teraz gładkie i błyszczące.
Moje paznokcie mają taki sam kształt. Byłam<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>nacierana jakąś pianką, która oprócz brudu usunęła mi co najmniej trzy
warstwy skóry.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To już ostatni
plaster. Gotowa? –pyta Kaldania. Kiwam głową i po chwili nie mam już żadnych włość
na nogach. Usunięto mi je też spod pach, z części brwi i z tułowia. Czuję się
jak kurczak, oskubany i gotowy do pieczenia.</span></div>
<a name='more'></a>Źle się z tym czuję. <br />
Członkowi ekipy
ściągają mnie ze stołu. Stoją wokół mnie z pęsetami. Trzymają je jak broń. Są gotowi
wyrwać ostatnie niechciane włoski. Po drobnych poprawkach, cieszą się ogromnie.<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wreszcie
wyglądasz jak człowiek –mówi Obrius. Uśmiecha się szeroko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Idziemy po
Pinnora. Czekaj tu –mówi Virginia wychodząc, z sali. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siadam na stole. Obok leży
szlafrok, ale go nie zakładam. I tak stylista kazałby mi go zdjąć. Otwierają się
drzwi. Do Sali wchodzi wysoki mężczyzna. Ma krótkie, ciemne włosy i lekki,
pomarańczowy makijaż. Ma na sobie koszulę i czarne spodnie. Kojarzę go.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Witaj
Debby. Mam na imię Pinnor i będę twoim stylistą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Witaj –mówię.
–Czy ty przedtem nie byłeś stylistą Ósmego Dystryktu?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dobrze
pamiętasz. Tak, zajmowałem się Ósmym Dystryktem, to mój pierwszy rok w
Piątce.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przygląda mi
się uważnie. Niechętnie wstaję ze stołu. Mężczyzna obchodzi mnie dookoła. Czuję
na sobie jego badawczy wzrok. Mam ochotę się zasłonić, być może dlatego, że nie
jest tak dziwny jak ekipa. Tamci to po prostu idioci. Kapitol tak ich zmienił.
</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Pinnor podaje mi szlafrok. Szybko go zakładam i idę za stylistą. Prowadzi mnie
do sąsiedniego pokoju. Jedna ze ścian to wielkie okno. Siadam na jednej z
trzech kanap, stojących wokół stolika. Mężczyzna zajmuje miejsce naprzeciwko mnie
i naciska przycisk na stole, który rozsuwa się. Ze środka wyjeżdża drugi blat
zastawiony jedzeniem. Nakładam trochę na talerz. Nie chcę być nie kulturalna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby,
chciałem z tobą porozmawiać o twoim stroju na otwarcie. Myślę, że taka osoba
jak ty nie może wystąpić w zwykłym stroju pracownika elektrowni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
niego ze zdziwieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Taka osoba
jak ja?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wszyscy
myślą, że jesteś bardzo dzielna. W końcu zgłosiłaś się na miejsce siostry.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wcale nie
jestem dzielna. Jestem idiotką, która bardziej szanuje cudze życie niż swoje
własne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzy na
mnie ze zdziwieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Naprawdę
tak myślisz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Tak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ludzie
jednak wierzą w to, że jesteś bardzo dzielna. Ja się z nimi zgadzam, bo to co
zrobiłaś było czynem wymagającym wielkiej odwagi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham
się. Może Pinnor ma rację?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jednak
przejdźmy do rzeczy. Twój strój będzie spektakularny. Zauważyłem, że masz
przebite uszy. To dobrze, bo zrobiłem kolczyki do kompletu. Zaraz wracam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Po chwili
wchodzi z do pokoju ze złożonym strojem. Jest to sukienka ściągnięta na
wysokości żeber. Góra jest zrobiona ze świecącego, złotego materiału, a dolna
część z czarnego, prześwitującego jedwabiu. Po prawej stronie jest kawałek
złotego świecącego materiału w kształcie błyskawicy. Dzieli on sukienkę na dwie
części. Sięga od talii do końca sukienki. Jest ona uszyta tak, że ma się wrażenie,
że błyskawica jest daleko. Szybko się ubieram. Sukienka sięga mi do połowy ud.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jest
strasznie krótka –mówię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chciałem
pokazać twoje zgrabne nogi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham
się. Pinnor robi mi delikatny makijaż.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nawet nie
muszę ci malować rzęs, są takie ciemne. Pięknie wyglądasz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Podchodzę do
lustra. Sukienka pasuje idealnie do mojego wyglądu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Włosy zostają
tak jak teraz? –pytam. Stylista kręci głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ściągaj
sukienkę. Zajmę się twoimi włosami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Robię to co
każe. Zakładam szlafrok i idę za mężczyzną. Najpierw Pinnor podcina mi końcówki
włosów. Następnie farbuje mi część. Mam teraz kasztanowe włosy, ale końcówki są
błękitne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dlaczego
tak? –pytam. Pinnor lekko się uśmiecha.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Będzie
pasowało do stroju na wywiady.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Spina mi
włosy w małego koczka. Ich kolor pasuje do błękitu. Dwa małe kosmyki zwisają koło uszu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Teraz możesz
się ubrać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ubieram sukienkę.
Odbicie jakie widzę w lustrze jest piękne. Dopiero po chwili przypominam sobie,
że widzę samą siebie. Mam jakąś jasnożółtą szminkę, która błyszczy się na
złoto. Złote cienie na powiekach również wyglądają pięknie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-I jak? –pyta.
–Podoba się?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Ten strój
jest cudowny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zauważam, że
kolczyki w kształcie błyskawic świecą się lekko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodź już
na dół.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idziemy na
dolny poziom Centrum. Po drodze dołączają do nas Logan ze swoją stylistką –Tinią.
Chłopak ma na sobie czarne spodnie z błyskawicą i połyskującą, złotą koszulę.
Wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia. Jest to wielka stajnia. Styliści prowadzą
nas do rydwanu przygotowanego specjalnie dla nas. Zaprzężony jest on w czwórkę
koni ze złotą sierścią. Wchodzę na rydwan, a Pinnor ustawia mnie w jakiejś
pozie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Uśmiechnij
się –upomina mnie. Robię to.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Pięknie
wyglądasz –mówi. –Widzowie cię pokochają, zaufaj mi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rozbrzmiewa
muzyka, rusza pierwszy rydwan. Logan staje obok mnie. Po ostatnich poprawkach,
styliści odchodzą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Pięknie
wyglądasz –mówi chłopak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dzięki. Ty też.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">W tym momęcie
rusza nasz rydwan. Jeśli wcześniej myślałam, że ludzie głośno krzyczeli, to na
nasz widok wręcz wybuchli. Zauważam, że błyskawica na mojej sukience świeci.
Uśmiecham się lekko złośliwie do publiczności. Taką mnie zapamiętają. Złośliwą
i dzielną. Macham do ludzi. Po chwili słyszę co wykrzykują.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby!
Debby!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ktoś rzuca
mi kwiat. Po chwili mam ich kilka w ręce. Jestem gwiazdą wieczoru. Zaczynam wierzyć,
że mam jakieś szanse. Mogę wygrać. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Rydwany stają, jesteśmy na placu. Na balkonie
stoi prezydent Snow.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Witam was
trybuci na naszych siedemdziesiątych drugich Głodowych Igrzyskach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Zaczyna
przemowę, a ja jak zwykle nie słucham.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wesołych
Głodowych Igrzysk! I niech los zawsze wam sprzyja!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Robimy
ostatnie okrążenie wokół placu i wjeżdżamy do Ośrodka Szkoleniowego. Od razu
otaczają nas styliści i ekipy. Wykrzykują pochwały pod naszym adresem. Nie zwracam
na nich uwagi. Zresztą na sali jest tak głośno, że i tak nic nie słychać.
Zauważam, że większość trybutów patrzy się na mnie ze złością. Posyłam im
piękny, złośliwy uśmiech.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-57411892424368828892012-08-30T15:29:00.002+02:002018-04-22T21:58:59.965+02:00ROZDZIAŁ 5<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Budzę się z krzykiem. Kolejny zwykły
dzień. Jednak kiedy zauważam kołdrę wiem, że coś jest nie tak. I wtedy
wspomnienia wracają. Jadę pociągiem do Kapitolu aby wziąć udział w tegorocznych
Głodowych Igrzyskach. Budzę się z koszmaru, żeby trafić do jeszcze gorszego. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję, idę do łazienki. Jestem tak zaspana, że nie mam pojęcia co się wokół
mnie dzieje. Wchodzę do kabiny prysznicowej. Lodowata woda jaka leci, wyrywa
mnie z zamyśleń. Szybko ustawiam na ciepłą. Wychodzę spod prysznica i wycieram
się. Rozczesuję włosy i znów związuję je w wysoką kitkę. Tak czeszę się na co
dzień.</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przyglądam się swojemu odbiciu. Mam długie, kasztanowe, falowane włosy,
duże, ciemnobrązowe oczy. Jestem wysoka i chuda, jak każdy w naszym dystrykcie.
Jednak wyróżniam się, bo w Piątce najrzadziej spotyka się ludzi z włosami
takimi jak moje. Część mieszkańców mówi, że jestem piękna, ale ja nigdy tak nie
uważałam. Na szczęście po mojej minie nie widać rosnącego we mnie przerażenia.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Szybko ubieram się w beżową sukienkę bez ramiączek. Wychodzę z pokoju i idę do
jadalni. Jest tam tylko Greg. Zastanawiam się czy nie zawrócić, ale mężczyzna
mnie zauważa. Podchodzę do stołu i siadam naprzeciwko mentora. Nakładam sobie
sałatkę i kurczaka w pomarańczowym sosie. Obok talerza stoi filiżanka z gęstym,
brązowym płynem. Płyn jest bardzo słodki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Gorąca
czekolada –mówi Greg. Nie zwracam na niego uwagi. Na szczęście do jadalni
wchodzi Logan. Nareszcie. Zaraz za nim wchodzi Dixi. Jemy w ciszy. Jednak moje
obawy się sprawdzają, bo po kilku minutach odzywa się Logan.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Może powie
nam pan jaką strategię przyjąć na Igrzyskach, jak przyciągnąć sponsorów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzy na Grega.
Mężczyzna odpowiada z ociąganiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musicie
mieć świadomość, że każda minuta zbliża was do śmierci. Miałem wiele dzieciaków
pod swoja opieką, a żadne nie przeżyło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiecham się
złośliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie dziwię
się, że zginęli, bo skoro mieli takiego opiekuna…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Z satysfakcją
widzę jak jego twarz zmienia wyraz. Teraz on się denerwuje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Powiedzieć
wam jak przyciągnąć sponsorów?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzymy na
niego w milczeniu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Trzeba być
miłym –mówi. –A ty kochanie –zwraca się do mnie. –Na razie nie masz żadnych
szans.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wstaję i
wychodzę z jadalni. Jak mogłam dać się sprowokować! Dogania mnie Logan.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wkurzający
facet, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przytakuję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Boisz się? –pyta.
Patrzę na niego ze zdziwieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie, no co
ty! Niby czego mam się bać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Przez chwilę
nie odpowiada.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Że umrzesz.
Nie boisz się śmierci?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Prędzej czy
później i tak umrę. Jak nie na arenie to ze starości. Każdego to czeka. Nie mam
się czego bać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Musisz być
bardzo dzielna –mówi i odchodzi. Dzielna? Jestem głupia. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzę do pokoju.
Siadam na łóżku i przyglądam się naszyjnikowi od mamy. Łańcuszek jest z
prawdziwego złota, a mała zielona gwiazdka na nim zawieszona jest ze szmaragdu.
Gdyby sprzedać ten łańcuszek miałybyśmy jedzenie na co najmniej dwa lata.
Ciekawe jak znalazł się w naszej rodzinie? Na pewno było to zanim były Mroczne
Dni. Jestem tego pewna. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wyglądam przez okno. Gdzieś tam, daleko za nami jest
mój dom. Rose pewnie jest w szkole, a mama pracuje. Czy się o mnie boją? Na pewno.
Mam tylko nadzieję, że mama pociesza siostrę, że nie zamknęła się w sobie.</span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Słyszę pukanie do drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby, za
chwilę będziemy w Kapitolu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Idę za Dixi
do jednego z wagonów. Wyglądam przez okno. Moim oczom ukazuje się Kapitol. Jest
naprawdę wielki. Nie mogę długo go oglądać, bo wjeżdżamy do tunelu. Po chwili
jesteśmy na peronie wypełnionym ludźmi. Rozpoznają nasz pociąg, pokazują nas
palcami i machają. Kiedy pociąg staje, wychodzimy z wagonu. Przypominam sobie
słowa Grega dotyczące sponsorów. Trzeba być miłym. Uśmiecham się trochę
złośliwie do stojących na peronie ludzi. Muszę grać inaczej przepadłam. Ludzie z
Kapitolu cieszą się jak dzieci. Nie wiedzą, że ich nienawidzę. Zmierzamy w
kierunku Centrum Odnowy otoczeni ludźmi. Teraz się cieszą na nasz widok, ale to
tylko teraz. Z przyjemnością będą patrzeć jak umieramy. Wiem, że nienawidzę
tego miejsca.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-25900202514012654962012-08-27T15:19:00.004+02:002018-04-22T21:58:42.319+02:00ROZDZIAŁ 4<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Do pokoju wchodzi Dixi, moja opiekunka.
Zabiera mnie na dwór. Po drodze dołączają do nas Logan z Gregiem –naszym mentorem.
Że też on musiał mi się trafić! Najgorszy mentor. Zastanawiam się jak on wygrał
na Igrzyskach. </span><span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nawet nie zwraca na mnie uwagi. Cieszę się z tego powodu. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzimy
do samochodu i w otoczeniu białych kombinezonów jedziemy na stację kolejową. Nigdy
nie jechałam samochodem. Zresztą zawsze poruszam się na nogach. Nie mam wyboru,
większość ludzi w naszym dystrykcie jest tak biednych, że ledwo mają co jeść. Nawet
ci bogatsi nie mogą sobie na to pozwolić.</span><br />
<a name='more'></a>Wjeżdżamy na peron. Czekają na nas kamerzyści.
Jest tam również dużo osób z naszego dystryktu. Chcą się z nami pożegnać. <br />
Cieszę
się, że nie płakałam. Widzę swoją twarz na ekranie. Wyglądam tak jakby wyjazd
na Igrzyska nie wywierał na mnie wrażenia. Stoimy przez chwilę przed wejściem
do pociągu. Kiedy kamery nasyciły się naszym widokiem wchodzimy do środka i
odjeżdżamy. Pociąg jest jeszcze bardziej luksusowy niż pokój w Pałacu
Sprawiedliwości. To jeden z tych kapitolińskich.<br />
Dixi prowadzi mnie do mojego
pokoju. Zajmuje on cały wagon. Mówi, że za godzinę mam być gotowa do kolacji. Z
zachwytem rozglądam się po pokoju. Miękki łóżko z ciepłą, krwistoczerwoną kołdrą.
Wielkie okno, fioletowa, rozsuwana szafa pełna przepięknych ubrań. Wyjmuję
błękitną sukienkę na ramiączkach. Pasuje do moich włosów. Idę do łazienki.
Postanawiam wziąć prysznic. W domu nie mamy nawet wanny, nie mówiąc już o
prysznicu. Myję się i wycieram miękkim ręcznikiem. Rozczesuję włosy i związuję
w wysoką kitkę. Podchodzę do okna. Widzę oddalający się Dystrykt Piąty. Mój dom
do którego najprawdopodobniej nie wrócę. Nie czuję się dobrze z ta myślą.
Zgrywam twardą przed kamerami. Nie jest to trudne. Rzadko kiedy płaczę. Jestem
dobrą aktorką, nawet w najtrudniejszych momentach mego życia potrafię przybrać
obojętną minę. Dziś mi się to przydało.<br />
Słyszę pukanie do drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chodź już Debby
–mówi Dixi. –Za chwile będzie kolacja.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wychodzę i
idę za Dixi. Posuwamy się wąskim korytarzem. Wchodzimy do jadalni. Przy stole
siedzi już Logan. Siadam obok niego i z zachwytem rozglądam się po wnętrzu. Ściany
wyłożone są boazerią, na stole rozłożone są porcelanowe naczynia. Nowoczesne
stoły i krzesła idealnie dopasowują się do całej reszty. Jednak kiedy mój wzrok
padł na stół, zapomniałam o całej reszcie. Pełne półmiski jedzenia, i to
jakiego! Kurczak z kawałkami pomarańczy, piuree z ziemniaków, sałatki warzywne, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ciasto czekoladowe, sernik z rodzynkami,
mnóstwo owoców o jakich nigdy nie słyszałam. Nakładam sobie jedzenie. Do
jadalni wchodzi Greg. Jest pijany. Siada przede mną, a ja od razu mam mniejszy
apetyt. Mężczyzna przygląda mi się uważnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-No, no, no!
Ale mi się trafiła! Kiedy styliści z tobą skończą będzie z ciebie prawdziwa
laska! Na pewno przyciągniesz uwagę sponsorów!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Staram się nie
patrzeć w jego stronę. Już go nienawidzę. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ze spokojem jem kolacje, chociaż w
środku cała się trzęsę. Dixi gdzieś poszła, żałuję, że jej tu nie ma. Po chwili
wchodzi do wagonu. Niechętnie siada obok Grega. Nakłada sobie jedzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-W czym
jesteście dobrzy? –pyta mentor. Pierwszy odzywa się Logan.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba w
niczym, nie licząc tego, że jestem dość silny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wbija wzrok
w jedzenie. Ja nadal milczę. Nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z Gregiem.
Jem dalej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A ty,
kochanie? –pyta się. Denerwuję się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie nazywaj
mnie tak –mówię ze złością.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A jak masz
na imię? –pyta ze spokojem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chyba jako
nasz mentor powinieneś wiedzieć –odpowiadam. Dixi patrzy na mnie karcąco. Nie zwracam
na nią uwagi. Nie wytrzymuje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby, nie
bądź niemiła –mówi. Greg kiwa głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Debby? Ładne
imię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nadal na
niego nie patrzę. Brzydzę się nim.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-A więc,
Debby, w czym jesteś dobra?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Spoglądam mu
prosto w oczy. Chcę żeby zobaczył w nich pogardę. W końcu odpowiadam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Umiem rzucać
nożami, wspinać się po drzewach. Radzę sobie z łukiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dobrze.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zdolna i ładna. Kogoś takiego potrzeba było
naszemu dystryktowi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Uśmiech się
do mnie. Nie odwzajemniam uśmiechu. Ten facet doprowadza mnie do szału. Szybko kończę
jeść. Chcę iść do pokoju, ale Dixi prowadzi nas do sąsiedniego wagonu. Jest tam
wielki telewizor i kilka kanap.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Obejrzymy
teraz relację z innych dożynek.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Włącza telewizor.
Oglądamy wszystkie losowania, jedno po drugim. Po obejrzeniu ich wszystkich
kręci mi się w głowie. Przed oczami mam inne dzieciaki jadące na Igrzyska. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wracam
do pokoju. Myję się i wchodzę pod kołdrę. Myślę o Rose i mamie. Mija mnóstwo
czasu nim udaje mi się zasnać. We śnie znów nawiedza mnie tato.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2321348406317078468.post-47899141288625341752012-08-27T11:00:00.002+02:002018-04-22T21:58:42.344+02:00ROZDZIAŁ 3<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Siedzę w
jednym z pokojów Pałacu Sprawiedliwości. Jeszcze nigdy nie byłam w tak
luksusowym pomieszczeniu. Podłogę pokrywa gęsty, gruby dywan. Niedaleko okna
stoi kanapa obita prawdziwym aksamitem. Jest jeszcze kilka foteli do kompletu. Wyglądam
przez okno. Jeszcze dziś byłam pewna, że nie pojadę na Igrzyska. Nie mogłam się
bardziej mylić. Czekam na osoby które przyjdą się ze mną pożegnać. Otwierają
się drzwi. Wchodzą mama i Rose.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Macie
piętnaście minut –mówi i wychodzi.</span></div>
<a name='more'></a>Rose podbiega do mnie. Przytula mnie mocno.<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Rose
wysłuchaj mnie. Na polanie, obok lasu, jest mnóstwo roślin jadalnych. Znasz się
na takich rzeczach więc na pewno je rozpoznasz. Możesz sprzedawać je na targu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Kiwa głową,
ale nadal mnie trzyma. Zakazuję jej brać astragali. Jeśli nie będą rozrzutne i
zacisną pasa, przeżyją bez nich. Mówię Rose gdzie w dystrykcie można znaleźć dziki
jabłonie i krzaki jeżyn. Kidy kończę udzielać rad na temat handlu i jedzenia,
odwracam się w stronę mamy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Opiekuj się
nią. Nie ważne co zobaczysz na ekranie, nie zapomnij o Rose.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie
zapomnę, nie martw się –mówi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przysięgnij,
że się nie załamiesz! Powiedz to! –krzyczę. W swoim głosie słyszę złość. Ciągle
pamiętam jak mama nic do nas nie mówiła. Pracowała, ale zachowywała się jak
robot. Jadła, piła, wydawała się, że wszystko jest w porządku, ale była taka
nieobecna. Wtedy nauczyłam się polować. Mama patrzy mi prosto w oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Obiecuję,
że się nie załamię –mówi. W jej głosie czuję pewność. Uspokajam się. Wyjmuje z
kieszeni naszyjnik. Podaje mi go.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-To na
szczęście. Jest w naszej rodzinie od lat.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Dbaj o
Rose.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Poradzę
sobie Debby –odzywa się moja siostra. –Ty też sobie poradzisz. Umiesz polować,
wspinać się. Jesteś szybka i sprytna. Wierzę, że możesz wygrać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie mogę.
Nie dość, że mam tylko trzynaście lat to rywale przewyższają mnie pod każdym
względem. Może nie zostanę zabita pierwszego dnia, ale na wygraną nie ma co
liczyć. Trybuci z Jedynki, Dwójki i Czwórki trenuję od urodzenia, a potem sami
się zgłaszają. Nie mam z nimi szans. Oczywiście będą gorsi ode mnie. Osoby
które odpadną nim cała zabawa rozkręci się na dobre.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Może i
wygram. Kto wie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Nie mogę dać
za wygraną i liczyć, że mama się nie załamie. Zresztą nie poddam się bez walki,
nie leży to w mojej naturze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jeśli tu
wrócę będziemy bardzo bogate.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Chcę żebyś
wróciła, pieniądze mnie nie obchodzą –mówi Rose. –Postarasz się, prawda?
Spróbujesz wygrać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Oczywiście.
Zrobię to dla ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Drzwi się
otwierają. Wchodzi Strażnik Pokoju i mówi, że czas się skończył. Mamie i Rose rozkazuje
wyjść.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Kocham was.
Kocham was obie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Drzwi się
zatrzaskują. Znów jestem sama. Siadam na kanapie i rozmyślam o moim końcu. </span><br />
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Ktoś
wchodzi do pokoju. To Becky, moja przyjaciółka. Podchodzi do mnie i mnie
obejmuje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Jesteś
bardzo dzielna. Poradzisz sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Patrzę na
nią ze zdziwieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Przecież
wiesz, że nie mam szans.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Nie –zaprzecza.
–Mówię serio. Masz szanse, pamiętaj o tym –mówi. Patrzy na mnie uważnie. Kiwam głową.
Nie wierzę, że mogę wygrać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Obiecaj mi,
że o tym nie zapomnisz. Obiecaj, proszę!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Obiecuję.
Nie zapomnę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Wchodzi Strażnik
Pokoju. Wyprowadza Becky z pokoju. Dziewczyna odwraca się.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">-Wierzę w
ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 11.0pt; line-height: 115%;">Drzwi się
zamykają. Zostaję sama wraz z moimi ponurymi myślami.</span></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com1